17 marca br. bazylika mariacka w Leżajsku wypełniła się wiernymi, oczekującymi na rozpoczęcie Mszy św. pogrzebowej i pożegnanie śp. o. Leopolda - ks. Stefana Soszki. Prezbiterium zapełniło ok. 200 kapłanów
zakonnych i diecezjalnych, by wspólnie śpiewać jutrznię za zmarłych, przewodnictwo objął o. Kazimierz Zochowski, przed laty magister nowicjatu o. Leopolda w Krakowie. Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył
bp Jan Śrutwa. Kustosz sanktuarium w Leżajsku, o. Stanisław Komornik powitał wszystkich zgromadzonych na czele z Księdzem Biskupem i prowincjałem zakonu Bernardynów, o. Romualdem Koślą.
O. Leopold Stefan Soszka przeżył lat 67, w kapłaństwie 42, w zakonie 11. Jak wyglądała jego droga życia? Urodził się 18 kwietnia 1936 r. w Kamionce k. Lubartowa jako jedyny syn Jana i Sabiny. Szkołę
podstawową ukończył w Kamionce; po rocznej przerwie podjął naukę w Gimnazjum i Liceum Biskupim w Lublinie z pragnieniem zostania kapłanem. Duży wpływ na rozwój zainteresowań i ukierunkowanie życiowe młodego
Stefana miał dyrektor szkoły, ks. kan. Michał Słowikowski. Drugą osobą, która wywarła na niego wpływ, była Emilia Józefacka, historyk i wicedyrektor szkoły. W klasie maturalnej mieszkał już w gmachu Seminarium
Duchownego, będąc na tzw. kursie wstępnym. W życie seminaryjne wchodził z pełnym zaangażowaniem, traktując poważnie obowiązki regulaminowe i wskazania przełożonych. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk
bp. Piotra Kałwy 9 kwietnia 1961 r. w katedrze lubelskiej.
Pierwszy wikariat na Czwartku w Lublinie w parafii św. Mikołaja przyjął z radością, mimo bardzo skromnych warunków mieszkaniowych. Szybko wszedł w wir pracy parafialnej. Miał wrodzony dar nawiązywania
kontaktu z ludźmi i zjednywania ich życzliwości. W pracy duszpasterskiej zaczęły ukazywać się jego talenty i zamiłowania, dotyczyło to przygotowania i przeżywania uroczystości religijno-patriotycznych.
Z czasem jego mieszkanie przybrało wygląd biblioteki z cennymi książkami. Z radością i zapałem przyjął zlecone przez proboszcza prace przy dokumentacji i budowie domu parafialnego, wymagające wielkiego
wysiłku, pomysłowości, sprytu i znajomości ludzi. Na Czwartku ks. Stefan spotkał ks. inf. Antoniego Chomickiego z Murafy na Ukrainie. Zaczęły się częste wyjazdy na Ukrainę do polskich księży tam pracujących.
Szybko stał się tajnym emisariuszem Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który z mandatu Stolicy Apostolskiej sprawował pieczę nad Kościołem na Wschodzie. Kilkanaście lat wyjazdów dało mu szeroką znajomość warunków
funkcjonowania Kościoła w ZSRR. Gorliwość duszpasterska zaprowadziła go do Baru na Ukrainie, gdzie pracował dwa lata. Przygoda na Wschodzie zakończyła się udziałem w konsekracji przyjaciela - bp. Bronisława
Biernackiego (4 lipca 2002 r.) w Kamieńcu Podolskim i jego ingresie do nowej diecezji w Odessie. Później stan zdrowia nie pozwolił już o. Leopoldowi na kolejne wyjazdy.
Kolejnym "przystankiem" była parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Lublinie. Od 1975 r. pełnił tu posługę wikariusza i administratora. Znalazł wspólny język z ks. prał. Ignacym Żyszkiewiczem,
szybko poznał nowe środowisko, zyskał zaufanie parafian, a przejęcie administracji parafii spotkało się ze wzmożoną mobilizacją parafian na płaszczyźnie życia religijnego, kontaktów duszpasterskich i
podjęcia decyzji o budowie dużego domu parafialnego i planach budowy nowego kościoła. Tutaj przyszły nowe wyzwania. Powstający ruch "Solidarności" znalazł u niego duchowe wsparcie, a potem zaangażowanego
duszpasterza "Solidarności" Kolejarzy. Z tej parafii został skierowany do organizowania od podstaw nowej lubelskiej parafii - św. Józefa na LSM. Zebrane doświadczenie duszpasterskie, administracyjne i
budowlane, znajomość ludzi i nieugięty charakter wobec trudności, pomogły mu w dużej mierze zyskać zrozumienie mieszkańców dzielnicy i ich życzliwość. Rozpoczął pracę od budowy wspólnoty parafialnej,
skupiającej się wokół tymczasowej kaplicy. Miał wiele trudności. Od okresu kleryckiego otoczony był "opieką" pracowników SB, którzy nie rezygnowali z żadnej okazji, by utrudniać mu pracę. Otwarcie domu
parafialnego dało możliwość czynnego zorganizowania zespołów duszpasterskich. Zostawiając zorganizowaną parafię i zaawansowaną budowę kościoła, wyjechał do Baru na Ukrainie, by służyć w powstającej diecezji
kamienieckiej, a jednocześnie z myślą, że po powrocie będzie mógł wreszcie zrealizować swoje powołanie zakonne. Pod koniec drugiego roku pracy na Ukrainie uzyskał zgodę abp. B. Pylaka na rozpoczęcie nowicjatu
zakonnego w klasztorze Bernardynów.
8 września 1992 r. ks. Stefan rozpoczął nowicjat w klasztorze Bernardynów w Krakowie. Przed profesją czasową przyszła próba - poważna choroba oczu, która opóźniła profesję, ale nie zmieniła decyzji.
Od rozpoczęcia nowicjatu przyjmuje rygory zakonne: zmienia sutannę na habit, przyjmuje imię zakonne. Składa profesję czasową z przekonaniem, że to jest właśnie to, czego poszukiwał. Nowy etap życia to
wspólnota klasztorna w Leżajsku. Tam o. Leopold, który chciał być zwykłym zakonnikiem, otrzymuje zadanie bycia proboszczem w parafii mariackiej. Zbierane przez 30 lat doświadczenie bardzo się przydaje
w bernardyńskim sanktuarium maryjnym. Na przestrzeni 9 lat proboszczowania dały się zauważyć liczne innowacje duszpasterskie przyjęte przez wiernych, zakonników i księży z uznaniem, m.in. wprowadzenie
jednej wspólnej procesji Bożego Ciała w Leżajsku, wspólne nabożeństwo za zmarłych w uroczystość Wszystkich Świętych, zorganizowanie Diecezjalnego Kongresu Rodzin.
Przechodząc do klasztoru w Jelnej, cieszył się, że będzie miał więcej czasu na modlitwę, lekturę i przygotowanie kazań. Jednak ujawniona w październiku 2002 r. choroba nowotworowa wytyczyła ostatni
etap drogi o. Leopolda. Diagnoza, a potem operacja w szpitalu w Lublinie, zapowiadały zbliżający się koniec życia. Podczas choroby okazało się, jak wielki krąg życzliwości i pomocy otoczył o. Leopolda
ze strony ludzi, u których zapisał się głęboko w sercach swą dobrocią i stylem życia. O. Leopold przyjął chorobę ze spokojem. Przy trzeciej serii chemioterapii organizm załamał się. Rozpoczął się czas
odliczania na ostateczne spotkanie z Panem. Klasztor w Jelnej to ostatni przystanek jego pielgrzymki, to ostatnie spotkania z przyjaciółmi, których świadomie żegnał: "do zobaczenia po drugiej stronie
życia", to samarytańska posługa ojców, lekarzy, pielęgniarek i sióstr zakonnych, by ulżyć mu w cierpieniu. Rankiem 14 marca o. Leopold odszedł do Pana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu