"Działalność charytatywna jest wizytówką Kościoła, szczególnie w dzisiejszych czasach, dlatego bardzo się cieszę, mogąc otworzyć tę nową jadłodajnię" - mówił podczas poświęcenia placówki, działającej
przy parafii św. Katarzyny w Będzinie Grodźcu, bp Adam Śmigielski SDB. I choć gorące posiłki wydawane są od początku miesiąca, to oficjalne otwarcie nastąpiło 30 marca. Uroczystość rozpoczęła się Eucharystią,
sprawowaną przez bp. Adama Śmigielskiego w intencji bezrobotnych i ubogich. Wspólnie z Ordynariuszem modlili się ks. kan. Stanisław Wojtuszkiewicz - proboszcz parafii, ks. prał. Mieczysław Oset - ekonom
diecezjalny, ks. Eugeniusz Stępień - diecezjalny duszpasterz policji, dziekan ks. Leszek Kołczyk, ks. kan. Tadeusz Stępień oraz inni kapłani z dekanatu św. Stanisława BM. Obecni byli także przedstawiciele
władz miasta z prezydentem Będzina Radosławem Baranem na czele.
Jadłodajnia to wspólne przedsięwzięcie parafii św. Katarzyny w Będzinie Grodźcu, radnych klubu Komitetu Rozwoju Będzina i prezydenta miasta Radosława Barana. Od początku marca korzysta z jej dobrodziejstw
ok. 100 osób. Gorące posiłki są wydawane od poniedziałku do piątku. I choć dopiero 10 marca radni Rady Miejskiej Będzina przyjęli uchwałę w sprawie przekazania środków w formie dotacji dla najuboższych,
to już kilka dni wcześniej przygotowane było pomieszczenie i wydawane posiłki. "Od kilku lat niemal codziennie przychodzą do mnie ludzie z prośbą o pomoc - wyjaśnia ks. Wojtuszkiewicz - znam trudną sytuację
moich parafian i wiem, że trzeba im pomóc. Dla wielu z nich jadłodajnia to przysłowiowa "ostatnia deska ratunku". Dofinansowanie z Urzędu Miejskiego, które przyznano na ten cel, pozwoli na jej sprawne
funkcjonowanie. Cieszę się, że dzięki dobrej woli kilku osób, będzie można pomagać tym, którzy na to wsparcie liczą" - mówi Ksiądz Proboszcz. Urząd Miejski w Będzinie zdecydował się na wsparcie inicjatywy
również i dlatego, iż z Grodźca do centrum miasta i placówek MOPS jest dość daleko. A bezrobocie w tej dzielnicy sięga blisko 30%. Ludzie oszczędzają każdy grosz, nawet ten który mają wydać na bilet autobusowy.
Po zlikwidowaniu kopalni w życie wielu rodzin wkrada się bieda. "To bardzo dobra inicjatywa - uważa prezydent Radosław Baran - udział miasta jest niewielki, dajemy tylko wkład materialny. A zadowolenie
korzystających jest niewspółmierne do ponoszonych nakładów. Zdaję sobie jednak sprawę, że to tylko pomoc doraźna. Potrzebne są bardziej kompleksowe rozwiązania, które wiązałyby się z podjęciem przez bezrobotnych
lub pozostających na zasiłkach pracy. Ponieważ jest to w tej chwili najważniejszy problem miasta, w najbliższych dniach będę rozmawiał z kilkoma ważnymi inwestorami i być może uda się ściągnąć dobrych
pracodawców do naszego miasta" - zapowiada prezydent.
Nad sprawnym przygotowaniem posiłków czuwają zaledwie cztery osoby. Zofia Regdosz kieruje zespołem przygotowującym posiłki, dba również o to, by było z czego je przygotowywać, czyli zajmuje się zaopatrzeniem.
Pomagają jej Iwona Misiek i Barbara Dymek oraz Angelika Kiewlicz. Kuchnię dla ubogich będzie także wspomagać kilku sponsorów. Postarał się o to radny Marek Bugajski, mieszkaniec Grodźca. "Może się jednak
okazać, że liczba osób pragnących korzystać z jadłodajni znacznie się powiększy. Nie chcemy nikogo odprawiać z pustym talerzem. Wówczas przewidujemy zrezygnowanie z części swoich diet i dofinansowanie
przedsięwzięcia" - zapowiadają radni z klubu Komitetu Rozwoju Będzina.
Pomóż w rozwoju naszego portalu