Wtedy, 13 marca 2013 r., dominowało zaskoczenie. O nowym następcy św. Piotra w Europie mało kto coś wiedział. Wielu katolików (również w Polsce) sześć lat temu po raz pierwszy usłyszało jego nazwisko. Zdziwienie w Kościele powszechnym było podobne jak w 1978 r., gdy papieżem został Polak, kard. Karol Wojtyła z Krakowa. A może nawet większe.
„Inny” papież
Tym razem uczestnicy konklawe wybrali na biskupa Rzymu człowieka, który choć ma rodzinne europejskie korzenie, to jednak urodził się i całe dotychczasowe życie spędził na drugiej półkuli, za oceanem, w Argentynie. Dodatkowe zdumienie wzbudził fakt, że kolejny następca św. Piotra okazał się jezuitą. Nie było wątpliwości, że stało się coś ważnego, znaczącego dla teraźniejszości i przyszłości Kościoła katolickiego. Pojawiające się przeczucia potwierdziło imię, które obrał nowy papież – Franciszek. Nigdy wcześniej nie było biskupa Rzymu o tym imieniu. Nie było wątpliwości, że chodzi tu o jednoznaczne nawiązanie do innego zakonnika – Biedaczyny z Asyżu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Podobnie jak po wyborze Polaka (a pod pewnymi względami chyba nawet bardziej niż w przypadku Jana Pawła II) dla części katolików (zarówno duchownych, jak i świeckich) „inność” nowego papieża okazała się problemem. Chodziło m.in. o odmienność środowiska, w którym wzrastał i kształtował się następca Benedykta XVI, a także o specyfikę formacji, którą przeszedł. Niektórym trudno było zaakceptować styl życia i sprawowania posługi przez Papieża z Argentyny. Nawet takie drobnostki, jak to, że witał się, używając świeckiej formuły, albo że nie zamieszkał w Pałacu Apostolskim, lecz w Domu św. Marty, budziły pewne zaniepokojenie. Okazało się, że nie tylko nowy biskup Rzymu będzie musiał nauczyć się nowych obowiązków, funkcjonowania w nowych warunkach i okolicznościach, ale również wielu wiernych stanie wobec konieczności przyzwyczajenia się do niego, do jego widzenia Kościoła, rozkładania akcentów, stylu wypowiedzi itp.
Znaczące imię
Czy kard. Bergoglio, przyjmując wybór, zdawał sobie sprawę, jak wielkie wyzwania na niego czekają? Czy miał świadomość, że w nadchodzących latach Kościół, przede wszystkim jako wspólnota, ale także jako instytucja, będzie się musiał zmierzyć z ogromnymi problemami, zarówno tymi dotykającymi świat, w którym wypełnia on misję ewangelizacyjną, jak i tymi, które ranią go od wewnątrz? Trudno powiedzieć.
Wybór imienia Franciszek (zainspirowany przez jednego z uczestników konklawe) stał się zapowiedzią spoglądania przez nowego papieża na Kościół oraz na sprawy tego świata z perspektywy ubogich. „Och, jakże pragnę Kościoła ubogiego i dla ubogich!” – westchnął Franciszek podczas swego pierwszego spotkania z dziennikarzami. W czasie Mszy św. inaugurującej pontyfikat zapowiedział, że w pełnieniu zadania Piotra naszych czasów chce „przyjąć z miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza najuboższych, najsłabszych, najmniejszych, tych, których św. Mateusz opisuje w Sądzie Ostatecznym z miłości: głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, w więzieniu”.
Czułość, bliskość i...
Reklama
Cytat z homilii inauguracyjnej wskazuje na drugi z priorytetów aktualnego następcy św. Piotra. Nie tylko bardzo często mówi on o czułości, przypomina o niej i do niej zachęca, ale też sam w spotkaniach z ludźmi nieustannie ją okazuje. Nie unika gestów, których w dzisiejszym świecie – wydawałoby się, wymagającym niejednokrotnie twardości i dystansu – wielu się obawia lub po prostu wstydzi, myśląc, że są oznaką słabości.
Z czułością wiąże się kolejny temat, na który papież Franciszek kładzie wielki nacisk. To bliskość. Mówi o niej często, wręcz nieustannie. Mówił o niej także podczas swego pobytu w Polsce w lipcu 2016 r. w związku ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie. Podczas spotkania z polskimi biskupami na Wawelu użył tego słowa prawie dwadzieścia razy! „Powinniśmy być blisko ludu Bożego. Bez bliskości jest tylko słowo bez ciała” – wyjaśnił.
Podobnie jak jego poprzednicy Franciszek broni życia każdego człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci, a także podkreśla znaczenie rodziny. Jednak rozkładając akcenty, zwraca uwagę na aspekt rodzinnego życia, który uznaje za wymagający przypomnienia w dzisiejszym świecie. To rola ludzi starszych w społeczeństwie, a przede wszystkim w rodzinach. Papież nazywa ich pamięcią narodu, pamięcią wiary, pamięcią Kościoła. Nie zgadza się na spychanie ich na margines, odrzucanie jako niepotrzebnych. Wręcz przeciwnie, zachęca do tworzenia szczególnych relacji między babciami i dziadkami a młodym pokoleniem.
Kontynuacja
Reklama
Uważni obserwatorzy i analitycy pontyfikatu Franciszka wskazują, że jest on kontynuacją całego szeregu pontyfikatów jego poprzedników. W działaniach papieża Bergoglio widać odniesienia do św. Jana XXIII, do św. Pawła VI, do św. Jana Pawła II. Widać też wyraźnie, że prowadzi dalej (choć na swój sposób) wiele działań i pomysłów podjętych przez Benedykta XVI. To nie tylko zdanie komentatorów i publicystów. Także sam Papież senior w ubiegłym roku dostrzegł i odnotował w liście do prefekta Sekretariatu ds. Komunikacji „wewnętrzną kontynuację między dwoma pontyfikatami, choć ze wszystkimi różnicami stylu i temperamentu”.
Andrea Tornielli, od niedawna dyrektor programowy watykańskich mediów, gdy przypomniał w lutym br. szóstą rocznicę bezprecedensowej i niespodziewanej wiadomości o rezygnacji Benedykta XVI, wskazał, że nadal towarzyszy on Kościołowi. Co więcej, np. podjęta przez Franciszka wielka ofensywa przeciwko nadużyciom seksualnym duchownych wobec nieletnich jest zakorzeniona w tym, że Benedykt XVI swoją decyzją, by spotykać się z ofiarami nadużyć, przyczynił się do zmiany mentalności w Kościele. „Nauczył nas patrzeć na ofiary jak na osoby, które trzeba przyjąć i wysłuchać ze współczuciem” – wyjaśnił Tornielli. To Benedykt XVI przedstawiał tak bliski Franciszkowi „ideał Kościoła, który nie jest samowystarczalny, nie wierzy w samego siebie, w swoje możliwości, lecz wszystko musi otrzymać od Boga, aby stać się kanałem, poprzez który Bóg dociera do ludzi”.
Kolejny etap
W ubiegłym roku z okazji piątej rocznicy rozpoczęcia pontyfikatu Franciszka dokonano w mediach wielu podsumowań, analiz, porównań, zestawień. Wyliczano najważniejsze wydarzenia i decyzje, przypominano papieskie dokumenty, gesty i wystąpienia. Nie ma potrzeby ich powtarzania. Warto się natomiast przyjrzeć, jak przebiegał szósty rok sprawowania przez Franciszka posługi na Stolicy Piotrowej.
Reklama
W kwietniu 2018 r. Papież ogłosił swoją trzecią adhortację apostolską „Gaudete et exsultate” (Cieszcie się i radujcie). Mówi ona o powołaniu każdego chrześcijanina do świętości i o jej realizowaniu w codzienności, bez pominięcia zagrożeń, które niesie współczesny świat. Można powiedzieć, że to tekst programowy na kolejny etap pontyfikatu.
Warto właśnie z tej perspektywy spojrzeć na niezwykle ważne wydarzenie, którym było XV Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów na temat młodzieży, wiary i rozeznania powołania. Toczyła się w jego ramach szczera i otwarta rozmowa o przyszłości Kościoła katolickiego. O przyszłości, z którą ściśle wiązała się obecność Franciszka na Światowych Dniach Młodzieży w Panamie.
Już czy dopiero?
W szóstym roku sprawowania posługi papieskiej Franciszek mnóstwo uwagi poświęcił kwestii nadużyć duchownych i ochronie nieletnich w Kościele. Podejmował stanowcze i zaskakujące decyzje (łącznie z usunięciem jednego z byłych kardynałów ze stanu duchownego). Zorganizował niekonwencjonalne spotkanie biskupów z całego świata dla znalezienia konkretnych środków zaradczych.
Niezwykle ważnym, bezprecedensowym wydarzeniem była też pielgrzymka Papieża do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nigdy wcześniej żaden następca św. Piotra nie odprawił na Półwyspie Arabskim Mszy św. dla ponad 130 tys. wyznawców Jezusa Chrystusa. Franciszek podpisał też wraz z wielkim imamem Al-Azharu znaczącą wspólną deklarację o ludzkim braterstwie dla pokoju na świecie i zgodnego współistnienia.
„Mam poczucie, że mój pontyfikat będzie krótki” – powiedział Franciszek jakiś czas temu. Dlatego pytanie, czy pełni on swoją posługę już sześć lat, czy dopiero sześć lat, nie jest przypadkowe. Mimo mocno zaawansowanego wieku aktualnego biskupa Rzymu jest to pontyfikat bardzo intensywny pod wieloma względami. Pontyfikat, który raz po raz zaskakuje i budzi zdziwienie. Pontyfikat, który z pewnością znacząco wpływa na kształt Kościoła katolickiego dzisiaj i w przyszłości – nawet tej odległej. Kolejny raz przekonujemy się, że Duch Święty działa i pozwala, aby w Kościele zawsze znajdowali się właściwi ludzie na właściwych miejscach i w odpowiednim czasie, zdolni podjąć wyzwania, które czekają wspólnotę wyznawców naszego Pana Jezusa Chrystusa.