Trwa dla ludzi Kościoła czas próby. Z czołówek gazet i z ekranów nie schodzi sprawa skandali i krytyki nacelowanej na wspólnotę Kościoła. Jedne zarzuty są słuszne i trzeba się za nie uderzyć w piersi, inne, bardzo czytelnie, mają jeden cel – osłabić Kościół, jego misję i nauczanie. Siłą rzeczy ma to ogromny wpływ na duszpasterstwo. Pewnie będziemy tego doświadczać w grupach liturgicznej służby ołtarza, w ruchach i stowarzyszeniach młodzieżowych, w duszpasterstwie dzieci oraz w liczbie i jakości powołań kapłańskich. Z pewnością podetnie to skrzydła wielu duszpasterzom – jeśli nie osłabi w gorliwości, to przysporzy lęku przed osądzeniem i reakcją mediów.
Reklama
Ale jak to napisałem na wstępie, jest to również czas próby dla naszej ewangelizacyjnej i duszpasterskiej posługi. Trudno się jednak czuć zaskoczonym, bo Jezus nie obiecał, że będzie łatwo, i w nasze chrześcijańskie życie, jak w DNA, są wpisane zarówno zewnętrzne prześladowanie, jak i wewnętrzne zdrady i kompromisy ze światem. Jezus zapowiada, że przyjdą na nas różne doświadczenia – a wszystko to ma być jeszcze większą okazją do dawania świadectwa. To całe pomieszanie błędów z ziarnami prawdy woła do nas o duszpasterską pracę organiczną, o jeszcze solidniejsze budowanie fundamentów, czyli porządne głoszenie słowa Bożego, pobożne sprawowanie liturgii i sakramentów oraz budowanie małych, braterskich wspólnot. Nie da się uratować rzeki, jeśli się nie wróci do źródeł.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bp Józef z Łowicza napisał kiedyś prostą bajkę o biednej, ale szczęśliwej krainie, w której biło źródło czystej wody. Szczęście skończyło się wtedy, gdy ktoś zbudował tam fabrykę pachnideł. Ludzie zaczęli się malować na różne kolory i kropić różnymi zapachami. Cały ten zewnętrzny blichtr skłócił i poróżnił wszystkich. Zieloni uważali się za lepszych od czarnych, a ci pachnący miętą za porządniejszych od tych z zapachem róż. Zewnętrzny wygląd i zapach stały się ważniejsze niż ludzkie serca i myślenie. Kiedy już naprawdę nie dało się tam wytrzymać, ktoś przypomniał sobie, że nadal przecież bije źródło żywej wody. I ludzie zaczęli wracać do źródła, myć się z farb i pachnideł, żeby odzyskać jasność i pokój.
Tak trochę myślę o naszym duszpasterstwie, że albo damy się wkręcić w te wszystkie spory, albo zaczniemy wracać do źródeł, żeby odnowić i ożywić Kościół.