Reklama
W 1140 r., we Francji, w bogatej książęcej rodzinie Guillemów, w której posiadaniu od dwóch setek lat było miasto Montpellier, urodził się Gwidon, późniejszy błogosławiony. Gdy otrzymał od rodziców majątek,
sprzedał wszystko i na przedmieściu rodzinnego miasta wybudował szpital. Gromadził w nim chorych, ubogich, porzucone dzieci i sam im posługiwał. Ludzie, którzy widzieli jego wiarę i poświęcenie - szli
w jego ślady. Założyciel szpitala, przekształconego w zakon, powierzył swoje dzieło opiece Ducha Świętego. "Pierwszym charyzmatem zgromadzenia jest uwielbienie Ducha Świętego przez kontemplację i przez
modlitwę liturgiczną, która jest u nas w szczególny sposób pielęgnowana" - mówi siostra przełożona, Nimfa Wykurz.
Idea zakonu szybko trafiła do Polski; już w 1220 r. siostry z tego zgromadzenia otworzyły dom zakonny w Krakowie. Do Pacanowa siostry przybyły w 1936 r., kiedy to książę Michał Radziwiłł ofiarował
Kanoniczkom Ducha Świętego budynek do prowadzenia dzieła charytatywnego. Zamierzeniem darczyńcy było, by siostry prowadziły ochronkę lub sprawowały opiekę nad chorymi. Obok tego dzieła zaczął powstawać
klasztor. W 1944 r. budynek został przemianowany na szpital wojskowy. Po wojnie zaś, w części budynku powstała trzyletnia szkoła, w której dziewczęta uczyły się krawiectwa, oraz został utworzony Społeczny
Dom Dziecka dla sierot wojennych. W 1962 r. Dom Dziecka został przemianowany na Zakład Wychowawczy dla Dziewcząt z lekkim upośledzeniem umysłowym, a przy zakładzie powstała Szkoła Życia. Dwanaście lat
później dziewczęta zostały przewiezione w inne miejsce, a w pustych budynkach nowy dom znaleźli osieroceni chłopcy. Dom Dziecka, który funkcjonuje do dzisiaj, powstał w 1991 r.
Dom Ojca Gwidona
Siedem lat temu Dom Dziecka otrzymał patrona - jest nim założyciel Zakonu Ducha Świętego, ojciec Gwidon.
Aktualnie siostry, które w Pacanowie nazywane są "Duchaczkami", pod swoją opieką mają 36 dzieci, podzielonych na sześć grup wiekowych. "Siostry starają się wychowywać dzieci w duchu chrześcijańskim;
zapewniają im całodobową opiekę i dbają o ich rozwój intelektualny i duchowy" - mówi s. Karmela Boś, która na co dzień opiekuje się dziećmi. Najmłodsi wychowankowie chodzą do przedszkola, starsi do szkoły
podstawowej i gimnazjum w Pacanowie. Młodzież, która ukończyła gimnazjum, musi się kształcić dalej w Busku Zdroju lub w Kielcach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Potrzeba miłości
O tym, że świat cierpi z braku miłości świadczyć może fakt, iż spośród wszystkich dzieci z Domu Ojca Gwidona, tylko jedna dziewczynka nie ma rodziców. Pozostałe dzieci, to sieroty społeczne, mające przynajmniej
jednego z rodziców. Pocieszające jest to, iż z wieloma wychowankami żywy kontakt utrzymują babcie, które swoje wnuczki często odwiedzają i zabierają do siebie na święta lub wakacje. "Wielu rodziców nie
kontaktuje się z dziećmi, więc staramy się szukać dla nich rodzin zastępczych" - mówi s. Karmela. Dzieci wyjeżdżają do zaprzyjaźnionych rodzin na święta w ubiegłym roku wszystkie miały prawdziwą Wigilię.
Część dzieci chce jednak szybko wrócić pod opiekę sióstr, do których zdobyły zaufanie. Są jednak i takie, które chciałyby zostać w nowej rodzinie na zawsze.
Dzień w Domu Ojca Gwidona zaczyna się o godz. 6.30. Po pobudce, dzieci mają śniadanie, sprzątają swoje pokoje i idą do szkoły. Po powrocie jedzą obiad, a następnie mają czas wolny do godz. 16.00,
do podwieczorku. Następnie dzieci udają się na "naukę własną", która trwa do godz. 18.00. O godz. 18.30 jest kolacja, a po niej odbywają się zajęcia w różnych kołach zainteresowań: gastronomicznym, muzycznym,
teatralnym, biblijnym, ekologicznym, informatycznym i turystyczno-sportowym.
"U nas dzieci mało oglądają telewizji - podkreśla s. Karmela. - Większość dzieci nie ma takiej potrzeby, wolą na przykład iść na salę i pograć w tenisa".
Przed świętami Bożego Narodzenia dzieci najczęściej spotykały się w kółku teatralnym, przygotowując Jasełka. "Występ był wspaniały, Jasełka bardzo się podobały - podkreśla Siostra Przełożona. - Dość
powiedzieć, że gratulacje i podziękowania składał przewodniczący Rady Gminy Pacanów". Reżyserką przedstawienia była s. Magdalena, która w kaplicy zakonnej na co dzień jest organistką.
Tęsknota
Gdy wychowankowie sióstr stają się pełnoletni, siostry pomagają im się usamodzielnienić. W ubiegłym roku dwie dziewczyny zamieszkały w Kielcach. Siostry dały im "wyprawki", czyli kupiły wszystko - od
sztućców, po meble. "Jest to zgodne z ideą naszego Ojca Założyciela - podkreśla s. Nimfa - ponieważ zajmował się on potrzebującymi od ich poczęcia, aż do śmierci. Zalecał swoim braciom i siostrom, aby
wychowywali dzieci tak, żeby mogły one samodzielnie iść dalej przez życie".
W historii Zgromadzenia zdarzało się jednak, że kilka wychowanek nie wybrało samodzielnego życia: przywdziały one zakonne habity i wróciły do sióstr, które je wychowywały.
Dziewczęta wychodzące za mąż, także nie zrywają więzi z miejscem, w którym zaznały tyle dobrego. Piszą listy, przysyłają zdjęcia swoich dzieci, proszą o modlitwę, a przede wszystkim odwiedzają Dom
Ojca Gwidona, który przez lata był ich schronieniem.
Ciężką pracę sióstr dostrzegają mieszkańcy Pacanowa, którzy odnoszą się niezwykle życzliwie do nich, jak i do ich wychowanków. W miarę możliwości pomagają także władze gminne. Wielkim dobroczyńcą
jest parafia Strumiany, skąd co roku do Domu Ojca Gwidona przesyłane są płody rolne, słodycze i datki pieniężne.
Siostry marzą o nowym domu, w którym dzieci znalazłyby lepsze warunki. W budynku, podarowanym niegdyś przez księcia Radziwiłła, mieściły się stajnie. Teraz, ten nie podpiwniczony obiekt, wymaga remontu.