Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela przypada 24 czerwca. Jego rodzice: Zachariasz, kapłan Starego Testamentu, i Elżbieta, byli już w podeszłym wieku i nie mieli potomstwa. Modlili się przez wiele lat i nie mogli się doczekać dziecka, ale Pan Bóg u kresu życia wejrzał na ich prośbę. I oto, gdy Zachariasz spełniał posługą kapłańską przy ołtarzu kadzenia, ukazał mu się anioł i powiedział: „Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan” (Łk 1,13).
Człowiek pobożny
Przypomnijmy, że Jan był człowiekiem bardzo pobożnym, poszedł na pustynię, zostawił rodzinny dom, aby przebywać sam na sam z Bogiem. Są nam potrzebne chwile wyciszenia, jako że żyjemy w świecie rozkrzyczanym, hałaśliwym. Jest nam potrzebna cisza, żeby spotkać się z Bogiem, jak praktykował to Jan.
Św. Jan był ascetą, człowiekiem opanowanym, chodził w skórze wielbłądziej, żywił się miodem i szarańczą leśną, pokutował. Również nam jest potrzebny duch pokuty. Czasem prośba nie pomaga, czasem wytrwała modlitwa pozostaje nieskuteczna i wtedy właśnie modlitwę trzeba wesprzeć jeszcze jakąś pokutą, jakąś duchową ofiarą. Gdy chcemy wypraszać jakieś dobro dla innych, jest nam bardzo potrzebny duch pokuty św. Jana.
Człowiek pokory
Ponadto św. Jan był bardzo pokorny. Powiedział o Panu Jezusie: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30), mówił też: „ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1,27). Wtedy ludzie się Janem zachwycali i tłumnie napływali do niego, bo myśleli, że jest Mesjaszem, ale on zaprzeczył i zapowiedział, że Mesjasz dopiero przyjdzie, że pokaże im, kto to jest. Piękny przymiot – pokora jest wszystkim potrzebna.
Człowiek odważny
Jeszcze jeden przymiot św. Jana to odwaga. Jan wypomniał Herodowi grzech, za co potem został uwięziony i stracony za przyczyną Herodiady. Pozostał w pamięci Kościoła jako bohater, jako człowiek odważny. Nie bój się przeżegnać pod krzyżem, przed jedzeniem, bądź odważny, bądź odważna. Gdy przy tobie ktoś atakuje Chrystusa, oczernia Kościół lub jakiegoś księdza, miej odwagę stanąć w obronie. Gdy zdajesz sobie sprawę, że ktoś wyraźnie kłamie, powiedz, że jest inaczej, że prawda jest inna, bo wszelka nieprawda jest trucizną dla człowieka. Bądź odważny, sprzeciwiaj się złu, by coś dobrego zrobić i wyznać swoją wiarę.
Już od najmłodszych lat 24 czerwca, święto Jana Chrzciciela kojarzy mi się z utęsknionymi wakacjami. Powiązanie przeżywania czasu wakacji ze świętem Narodzenia Jana Chrzciciela wzmacniane było oczekiwaniem na zbieranie jagód i owoców, wczesnych czereśni, których nie wolno było zrywać przed Janem. Być może dużo było przy tym różnych zwyczajów pochodzących jeszcze z czasów pogańskich, ale chrześcijaństwo przecież przyjmowało wiele kulturowych zwyczajów i interpretowało je według zamysłu Chrystusowego. To, co prowadzi do prawdziwego Boga i uszlachetnia człowieka nie musi być traktowane jako zabobon albo magia. Poświęcanie wianków witych z różnych ziół na zakończenie oktawy Bożego Ciała to wyraz łączenia religijności ludowej z chrześcijańskimi rytuałami. W niektórych regionach Polski do dzisiaj obchodzone są zwyczaje puszczania wianków na wodę i szukanie kwiatu paproci, zakwitajacego tylko w tę jedną świętojańską noc. Noc świętojańska stała się również częścią chrześcijańskiego święta, kiedy zwracano się w modlitwach i prośbach do św. Jana Chrzciciela, aby pobłogosławił wodę, w której można było się kąpać bez obawy dopiero „po świętym Janie”. Cała przyroda zdawała się wyczekiwać tego błogosławieństwa i poświęcenia przez św. Jana Chrzciciela. Człowiek mógł się czuć wtedy bezpiecznie, kiedy obchodził święto Jana Chrzciciela, które przynosiło radość wszelkiemu stworzeniu, żyjącemu we wspaniałej harmonii. Niewątpliwie rzec można, była to owa tęsknota za utraconym rajem, to znaczy za wspaniałą symbiozą i wzajemnym wspomaganiem rzeczy niebieskich i ziemskich. Owa tęsknota kazała z radością oczekiwać święta Narodzenia Jana Chrzciciela, po którym przychodziły upragnione wakacje. Był to radosny czas, kiedy zabrzmiał w uszach ostatni dzwonek, a głos nauczycielki oznajmiał przejście do następnej klasy, albo zakończenie szkoły i pójście w daleki, nieznany świat na dalsze nauki.
W większości szkół podstawowych druga połowa czerwca była już czasem wolnym od nauki. Kalendarz na wsi odmierzany był wtedy tylko niedzielami i świętami oraz odpustami w okolicznych parafiach. Pierwsze wakacyjne święto, podczas którego, według wierzeń i ludowych rytuałów, Jan Chrzciciel poświęcał wszystko, a szczególnie bujnie rozwijającą się przyrodę. Otwierał czas wakacji, czas wolności. Przez swoją duchową obecność usuwał lęk i chronił przed niebezpieczeństwami. Miał do tego prawo, bo Bóg wybrał go, aby przygotował drogę dla Jezusa. Do tego zadania przygotował go Bóg kierując na pustynię i żywiąc dzikim miodem oraz szarańczą. Trudna do życia pustynia Judzka, a później rzeka Jordan, kształtowały osobowość Świętego. Przebywanie na pustyni wyrobiło u Jana twardy charakter ascety i człowieka, który poświęcił swoje życie wyłącznie Bogu. Wybrany już w łonie matki Elżbiety na wysłannika przygotowującego drogę Panu, zapowiedziany jako dziecię dane w późnej starości Zachariaszowi, Jan od wczesnych lat wszedł w Bożą przestrzeń wypełnienia proroctw o Mesjaszu. Dlatego u Jana Chrzciciela oddanie Bogu całego swojego jestestwa było czymś naturalnym i wynikało z jego posłannictwa. Sprawy Boże były u niego zawsze na pierwszym miejscu. Może dlatego w zwyczajach obchodzonych z racji święta Jana Chrzciciela podkreślano również ten wymiar jego osobowości, a mianowicie oddanie najpierw chwały Bogu we wszystkich czynnościach ludzkiego życia. Ten wymiar widać w dawnych zwyczajach ludzi zbierających leśne owoce. Pierwszą zerwaną jagodę darowali oni najpierw Bogu i Jego świętym, rzucając ją przez głowę jako znak ofiary. Przy tej czynności czyniono jednocześnie znak krzyża i odmawiano modlitwę na cześć Trójcy Świętej. Zwyczaj ten nawiązywał do Starego Testamentu, w którym składano Bogu ofiary dziękczynienia z pierwocin płodów ziemi. W zachowanym zwyczaju podkreślano, że najpierw należało oddać cześć Bogu i Jemu za wszystko dziękować. Obrzęd ten wykonywano zawsze po święcie Jana Chrzciciela, często po procesjach zwanych obchodem pól, podczas których modlono się o dobre urodzaje. Był to wyraz naśladowania postawy Jana Chrzciciela, o którym Jezus powiedział, że nad Jana nie powstał nikt większy zrodzony z niewiasty. Postawa Jan Chrzciciela jest godna naśladowania przez każdego chrześcijanina, bo prowadzi do uwielbienia Boga we wszystkim. Św. Paweł powiedział - czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Pana czyńcie. Jan Chrzciciel był drogowskazem pokazującym prostą drogę do Boga. Był on niejako Jego „kompasem”.
Wakacje są czasem wędrówek po różnych miejscach na ziemi. Warto zatem zabrać ze sobą „kompas” Jana Chrzciciela, który zawsze wskaże właściwy kierunek podróży i nie pozwoli zagubić się w gąszczu dzikich dróg bez Boga, które proponuje współczesny świat. „Kompas” Jana Chrzciciela pokaże nam drogę do kościoła podczas wakacyjnego wypoczynku. Pozwoli zauważyć pochyloną przydrożną kapliczkę z Matką Bożą na górskim szlaku, przyozdobioną polnymi kwiatkami. Gdy znajdziemy się w lesie, to nie tylko wskaże kierunek, gdzie rosną jagody i grzyby, ale podpowie nam, że cała przyroda stworzona jest przez Boga i Jemu trzeba okazać wdzięczność za tak wielkie dary. „Kompas” Jana Chrzciciela wskaże nam, że morza i oceany, jeziora i rzeki oddają chwałę Panu i cały nieboskłon chwali swojego Stwórcę.
Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja. /Mt 26,42.
Po ludzku to szalenie trudne poddać się woli Bożej. Będąc tu na ziemi nie znam planu, jaki ma dla mnie Bóg, a i tak idę za Nim, bo ufam, że ten plan jest dla mnie najlepszy. Utrata upragnionego dziecka, które
nawet nie zdążyło przyjść na świat to największy ból, jakiego doznałem. Patrzenie na cierpienie żony,
moja fizyczna bezradność i brak zrozumienia wśród otaczających nas ludzi, doprowadzały do zadawania pytań: „Boże, czemu my? Czemu inni mogą, a my nie? Czemu nie chcesz nam pomóc?”. Długie rozmowy,
cierpliwe modlitwy i pogłębianie relacji małżeńskiej doprowadziły nas małymi krokami do momentu, w
którym staliśmy się spokojniejsi i znów chcieliśmy spróbować. Był w nas jakby promyk nadziei. Po
niespełna dwóch latach sytuacja się powtórzyła. Nasze drugie dziecko umarło, zanim przyszło na świat,
ale my jesteśmy zupełnie inni, wciąż mamy w sobie ten płomień. Jesteśmy spokojni i wierzący w
doskonałość Bożego planu, którego teraz nie rozumiemy i przyjmujemy ten krzyż, jednocześnie wierząc,
że po każdym Wielkim Piątku przyjdzie Zmartwychwstanie!
W Środę Popielcową abp Józef Kupny przewodniczył uroczystej liturgii w katedrze wrocławskiej
– Niech posypanie naszych głów popiołem będzie wyrazem naszej akceptacji i gotowości podjęcia trudu pracy nad sobą. Niech zachęci nas także do spopielenia naszych grzechów w sakramencie pokuty – mówił abp Józef Kupny.
W Środę Popielcową metropolita wrocławski przewodniczył uroczystej liturgii w katedrze wrocławskiej. W homilii zauważył, że będą nam dziś towarzyszyć słowa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Podkreślił, że wierzyć, nie znaczy do końca rozumieć.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.