Ostatnia Wieczerza, modlitwa w Ogrójcu, zdrada Judasza i zaparcie się Piotra. Później niesprawiedliwy proces, wyrok, straszna męka i okrutny widok Mistrza wiszącego na krzyżu. Te szybko następujące po
sobie wydarzenia, musiały być prawdziwym szokiem dla tych, którzy przez trzy lata towarzyszyli Nauczycielowi z Nazaretu. Zostawili dla Niego swoje domy, rodziny i prace, wierząc, że jest On zapowiadanym
przez proroków Mesjaszem. Tak bardzo Mu zaufali, a On pozwolił, aby potraktowano Go jak skazańca. Wszystkie plany związane z Jego Królestwem prysły jak przysłowiowa bańka mydlana.
W Jerozolimie rozpoczęło się świętowanie Paschy. Faryzeusze i ich zwolennicy mogli cieszyć się z dobrze wykonanego zadania. Pozbyli się w końcu Tego, który zyskiwał coraz większe poparcie ludu, niezadowolonego
z panujących rządów. Wystarczyło jedynie trzydzieści srebrników, dwóch przekupionych świadków i ciało Jezusa z Nazaretu leżało już martwe w zimnej pieczarze. Ogromny głaz, założone pieczęcie i postawione
straże były zwieńczeniem zamierzonego wcześniej planu. Ze spokojem mogli więc w miejscowych tawernach wlewać wino do swoich kielichów. Jezus Chrystus już nie żył! Nie przewidzieli jednak tego, że...
Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy,
choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy.
(fragment wielkanocnej Sekwencji)
Chrystus dokonał czegoś niezwykłego. Przeszedł przez śmierć, jak przez bramę i trzeciego dnia, ku przerażeniu stojących przy grobie żołnierzy rzymskich zmartwychwstał. Wkrótce zaczął też objawiać
swoją chwałę. Najpierw ukazał się Marii Magdalenie, która chciała w pierwszym dniu po szabacie namaścić Jego martwe ciało złożone do grobu. Następnie objawił się uczniom idącym do Emaus i Apostołom, którzy
w obawie przed Żydami zamknęli się w Wieczerniku. Udzielił im wówczas władzy odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego. Ci załamani i przybici duchowo ludzie eksplodowali szczęściem i radością. Wyszli
na ulice, aby opowiadać wszystkim radosną nowinę, że Chrystus zmartwychwstał i żyje. Od tej chwili gotowi byli na największe nawet cierpienia. Wiedzieli bowiem, że Jezusowy grób wykuty w skale pozostał
pusty.
Narodziny, życie, śmierć i pogrzeb. Oto normalny przebieg dziejów człowieka. Zmartwychwstanie Chrystusa zmieniło jednak ten bieg, definitywnie zakończyło tę historię. Jego grób stał się początkiem,
a nie końcem. Stał się miejscem ponownych narodzin. Jest to powód do wielkiej radości, jaka nieustannie powinna wypełniać nasze serca. Zmartwychwstanie Chrystusa jest bowiem źródłem naszego zmartwychwstania.
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. (...) I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności (1 Kor 15, 20. 22).
Dla chrześcijan zmartwychwstanie Chrystusa było zawsze podstawową prawdą wiary. Św. Paweł napisał: "Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara"
(1Kor 15, 14). Jeśli bowiem Chrystus nie powstał z martwych, to cała wiara, wszystkie przeświadczenia, nasze życie wewnętrzne i nadzieja - oparte są na kłamstwie, budowane są na czymś, co nigdy się nie
wydarzyło, a więc nie może być fundamentem czegokolwiek. Trudno więc jest mi zrozumieć tych, którzy uważają się za chrześcijan, a nie wierzą w zmartwychwstanie Chrystusa czy też wątpią w życie wieczne.
A przecież to w naszym kraju, gdzie zdecydowaną większość stanowią katolicy, badania przeprowadzone przez CBOS i ISKK (pallotyński Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego), a opublikowane przez red.
Ewę Czaczkowską w Rzeczpospolitej, w artykule Istnieje niebo, rzadziej piekło, dowodzą, że w zmartwychwstanie po śmierci wierzy 76% pytanych Polaków, a zaledwie połowa wierzy w to, że będzie to zmartwychwstanie
z duszą i ciałem. Można więc jedynie współczuć tym wszystkim, którzy nie wierząc w zmartwychwstanie, utracili już sens swojego życia. Kto jednak nie zamyka uparcie oczu i serca, powinien zaufać słowom
Chrystusa: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki (J 11, 25-26).
Patrząc w kościele na stojącą na ołtarzu figurę Zmartwychwstałego Chrystusa, starajmy się usłyszeć kierowane i do nas słowa: Pokój wam! (Łk 24, 36), nie bójcie się, bądźcie mocni, nie traćcie nadziei.
Dziś wszyscy potrzebujemy tego daru, daru pokoju, który może wypełnić ludzkie serce radością i nadzieją. Świat bowiem pogrąża się coraz bardziej w niepotrzebnych wojnach, niosących ze sobą śmierć niewinnych
ludzi. Okrutny strach dotyka ludzi pracujących, którzy boją się niespodziewanych zwolnień. Młodzież kończąca studia, nie posiada już aktualnie żadnych perspektyw dalszego rozwoju i pracy. W takim świecie
trudno jest żyć i czuć się bezpiecznie. Dlatego też musimy otworzyć swoje serca na Chrystusowy pokój. Kto uwierzył w zmartwychwstanie Chrystusa, potrafi przezwyciężyć lęk, usunąć zwątpienie i na co dzień
promieniować chrześcijańską radością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu