Owszem. Rokrocznie do Matki Bożej Częstochowskiej wędrują setki ludzi. Także na drogach naszej diecezji mijamy w sierpniu liczne grupy zmierzające w spiekocie dnia, czasem w deszczu, wietrze czy zimnie, by pokłonić się Maryi.
Często osoby przygotowujące się do pielgrzymki zbierają intencje, polecają się w modlitwie osobom, które zostają w domach. Na trasie zawierzają Matce sprawy, które są dla nich szczególne, proszą o nawrócenie dla bliskich, modlą się o uzdrowienie na ciele i duszy, uwolnienie z nałogów, znalezienie pracy czy o potomstwo. W ich sercach jest wiele nadziei, zaufania i wiary w to, że Matka Boża przedstawi wszystko swojemu Synowi i pobłogosławi tych, którzy się do Niej uciekają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Św. Maksymilian Kolbe mówił, że „im większa ofiara, tym większe błogosławieństwo”, dlatego każdą trudność, ból, otarcie czy pęcherze pielgrzymi ofiarowują w tych wszystkich intencjach. Nie boją się cierpienia, ponieważ ono uszlachetnia i oczyszcza.
Pielgrzymka to również czas życzliwości, miłości i pomocy. Można je otrzymać, ale też dzielić się z drugim człowiekiem. – Pielgrzym w domu to błogosławieństwo – mówią osoby, które przyjmują pod swój dach wędrujących. Dla jednych wykorzystać blisko dwa tygodnie wakacyjnego urlopu na zmaganie się z samym sobą to szaleństwo. Dla drugich, tych, którzy są pielgrzymami lub doświadczyli mocy modlitwy i ofiary, to błogosławiony czas, na który czeka się cały rok.
Nigdy nie jest za późno, aby wyruszyć w drogę do Matki, do siebie i swojego serca. Ważne, by się odważyć i oddać swoje pragnienia Bogu. On w swojej wielkiej miłości obdarza nas siłami i błogosławieństwem. „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał” (Ps 37,5). Odważysz się?