Wolność, to królestwo dobrych słów…” – śpiewał kiedyś Marek Grechuta w pięknym utworze pod tytułem „Wolność”. Przychodzą mi na myślę te mądre wersety w czasie, gdy środowiska lewackie dążą do wyprowadzenia chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej, a „wolnościowcy” z totalnej opozycji podejmują walkę z tzw. mową nienawiści, posługując się – jak to celnie ujął jeden z publicystów – „nienawistnym językiem miłości”.
Reklama
Irracjonalny, bo ideologiczny atak na uniwersalne wartości chrześcijańskie upoważnia do parafrazy cytowanych wyżej słów artysty, by z całą mocą zaświadczyć, że chrześcijaństwo to również królestwo dobrych słów. Zaczęło się bowiem od Słowa, które stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (por. J 1, 14). Wielki apostoł narodów, św. Paweł przez doświadczenie nawrócenia pod Damaszkiem uczynił swoje serca tak gościnnym dla wcielonego Słowa, że w jednym z Listów napisał: „Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym” (Ef 4,29). Chrześcijaństwo nie jest ideologią, ale jest obecnością i bliskością Pana Boga, który w Jezusie Chrystusie stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Bliska relacja z odwiecznym Słowem wprost zachęca do podjęcia twórczego wysiłku, by artykulacja naszych uczuć i myśli nabierała blasku Słowa Wcielonego przez wypowiadane słowa pełne dobra, prawdy i piękna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Swego czasu, tuż przed dzwonkiem na lekcję wszedłem do klasy, w której uczniowie oczekiwali na lekcję religii (czwarta technikum). W ich spontanicznych rozmowach dominowały bardzo wulgarne słowa. Szkolny dzwonek był sygnałem, aby rozpocząć katechezę. Cała klasa wstała do modlitwy przed katechezą. Zaniepokojony wulgarnością niektórych, przeprosiłem grupę klasową i oznajmiłem, że dzisiaj nie będzie wspólnej modlitwy na rozpoczęcie religii, a to z tej racji, że byłoby czymś niestosownym i niegodnym, aby usta, z których padały przed chwilą przekleństwa, wypowiadały najświętsze słowa w modlitwie. Zapadła głęboka cisza, ale – co pocieszające – z nutką podobną do klimatu rewizji własnego życia.
Wspominam o tym „incydencie” przed religią, bo chyba zbyt łatwo przychodzi bardzo wielu katolikom nie tylko nadaremno wzywać imienia Pana Boga czy świętych, ale i zbyt często używać wulgarnych słów. Ojciec Święty Jan Paweł II będąc w Rzeszowie, prosił: „Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy. Nie bądź chrześcijaninem byle jakim” (Rzeszów, 2 czerwca 1991). Czasy, w których żyjemy, domagają się świadectwa wiary także przez kulturę słowa. Chrześcijanin „naprawdę” jest człowiekiem nowej kultury, bo przenikniętej światłem Ewangelii. Nowa kultura urzeczywistniana przez czyste słowa jest dobrą formułą nowej ewangelizacji, która znajduje właściwą sobie drogę do serc i umysłów wielu ludzi, zwłaszcza alergicznie reagujących na święte imię Jezus czy Kościół. Postawa chrześcijanina inspirowana zasadami nowej kultury stanowi klucz do otwarcia serc osób wątpiących, niewierzących czy obojętnych na przyjęcie łaski wiary.
Z posługi duszpasterskiej w dekanacie gorzyckim zapamiętałem, jak nieżyjący już śp. ks. Franciszek Naja (Zbydniów), kaznodzieja odpustowy w parafii Trześń k. Sandomierza, pytał z ambony: „Co to za katolik, który wprawdzie chodzi w niedzielę do kościoła, ale już od poniedziałku do kolejnej niedzieli często pije, dużo pali i strasznie przeklina”?! Retoryczne pytanie odpustowego kaznodziei jest wciąż aktualne i zachęcające do weryfikacji naszego języka i postaw. Wspólnota chrześcijańska (rodzina, parafia, grupa eklezjalna) powinna dawać swoim członkom także mocne doświadczenie budujących słów. Dopiero z takiego doświadczenia rodzi się prawdziwa opowieść o chrześcijaństwie – królestwie dobrych słów, pisana przez świadectwo wiary i kulturę języka. Na koniec proponuję krótką dykteryjkę na potwierdzenie „oczywistej oczywistości” – że jak powietrza potrzebujemy do oddychania, tak i dobrych słów oraz szlachetnych gestów do normalnego funkcjonowania: „Do autobusu wsiadła starsza pani. Młody człowiek ustąpił jej miejsca. Pani zemdlała z wrażenia, zdążyła jednak powiedzieć: «dziękuję». Wtedy młody człowiek zemdlał z wrażenia”.