Badania prof. Sullinsa są przełomowe, ponieważ nikt do tej pory nie przeprowadził ich na tak wielką skalę. Wychowywanie dzieci przez pary jednopłciowe wciąż należy do rzadkości. W USA to zaledwie 0,005 % wszystkich gospodarstw domowych z dziećmi. Poprzednie badania bazowały na analizie kilkudziesięciu przypadków. Prof. Sullins dodarł do danych 512 dzieci z środowisk homoseksualnych i zestawił je z danymi 207 tys. dzieci wychowywanych przez pary heteroseksualne. Co więcej mógł sobie pozwolić na badania losowe i zestawienie według innych czynników, które mogą mieć wpływ na emocjonalność dziecka (np. rasa, zamożność, wykształcenie).
Prof. Sullins sprawdził też, czy to czynniki zewnętrzne, jak na przykład homofobia środowiska, mogą mieć wpływu na to, że dzieci takie rozwijają się gorzej. Okazuje się, że nie. Paradoksalnie, dzieci z par jednopłciowych rzadziej są stygmatyzowane i narażone na kpiny niż dzieci z rodzin zwyczajnych. Amerykański socjolog pokazuje, że homoseksualizm opiekunów ma wpływ na różne aspekty emocjonalności dziecka. Negatywnie odbija się na jego zachowaniu, lękach, depresji, relacjach z rówieśnikami, umiejętności koncentracji. Na przykład, dzieci z takich związków częściej cierpią na hiperaktywność i aż siedem razy częściej są z tego powodu stygmatyzowane z powodu słabiej rozwiniętych umiejętności kształtowania relacji międzyosobowych.
Zdaniem prof. Sullinsa nie można już dłużej twierdzić, że żadne badania naukowe nie wykazały, iż pary jednopłciowe są dla dzieci mniej korzystnym środowiskiem niż rodziny heteroseksualne. Nie oznacza to, że w parze jednopłciowej nie mogą się wychować zdrowe dzieci. Statystycznie zdarza się to jednak dwa raz rzadziej niż u par heteroseksualnych – podkreśla amerykański socjolog.
Pomóż w rozwoju naszego portalu