Ks. Zbigniew Suchy: – Na początek proszę o kilka słów, które przybliżą Księdza postać naszym Czytelnikom.
Ks. Marcin Koperski: – Urodziłem się w 1980 r., w Przemyślu i po skończeniu III Liceum Ogólnokształcącego wstąpiłem do seminarium. Po święceniach kapłańskich i rocznej posłudze w Sanoku zostałem skierowany na studia specjalistyczne do Rzymu, na kierunek literatury starożytnej chrześcijańskiej i klasycznej. Po zakończonych studiach i po rocznym wikariacie w Przeworsku zacząłem pełnić posługę moderatora diecezjalnego Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej. Zarazem mam przyjemność wykładać łacinę w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu.
– Chyba jako jeden z pierwszych moderatorów podjął Ksiądz pracę jako katecheta, co sprawiło radość Księdzu Arcybiskupowi. Wcześniej posługiwał Ksiądz jako katecheta w Rzymie. Co spowodowało, że mimo tylu obowiązków podjął Ksiądz ten absorbujący wysiłek?
Reklama
– W Rzymie oczywiście też miałem możliwość katechizowania. Przygotowywałem dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Prowadziłem katechezę typowo parafialną, bo we Włoszech nie ma katechezy szkolnej, więc model przygotowania do sakramentu jest zupełnie inny, nieco podobny do tego, który mieliśmy w Polsce przed wprowadzeniem religii do szkół, z podobną pasją młodych ludzi, dzieci, które chcą na tę katechezę przychodzić i wybierają świadomie to miejsce. Nie wyobrażam sobie osobiście możliwości posługiwania młodzieży, przekazywania im pewnych wartości, czy też pokazywania im osoby ks. Franciszka Blachnickiego, jeśli wśród tej młodzieży nie jesteśmy na co dzień. W liceum młodzież nie patrzy na mnie z perspektywy tego, czy jestem moderatorem, profesorem, czy doktorem. Młodzież patrzy na to, czy jestem człowiekiem. Tego człowieczeństwa się od nich uczę i myślę, że coraz bardziej go nabieram, dlatego to doświadczenie uważam za bardzo istotne. Ono pozwala mi też z większym zrozumieniem spojrzeć na młodzież, która się formuję, która w tym środowisku uczy się, wzrasta i której wartości są nieustannie konfrontowane z różnymi trudnościami, które napotyka w szkole. To stało się dla mnie głównym motywem spotkania z młodymi ludźmi. Muszę też powiedzieć, że po prostu przynosi mi to bardzo wiele radości. Nie wyobrażam sobie dnia bez młodzieży, a mam takie szczęście i okazję praktycznie codziennie mieć z nimi kontakt, jeśli nie w szkole, to w Collegium Marianum, gdzie obecnie mieszkam i gdzie ciągle prowadzę dla nich serie rekolekcji. Jakoś „uzależniłem się” od tej młodzieży i myślę, że to jest dobre uzależnienie.
– Jakie są trzy rzeczy, za które chciałby Ksiądz podziękować młodzieży?
– Przede wszystkim chciałbym podziękować młodym ludziom za ich autentyczność wiary. Ci, którzy wierzą, są w tym bardzo autentyczni i przekazują to w sposób bardzo śmiały w klasie. Widzę, że ta część, która jest mocno wierząca, nie wstydzi się tego i bardzo często pomaga mi, kiedy pojawiają się jakieś trudne sytuacje, bardzo chętnie wchodzi w dyskusję z rówieśnikami. Chciałem też podziękować młodzieży poszukującej, za to że nie ustaje w tych poszukiwaniach. Widzę, że uczęszczają na katechezę, nie są cicho, zadają pytania. Cieszy mnie też to, że zadają je grzecznie, bardzo kulturalnie. Widać, że te pytania są sensowne i że wynikają z tego poszukiwania. Oni nieustannie próbują, nieustannie walczą o to, żeby odnaleźć wiarę i żeby ją wzmocnić. Chciałbym też podziękować młodzieży za serdeczność, ponieważ jeśli ktoś okaże im trochę cierpliwości i ciepła, to bardzo szybko zaczyna się czuć naprawdę częścią tej społeczności. Młodzi potrafią serdecznie przyjąć drugiego człowieka, otworzyć się, porozmawiać, pożartować. Pozwalają wejść w swój świat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu