Eucharystia jest najważniejsza
Rozpoczęło się Mszą św. i nabożeństwem czerwcowym, dopiero później było świadectwo Amesa, adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa o uzdrowienie.
– Niektórzy z was przyszli tutaj po uzdrowienie, ale ono ma początek we Mszy św. Tam udzielane są nam wszystkie łaski – mówił. – Po Eucharystii drugim najważniejszym sakramentem uzdrowienia jest sakrament spowiedzi. Ważne, żeby odbyć dobrą spowiedź. Uzdrowienie przychodzi też poprzez bardzo potężny sakrament kapłaństwa. A to, czym się dzielę z wami i moja modlitwa są tylko uzupełnieniem tych sakramentów – tłumaczył Alan Ames.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Podkreślił też znaczenie postawy, z jaką przychodzimy do kościoła. – Zaczynając Mszę św. „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” powinniśmy wołać: „Ojcze, przychodzę do Ciebie, aby przyjąć Twojego Syna w miłości i łasce Ducha Świętego”, a przyjmując końcowe błogosławieństwo prosić o nie również dla tych, których zaraz spotkamy. Zaczynamy Mszę św. szukając Boga w miłości, a kończymy szukając możliwości dzielenia się nią z innymi – mówił. Przekonywał też, że Msza św. jest największą tajemnicą i Bóg stopniowo wprowadza nas w jej głębię i poznanie. – Czasem przychodzisz i nic się nie dzieje, ale Pan miłości wkracza w twoje serce, bo chce w nim królować i każde uderzenie twojego serca zjednoczy się z uderzeniem Jego serca. Oświeci twoją duszę przed tobą samym, ukaże grzechy, których nie widzisz, którymi jesteś tak zawstydzony, że nawet o nich nie myślisz – wyjaśniał. Zachęcał do sakramentu pokuty i pojednania, do stanięcia przy krzyżu Jezusa, żeby usłyszeć Jego słowa: „Tak bardzo cię umiłowałem”. – Kiedy podniesiesz swoje cierpienia i ból do Jezusa na krzyżu, ofiarujesz Mu rany swojego życia, On je weźmie i umieści w swoich Boskich ranach. Weźmie twoje zranione serce i umieści w swoim zranionym sercu. Będziesz chciał całkowicie oddać się Jezusowi, bo uświadomisz sobie, że On całkowicie oddaje się tobie – mówił Ames.
Gangster z Londynu
Na co dzień mieszka w Perth, w Australii. Ma kierownika duchowego i spowiednika. Spisany na podstawie jego prywatnych objawień zbiór opowieści pt. „Oczami Jezusa” przypomina wizje bł. Anny Katarzyny Emmerich i św. Brygidy Szwedzkiej. Ale nie zawsze tak było. Carver Alan Ames ma 66 lat, od 24 lat jest nawrócony. Był gangsterem motocyklowym, mówi, że popełnił wszystkie grzechy, które są na liście do popełnienia, bez żadnych skrupułów. Teraz ma wizje, rozmawia z Jezusem, Matką Bożą, z aniołami i świętymi. Kościół nie potwierdził jego prywatnych objawień, ale on jeździ po świecie i głosi Ewangelię, zawsze za zgodą miejscowego biskupa katolickiego.
Reklama
– Urodziłem się w 1953 r. w Londynie, w rodzinie katolickiej. Moja mama jest Irlandką, byliśmy biedni, nie chodziłem do kościoła, wciąż czegoś brakowało i zacząłem szukać szybkich rozwiązań na nasza biedę. Szybko stałem się złym człowiekiem, rozrabiaką, najgorszym uczniem, za złe zachowanie wyrzucono mnie ze szkoły jezuitów – wyznawał. W latach 80. w Londynie był szefem jednego z największych gangów nad Tamizą. Pił, zażywał narkotyki, lubił przemoc. Był też członkiem grupy przestępczej napadającej na sklepy. Ożenił się, ale ślub z Kathy niewiele zmienił, nadal nałogowo pił, nawet wtedy, gdy urodziło mu się dwoje dzieci. Ale poza tym Ames sprawiał wrażenie, że dobrze sobie radzi. Za chlebem wyemigrował z Anglii i dopiero w Australii ukończył studia. Zaczął zarabiać, podróżować, pracował jako dyrektor ds. sprzedaży w firmie farmaceutycznej.
W 1993 r. w Adelajdzie w Australii zatrzymał się w hotelu. Wieczorem stanął przed nim mężczyzna ubrany na czarno, niezwykle szpetny, o przerażającej fizjonomii, i zaczął go dusić.
Ames próbuje się bronić, ale ciosy, które zadaje ręką przechodzą przez postać nie czyniąc jej żadnej szkody. I wtedy w głowie słyszy głos: Odmów „Ojcze nasz”. Jest w szoku, bo nie odmawiał tej modlitwy od 30 lat. Ale wewnętrznie ulega i odmawia... Wtedy postać znika. Gdy Ames przestaje się modlić potworny stwór znów przed nim staje. Ta walka trwała przez całą noc. Jest przekonany, że oszalał, bo od tej nocy w jego życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Przychodzi do niego anioł, potem św. Teresa z Avila, która, jak zawsze, nie owija w bawełnę: „Zmień swoje życie i zacznij się modlić, bo twoja dusza zginie!” – mówi nakazując mu odmawianie Różańca.
Oczami Jezusa
Od tej nocy wizji jest coraz więcej. Ames naprawdę myśli, że zwariował. Kolejni święci przychodzą zachęcać go do modlitwy, do czytania Pisma Świętego. Pewnie wielu z modlących się katolików chciałoby być na jego miejscu, doświadczyć bezpośredniego spotkania z Trójcą Świętą, z Maryją – ale Ames wcale się nie cieszy, jest przerażony i wstrząśnięty.
Reklama
Rok później w 1994 r. przyjeżdża do Anglii i odwiedza kościół, który zna od dzieciństwa, ale porzucił świątynię wtedy, gdy patrol policji przyłapał go tu na kradzieży. Teraz ma 31 lat, przestępczy życiorys i nieustanne wizje. Przynaglony klęka pod figurą i widzi oślepiające światło. I wtedy zjawia się Ona. Maryja ma błękitne oczy i głęboko czarne włosy, jej serce otacza wieniec z róż. Jest piękna nieziemską urodą i Alan modli się ze wszystkich sił. Kilka miesięcy później zapisze: „Zobaczyłem Jezusa na krzyżu. Cierpiał i umierał. I widziałem, jak wszystkie moje grzechy się do tego przyczyniły. Za każdym razem, kiedy kogoś krzywdziłem, krzywdziłem Jezusa, On wtedy cierpiał i umierał. Kiedy skłamałem, okłamywałem Jezusa, a On znowu umierał. Kiedy plotkowałem, stałem pod krzyżem ze wszystkimi, którzy szemrali o Jezusie. On cierpiał i umierał. Zobaczyłem, jak moje grzechy raniły Jezusa. On wyciągał do mnie rękę z krzyża, dawał mi swoją miłość i wołał mnie. Chciał mi wybaczyć bez względu na to, co zrobiłem. Poczułem się tak zawstydzony, że nie chciałem więcej żyć. Błagałem Go, żeby pozwolił mi umrzeć i by wysłał mnie do piekła, chciałem przestać istnieć. Ale On wołał mnie po imieniu i powtarzał, że chce mi wybaczyć, bo mnie kocha”.
To spotkanie odbywa się w mieszkaniu, trwa pięć godzin, Ames doświadcza rewolucji umysłu i serca. Prosi o przebaczenie. – Poczułem się, jakby ktoś ściągnął ze mnie głaz. Dotykała mnie miłość, od wewnątrz, w tak cudowny sposób, że nie chciałem, by to się skończyło. Czułem się świeży, odnowiony. Poczułem miłość do Jezusa, chciałem przestać grzeszyć. Wtedy całe moje życie zanurzyłem w Bogu – opowiada.
Posłuszny Kościołowi
Na polecenie Jezusa Ames udaje się do metropolity Perth w Australii. – Arcybiskup Hickey patrzył na mnie bacznie, zadawał pytania. Słuchał cierpliwie i długo. Dał mi pozwolenie na głoszenie Słowa, na modlitwę o uzdrowienie w kościołach. Przydzielił mi też duchowego opiekuna, kapłana – mówi. Od tej pory Ames napisał wiele książek, odbył tysiące podróży, głosi konferencje i modli się z tymi, którzy szukają Boga. Ma dar uzdrawiania, a świadectwa o nich są gromadzone przez australijski Kościół. Dotyczą nie tylko uzdrowienia z choroby, ale także porzucenia nałogów czy nawróceń. Kocha Eucharystię. Uważa, że żadna z wizji i spotkań z Mieszkańcami Nieba nie jest większą łaską, niż Obecność Boga w eucharystycznym Chlebie. - Moją misją jest głoszenie wszystkim ludziom, że Bóg kocha każdego z nas i chce tak niewiele - byśmy Go też kochali. On w każdej chwili naszego życia jest blisko nas i nie opuszcza nas ani na chwilę. Niezależnie od tego, jak ciężkie byłby nasze grzechy, jeśli tylko szczerze wyznamy je podczas spowiedzi, On zawsze nam je przebaczy - przekonuje Alan Ames.
- A ty? Naprawdę kochasz Jezusa? Czy każdy dzień przeżywasz dla Niego? Czy sprawy nieba stawiasz przed rzeczami tego świata? Czy On jest na pierwszym miejscu w każdej chwili twojego życia? – pytał przed modlitwą o uzdrowienie słuchaczy w kościele św. Michała.