Eugeniusz Lachocki urodził się 5 lipca 1921 r. w Prużanach na Polesiu. Jego rodzicami byli Franciszek Lachocki i Jadwiga Witkiewicz. Dziadek Eugeniusza, Tomasz Lachocki, był właścicielem dwu wsi i znacznego obszaru Puszczy Białowieskiej.
Polesie i wojenna tułaczka
Reklama
Z czasem majątek topniał, ale przywiązanie do puszczy pozostawało w rodzinie. Dlatego Eugeniusz, chociaż marzył o studiach w dziedzinie elektrotechniki i elektroniki, po zdaniu matury w 1938 r. rozpoczął naukę w Szkole Gospodarki Leśnej w Łomży. Wyboru szkoły dokonał jego ojciec, który chciał, aby syn kontynuował tradycje rodzinne i pilnował majątku Lachockich. Kiedy wybuchła II wojna światowa, Prużany znalazły się na obszarze zajętym przez ZSRR. Franciszek Lachocki został przez Rosjan aresztowany, a w kwietniu 1940 r. rodzina Lachockich została wywieziona do Kazachstanu. W sowchozie Eugeniusz wypasał krowy, ale jego wykształcenie i zdolności w dziedzinie techniki sprawiły, że został traktorzystą, a następnie mechanikiem naprawy traktorów. Później został odpowiedzialnym za minielektrownię z generatorem napędzanym silnikiem spalinowym. Jednak warunki życia jego i rodziny były bardzo ciężkie, wprost nie do wyobrażenia. W 1941 r. jego ojciec Franciszek otrzymał ułaskawienie i z synami dołączył do Armii Andersa, z którą walczyli na Bliskim Wschodzie i pod Monte Cassino. Po zakończeniu wojny Eugeniusz podjął naukę w Technikum Elektronicznym w miejscowości Ferno we Włoszech.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z Anglii do USA
Po krótkim pobycie we Włoszech Eugeniusz z grupą polskich żołnierzy wyjechał do Wielkiej Brytanii. Kontynuował naukę w polskim college’u w Millom, w hrabstwie Cumberland, gdzie uzyskał tzw. associate degree. Następnie studiował na uniwersytecie w Londynie, gdzie w 1951 r. zdobył tytuł inżyniera elektronika. W tym samym roku 1 września ożenił się z Gryzeldą Nizioł (również Kresowianką, wywiezioną na Sybir, a mieszkającą w Polsce w Martynówce nad Kanałem Ogińskiego, ok. 150 km od Prużan). Poznali się w Londynie, w zabawnych okolicznościach, w czasie ostatniego roku studiów. Eugeniusz mieszkał wtedy w jednym domu ze swoją siostrą. Pewnej niedzieli przyszły do niej koleżanki i tak świetnie i głośno się bawiły, że Eugeniusz, nie mogąc się uczyć, zszedł do pokoju siostry, aby zaapelować o odrobinę ciszy. Wtedy poznał Gryzeldę...
Reklama
Eugeniusz Lachocki bardzo gorzko wspominał w jednej ze swoich książek stosunek Anglików do cudzoziemców w latach powojennych. Cytuję: „z sojuszników i towarzyszy broni przekształciliśmy się w obcych (...), w cudzoziemców (...), a ostatecznie w «cholernych cudzoziemców»” (w oryginale „bloody foreigners”). Dlatego starał się opuścić Anglię. W marcu 1952 r. znalazł się wraz z żoną w Stanach Zjednoczonych. Pierwszym miejscem zamieszkania Lachockich był Newark w stanie New Jersey. Tam Eugeniusz dostał pracę w firmie General Instruments. Gdy zaproponował wprowadzenie kilku ulepszeń do produktów firmy, jego szef je odrzucił, stwierdziwszy, że ich wprowadzenie wymagałoby dużych nakładów finansowych, na które firma nie może sobie pozwolić. Po pewnym czasie, gdy Lachocki pracował już w Radio Corporation of America (RCA), spotkał się na konwencji zawodowej ze swoimi dawnymi kolegami z General Instruments i dowiedział się od nich, że jego szef opatentował jego pomysły.
Sukcesy w RCA
Reklama
W RCA Lachocki pracował przez 24 lata, aż do emerytury. Tam zrodziły się jego największe osiągnięcia zawodowe. Brał udział w wielu różnych ważnych i trudnych projektach. Dał się poznać jako zdolny i odpowiedzialny inżynier. W rezultacie został przydzielony do zespołu pracującego dla programu księżycowego Apollo. Był odpowiedzialny za opracowanie zasilaczy do urządzeń radiokomunikacyjnych i telewizyjnych. Trudność tego zadania polegała na tym, że zasilacze korzystały z nowych, nieznanych wówczas źródeł energii, którymi były ogniwa wodorowe. Do tego dochodziły, oczywiście, bardzo surowe wymagania dotyczące ciężaru, objętości, sprawności, warunków termicznych, niezawodności i... terminów. W czasie pierwszego lądowania na Księżycu w NASA Lachocki wraz z innymi kolegami odpowiedzialnymi za różne urządzenia wyprawy Apollo śledził uważnie „na żywo” przebieg misji. Od czasu do czasu ktoś głośno wyrażał swą radość, gdy miały miejsce działania, w których zaangażowane było „jego” urządzenie i gdy widoczne było, że sprawuje się ono prawidłowo. Lachocki się cieszył, gdyż jego „cegiełka” tkwiła w łączności z wyprawą i w łączności między astronautami na Księżycu i statkiem – i wszystko należycie funkcjonowało. Jednak w pewnym momencie kamera telewizyjna zainstalowana na lądowniku księżycowym przestała pracować i nie pokazała startu pojazdu z Księżyca. Nie spowodowało to żadnego niebezpieczeństwa dla wyprawy, jednak coś nie zafunkcjonowało. Lachocki z ogromnym niepokojem czekał na powrót statku na ziemię i na wyjaśnienie przyczyny uszkodzenia. Wszystkie obawy i niepokoje rozwiały się, gdy statek „Apollo 11” wylądował na Ziemi. Okazało się, że kamera przestała pracować, gdyż w czasie prób przed lotem na Księżyc zainstalowano w niej wyłącznik termiczny, na wszelki wypadek, aby zabezpieczyć ją przed ewentualnym przeciążeniem. Wyłącznik ten miał tam być tylko w czasie prób na Ziemi, jednak zapomniano go usunąć przed lotem. Gdy na Księżycu podgrzało go Słońce, wyłącznik zadziałał i kamera przestała pracować.
To był dopiero początek kosmicznej kariery zasilaczy Lachockiego – wszystkie następne wyprawy Apollo wyposażone były w jego zasilacze. Gdy program Apollo dojrzał do „samochodu księżycowego” LRV (Lunar Roving Vehicle), którego głównym konstruktorem był Mieczysław Bekker, opracowanie zasilaczy powierzono, oczywiście, Lachockiemu. Z zadania wywiązał się znakomicie. Jego zasilacze zainstalowane w LRV pracowały absolutnie niezawodnie. Po zakończeniu programu Apollo zlecono Lachockiemu opracowanie zasilaczy do urządzeń elektronicznych programu wahadłowców. Wszystkie egzemplarze promów wyposażone były w te zasilacze i pracowały bez komplikacji.
Eugeniusz Lachocki odszedł z RCA na emeryturę w 1986 r. Miał w swoim dorobku kilka publikacji naukowych i 3 patenty, a w uznaniu jego wkładu w realizację programów Apollo i Promu Kosmicznego został zapisany w Alei Zasłużonych nad Badaniami Kosmosu (Space Walk of Fame). Lachocki był również nauczycielem – uczył języka polskiego w New Smyrna Beach – i pisarzem, autorem kilku powieści historycznych: „Stracone Polesie”, „Bez powrotu”, „Pusta kołyska” i innych. Zmarł 27 października 2010 r., 5 listopada 2010 r. odbył się jego pogrzeb w Amerykańskiej Częstochowie. Miał 89 lat.