Na Dzień Ojca 38-letni Robert z Wrocławia dostanie trzy prezenty. 6-letni Kuba zrobił w przedszkolu gliniany kubek na długopisy i ołówki, który tata będzie mógł postawić na biurku. 4-letnia Zuzia narysowała laurkę i poprosiła mamusię o „najlepciejsze” ciasto dla tatusia. – Sernik z kokosowymi wiórkami – wyjaśnia mama Anna i dodaje: – Robert jest wspaniałym tatą. Przez pierwsza 2 lata po urodzeniu to ja opiekowałam się dziećmi. Teraz mąż przejął znaczną część obowiązków wychowawczych i domowych.
Radykalna zmiana
Mężczyzna jest informatykiem. Po pracy odbiera dzieci z przedszkola. Po powrocie do domu, ok. godz. 16, przygotowuje Zuzi i Kubie szybki posiłek. Najczęściej są to kanapki. Kiedy dzieci jedzą, Robert bierze się za zrobienie „bazy” do obiadu, który dokończy Anna po powrocie z pracy. W tym czasie ojciec będzie z dziećmi poza domem. Latem jeżdżą rowerami lub bawią się na placu zabaw. Zimą chodzą na basen i ściankę. Dzieciom tak spodobało się wspinanie, że dwa miesiące temu tata zrobił im miniściankę w mieszkaniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Dokładnie takim ojcem chciałem być. Zaangażowanym i obserwującym na co dzień, jak dzieci rosną fizycznie i dojrzewają osobowościowo – mówi Robert i wspomina: – Mój tata nie miał dla mnie czasu z powodu swojej pracy. Kiedy rozmawiałem z nim o tym po narodzinach Kuby, powiedział, że najbardziej żałuje właśnie tego, iż nie poświęcał czasu mnie i siostrze, kiedy byliśmy mali, tylko skupiał się na zarabianiu pieniędzy.
Stwierdzenie, że model ojcostwa zmienił się radykalnie z pokolenia na pokolenie, może się niektórym wydawać kontrowersyjne. Ktoś, kto mieszka w wielopokoleniowej rodzinie i zajmuje się tym, co jego przodkowie, słusznie może dojść do wniosku, że jest takim samym ojcem jak jego tata. I niemal takim samym jak jego dziadek. Jednak naukowcy badający sytuację rodziny w skali ogólnokrajowej widzą sprawy inaczej. W ich środowisku spór na temat współczesnego ojcostwa dotyczy tego, czy skalę zmian, które zaszły w ostatnich 80 latach, adekwatniej nazywać rewolucją czy też kryzysem ojcostwa.
Polskie stereotypy
Na wydarzenia, które wstrząsnęły ludzkością w XX wieku, patrzy się głównie przez pryzmat skutków politycznych i gospodarczych. Tymczasem wojna, a potem wywołana nią zapaść gospodarcza osłabiły rodzinę, a zwłaszcza rolę i pozycję ojców w domu. Ich nieobecność fizyczna – najpierw przebywali na froncie, potem, poszukiwali nowej pracy, poza miejscem zamieszkania – spowodowała, że tatusiowie po raz pierwszy w historii masowo przestali bezpośrednio uczestniczyć w wychowywaniu dzieci. Mężczyźni nadal byli postrzegani jako głowy rodzin, zarabiali na utrzymanie najbliższych, ale jednocześnie powoli zaczynał zanikać sztywny podział ról na męskie i kobiece.
Reklama
Kiedy pokolenie urodzone w czasie wojny lub tuż po niej zaczęło zakładać swoje rodziny, to w ich domach coraz częściej panowały już relacje partnerskie, a nie – jak wcześniej – patriarchalne. Dla mężczyzn taka zmiana nie była łatwa do przyjęcia.
„Nie twierdzę, że upranie skarpetek czy przyniesienie rano mleka ze sklepu uwłacza czci mężczyzny. Henry Kissinger (sekretarz stanu USA, dyplomata – przyp. A. T.) robi to samo, a uważa się go za supermana. Mój dziad, chociaż nie zaszedł wyżej niż do godności wójta, nigdy by tego nie robił, bo uważałby się za skończonego fajtłapę i co gorsza, uważaliby tak wszyscy znajomi” – napisał 35-letni lekarz, który w 1976 r. wziął udział w konkursie pt. „Współczesny mężczyzna jako mąż i ojciec”.
Podobne wspomnienia co doktor ma o swoim przodku informatyk z Wrocławia. – Tata opowiadał, że dziadek Antoni (rocznik 1929) przez całe zawodowe życie pracował w systemie zmianowym na kolei. Miał więc w tygodniu całkowicie wolne dni. Ale czwórką dzieci, w tym moim ojcem, zajmowały się tylko moja babcia i prababcia – mówi Robert.
Dziś tata Zuzi i Kuby jest zadowolony z tego, że na równi z żoną uczestniczy w wychowywaniu swoich dzieci. Aby móc to robić, zmienił nawet pracę w korporacji na posadę państwową.
Razem, ale...
Z badań wykonanych przez Millward Brown wynika, że ponad 90 proc. ojców uważa, iż opieką i wychowaniem dziecka – od 2. roku życia do końca gimnazjum – powinni się zajmować w podobnym stopniu ojciec i matka. Partnerstwo rodziców w sprawach takich jak: pielęgnacja dziecka, zabawa z nim, pomoc w nauce czy opieka w czasie choroby jest akceptowane przez co najmniej 72 proc. ojców.
Reklama
– To deklaracje – zauważa p. Janina. Kobieta przez wiele lat pracowała jako pielęgniarka w warszawskich żłobkach. Jednym z jej zadań było kontaktowanie się z rodzicami, gdy zauważyła u ich pociech gorączkę czy inne objawy choroby, które mogłyby skutkować zarażeniem innych dzieci. – Kiedy dzwoniłam do rodziców, to w pierwszej kolejności do mamy dziecka. A to dlatego, że odbierający telefon mężczyźni zazwyczaj prosili, aby zadzwonić do małżonki, bo kobieta lepiej się orientuje i łatwiej jej będzie się zwolnić z pracy – mówi p. Janina i dodaje: – Ale jeśli chodzi o przyprowadzanie dzieci do żłobka i odbieranie ich, to obecnie kobiety i mężczyźni robią to równie często. Dwie dekady temu mężczyzn było zdecydowanie mniej.
Zdaniem specjalistów, na zrównywanie zadań i obowiązków w rodzinie miały wpływ czynniki ekonomiczno-społeczne. Głównie to, że kobiety poszły do pracy i dzisiaj w niemal takim samym stopniu jak mężczyźni partycypują w zapewnianiu bezpieczeństwa materialnego dzieciom.
Jeszcze większy wpływ na współczesną rodzinę miała jednak kultura. To system wartości, który kultura niesie, sprawił, że obecnie widok ojca z dzieckiem na spacerze nikogo nie dziwi – twierdzą zgodnie naukowcy. Nie szokuje też to, że coraz więcej mężczyzn bierze urlop ojcowski. Według danych ZUS, w 2011 r. wzięło go niecałe 15 tys. mężczyzn, a 3 lata później – już ponad 108 tys.
W swoich opiniach większość badaczy pozytywnie ocenia to, że mężczyźni aktywnie uczestniczą w wychowywaniu dzieci. „(...) czas spędzony z dzieckiem jest nieoceniony w budowaniu właściwych relacji, przekazywaniu wzorców, wpływa na stan i postawy emocjonalne dziecka i ojca” – napisała w tekście „Ojcostwo na początku XXI wieku – kryzys ojcostwa i «nowe» ojcostwo” Katarzyna Zielińska-Król z KUL-u. Jednocześnie badaczka wskazała na wiele innych zmian kulturowych, które nie tylko nie przyczyniają się do wzmocnienia ojcostwa, ale też powodują jego kryzys.
Medialny ideał
Reklama
XXI wiek słusznie nazywany jest epoką informacji. Mężczyźni – zwłaszcza ci spośród nich, którzy nie wynieśli dobrych wzorów ojcostwa z rodzinnego domu – właśnie z mediów czerpią „przepisy” na to, jak być tatą. W prasie, radiu, telewizji oraz internecie można znaleźć bardzo różne wzorce ojcostwa – od konserwatywnych po skrajnie liberalne. Jednak największy wpływ na ludzi ma świat kreowany przez tzw. medialny mainstream. Tam zaś dominuje obraz ojca, który jednocześnie pracuje zawodowo, pomaga żonie i opiekuje się dziećmi. Ponadto zawsze znajduje czas na swoje pasje oraz jest wyjątkowo zadbanym i przystojnym mężczyzną. Krótko mówiąc, tata jest chodzącym ideałem. Ale właśnie w takim wizerunku specjaliści widzą przepis na katastrofę.
Dlaczego? „Odpowiedź jest oczywista: ideał istnieje tylko w mediach. Mężczyzna podejmujący próby zmierzenia się z owym narzucanym ideałem traci właściwe postrzeganie swojej osoby, swoich możliwości czy otaczającej go rzeczywistości. W konfrontacji z medialnym wizerunkiem mężczyzny kryzys w realizowaniu się w roli ojca i męża jest nieunikniony” – konkluduje Katarzyna Zielińska-Król.
Inni naukowcy zauważyli, że coraz więcej ojców jest niedojrzałych. Postawę taką nazwano syndromem Piotrusia Pana. Charakteryzuje się ona tym, że dorośli mężczyźni zachowują się nieodpowiedzialnie niczym dzieci. Ich niedojrzałość czy też lekkomyślność są często skutkiem braku dobrych wzorców.
W USA jeden z „Piotrusiów Panów” wyprowadził 3-letnie dziecko na spacer, trzymając je na smyczy, i zamieścił zdjęcia w sieci. Internauci napisali tysiące krytycznych komentarzy. Wszyscy byli oburzeni, ale mężczyzna swój cel zaistnienia w sieci osiągnął.
W naszym kraju nieodpowiedzialni ojcowie zabierają dzieci na przejażdżkę sankami przyczepionymi do samochodów. Wiele takich „zabaw” zakończyło się tragicznie. Mimo to w sieci przybywa filmików pokazujących niebezpieczne kuligi.
Rodzina bez taty
Reklama
Lansowanie postaw wolności bez odpowiedzialności powoduje, że w Polsce lawinowo rośnie liczba rozwodów; małżonkowie, gdy podejmują decyzję o rozstaniu, nie liczą się nawet z dobrem swoich dzieci. Średnio na trzy zawierane związki małżeńskie przypada jeden rozwód. W Warszawie rozpada się niemal co drugie małżeństwo.
Dzisiaj już ponad 18 proc.dzieci w Polsce wychowuje się bez jednego z rodziców, najczęściej bez taty. A to on dla syna jest wzorcem męskości, odwagi i ambicji, córki natomiast dzięki kochającym ojcom nabierają przekonania, że są piękne i wyjątkowe. Dzieci z niepełnych rodzin mają niższe poczucie wartości i bardziej negatywny stosunek do świata i rodziny. Statystycznie częściej też sięgają po niedozwolone używki i wchodzą w konflikt z prawem.
„W świetle badań rola ojca okazała się ważniejsza, niż sądzili zarówno naukowcy, praktycy, urzędnicy odpowiedzialni za politykę społeczną, jak i sami ojcowie” – napisał dr Szymon Grzelak, prezes zarządu Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej, w opinii wykonanej na zlecenie Senatu RP. W dokumencie, który zawiera również opinie innych badaczy, możemy przeczytać, że w wielu krajach na świecie pojawiły się już inicjatywy mające na celu uświadomienie ojcom ich roli w życiu i wychowywaniu dzieci. Rozpoczęto też budowanie wizerunku ojcostwa jako jednego z najważniejszych zadań społecznych mężczyzny.
Niewątpliwie rola państwa w przywracaniu rangi ojcom jest ważna – zarówno dla ogółu społeczeństwa, jak i dla mężczyzn, którzy przeżywają kryzys tożsamości. Ale czy rzeczywiście trzeba czekać na kampanie reklamowe lub inne akcje PR-owe, aby uświadomić sobie, co to znaczy być solidnym tatą? Wystarczy przecież sięgnąć po Pismo Święte, aby po jego lekturze zrozumieć, że istota ojcostwa została wpisana przez Stwórcę zarówno w naturę, jak i w powołanie mężczyzn. A kiedy już się to zrozumie i zacznie żyć Słowem, wówczas ani rewolucje, ani kryzysy tożsamości nie będą się imały ojców i ich rodzin.
Niektóre imiona osób wypowiadających się w tekście zostały zmienione.