W ręce wpadła mi książka George´a Weigela pt. Czym jest katolicyzm? Dziesięć kontrowersyjnych pytań. Może określenie "wpadła" jest niefortunne - sama ją sobie kupiłam w Internecie, choć wiedziona tylko
ciekawością. Zaczęłam ją pochłaniać, ale już w pierwszym rozdziale natrafiłam na bardzo mądre stwierdzenia.
Według słów Pisma Świętego Jezus Chrystus był "prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem". Tak głosi również ugruntowana przez wieki doktryna chrześcijańska. Już to stwierdzenie kłóci się z niektórymi
poglądami na istotę Absolutu. Wydaję się większości, że Bóg jest pozaludzki. Skoro człowiek, zgodnie z nauką Kościoła, jest tak grzeszny i słaby, więc jak Bóg mógł stać się człowiekiem?
Ks. Józef Tischner, jeden z wybitniejszych filozofów ostatnich lat, przedstawił ciekawy pogląd na naturę człowieka. Na klasyczne pytanie: "Kim jest człowiek?" Ksiądz Profesor udzielił odpowiedzi,
iż człowiek jest istotą dramatyczną. Nie można zrozumieć człowieka w oderwaniu od dramatu - tego, w którym żyje, który sam tworzy. "Nie można zrozumieć Antygony poza dramatem Antygony, nie można zrozumieć
Raskolnikowa poza dramatem zbrodni i kary. (...) Nie można zrozumieć człowieka w oderwaniu od tego, co się dzieje miedzy nim a innymi ludźmi czy między nim a Bogiem".
Czy Jezus Chrystus, jako człowiek, był istotą dramatyczną? Tak! I w tym ujawnia się prawdziwe człowieczeństwo Boga. Jego ludzka natura nie była jedynie kostiumem, w którym ukazało się Jego Bóstwo.
Nie było to "ubranko", które miało Go zbliżyć do ludzi. Pan Jezus odczuwał jedno z bardziej ludzkich uczuć - lęk...
Można znaleźć kilka scen w Ewangeliach, kiedy Jezus-Człowiek się boi. Ale jest jedna najbardziej przejmująca, kiedy widzimy Jezusa dręczonego trwogą w noc poprzedzającą Jego śmierć. Wyczuwał to, co
miało nadejść, bał się tego i dlatego prosił Boga w modlitwie: "Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich". Ale w tym samym wersecie Jezus mówi: "Wszak, nie jak Ja chcę, ale jak Ty" (Mt
26, 39). Udręki, jakich doświadczał Jezus w ogrodzie Getsemani, stanowią w opinii wielu komentatorów chrześcijańskich i niechrześcijańskich głęboką metaforę losu współczesnego człowieka.
Gdzie prowadzi nas lęk? Lęk otumania, paraliżuje, czyni z nas marionetki, z którymi można zrobić wszystko. Dlaczego tysiące Żydów dobrowolnie wchodziło do komór gazowych? Bo się bało! Dlaczego Polacy
zgodzili się na pod koniec II wojny światowej na rządy totalitarne? Bo lękali się odpowiedzialności! Dlaczego św. Piotr skłamał, że nie zna Jezusa? Bo się lękał! Pewien teolog pisał, że w świecie współczesnym:
"człowieka dusi bezlitośnie za gardło świat. Wypełnia gabinety psychoanalityków i zaludnia szpitale psychiatryczne: zwiększa liczbę samobójstw, podkłada bomby i inicjuje wojny. Próbujemy go wykorzenić
z naszych dusz niby chwast, próbujemy znieczulić się optymizmem, przekonać samych siebie filozofią wymuszonej nadziei, pobudzamy siebie samych do radości, czym się da". A co robi gość na Dworcu Centralnym,
śpiący na ławce albo chodzący i żebrzący, bo nie ma na choćby nędzną działkę? On też oszałamia swój strach. Przypominają mi się słowa z płyty Jarka Wajka: "Całe życie oszałamiamy swój strach. Im jest
on większy, tym mocniejszego używamy oszałamiacza. Ale działanie oszałamiaczy kończy się narastaniem strachu. Oszałamiany zamulaniem lekarstwami, alkoholem, innymi narkotykami strach będzie się nasilał.
Z dnia na dzień, z roku na rok, i zakończy się dopiero w momencie śmierci". Nasze życie to Getsemani. Nasze życie z Bogiem to modlitwa Jezusa w Getsemani.
Wiara w Jezusa Chrystusa nie neguje lęku, podobnie jak i Jezus nie wyrzekł się lęku, który odczuwał tamtej nocy, w ogrodzie za murami Jerozolimy. Wiara, przez osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem
i Jego Krzyżem, przemienia lęk! Nasze życie nie jest wolne od lęku, ale nie żyjemy też przeciwko lękowi. Chrześcijanin żyje wyzwolony od lęku!
Getsemani, ogrodzie lęku samego Boga, naucz nas Jego ufności w miłość Pana!
Pomóż w rozwoju naszego portalu