Reklama

Prosto i jasno

prosto i jasno

Równolatek i świadek Niepodległej

Senat RP na 65. posiedzeniu 27 września 2018 r. przypomniał w specjalnej uchwale postać śp. ks. prał. Zdzisława Jastrzębiec-Peszkowskiego w 100. rocznicę jego urodzin.

Niedziela Ogólnopolska 40/2018, str. 38

[ TEMATY ]

Niepodległość

Mikhail Mishchenko / fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nazwisko tego równolatka Niepodległej od razu przywołuje tragedię Katynia, Golgotę Wschodu – jak sam nazwał wymordowanie przez Sowietów polskich oficerów w Katyniu, Miednoje, Starobielsku. Sam cudownie ocalony z obozu w Kozielsku, żołnierz gen. Andersa, harcerz, kapłan, wielki patriota i organizator Polonii amerykańskiej, rozpracowywany przez wywiad komunistyczny, nigdy nie zapomniał o swoich współbraciach, którzy zostali bestialsko zamordowani strzałem w tył głowy. Jednak dopiero w październiku 1988 r. mógł po raz pierwszy odprawić w Katyniu Mszę św. nad grobami swoich pomordowanych kolegów. Przyrzekł wówczas, że „nie spocznie, dopóki w tym miejscu nie staną cmentarz wojskowy i sanktuarium Miłosierdzia Bożego i Matki Bożej Pojednania”. Słowa dotrzymał, a ponadto do końca swego życia był świadkiem prawdy i krzewicielem pamięci o tej strasznej zbrodni. Był sumieniem Katynia, ale też rzecznikiem przebaczenia i pojednania.

Gdy przed 20 laty byłem posłem z Zagłębia, zapraszałem ks. Peszkowskiego kilkakrotnie do Sosnowca, gdzie przy kościele pw. św. Joachima znajdują się krzyż katyński i jedna z najstarszych w kraju tablic poświęconych polskim oficerom, także policjantom zamordowanym w Katyniu. Gdy przywoziłem czy odwoziłem księdza prałata, miałem okazję z nim rozmawiać i jedno, co mnie uderzyło, to jego wdzięczność Bogu za ocalenie. Pytał: „Skoro z 22 tys. internowanych oficerów ocalało nas zaledwie 432, to jak mam się za to odwdzięczyć, jak to swoje ocalone życie ułożyć, jak mu nadać sens?”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy zrozumiał, że o własnych siłach i ludzkimi sposobami nie osiągnie duchowego pokoju, przyszła łaska powołania. Zdał sobie sprawę, że Bóg pragnie, aby został pośrednikiem między zbolałymi ludźmi, którzy doświadczyli dramatu Katynia, między rodzinami, które pozostały bez mężów, ojców, braci, synów, a prawdą o tym bolesnym wydarzeniu. Aby poświęcić się tej prawdzie, w 1954 r., w wieku 36 lat, został kapłanem.

Reklama

Przebywał w Stanach Zjednoczonych i miał amerykańskie obywatelstwo, ale pozostał zatroskany o Polskę, o Kościół w Polsce, i był im oddany. W porozumieniu z prymasem Stefanem Wyszyńskim przywoził do Ojczyzny zza oceanu kleryków i młodzież mających polskie korzenie, pomagał budować kościoły, ochraniać zabytki, drukował książki prymasa Wyszyńskiego, które następnie przemycał do Polski. To ks. Peszkowski w roku milenijnym wydrukował i przywiózł do Ojczyzny kilkanaście tysięcy kopii Milenijnego aktu oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła w Polsce i świecie, które to akty do dziś znajdują się w wielu kościołach. To on na prośbę Prymasa organizował uroczystości milenijne w Chicago. Miał w nich uczestniczyć kard. Wyszyński, ale władze komunistyczne nie dały mu paszportu.

I to najważniejsze wydarzenie w jego życiu, najbardziej wzruszające. Od lipca 1991 r. brał udział w częściowych ekshumacjach na cmentarzach w Charkowie i Miednoje, związanych ze śledztwem prowadzonym przez sowiecką Naczelną Prokuraturę Wojskową. Mimo że nie przewidziano obecności kapłana podczas ekshumacji, to ksiądz prałat jako wolontariusz włączył się w te prace. Brał w dłonie każdą wydobytą czaszkę, otulał stułą, błogosławił i dotykał różańcem, specjalnie poświęconym na jego prośbę przez Jana Pawła II. Podsumowaniem tego trudnego czasu dla niego stała się książka „...i ujrzałem doły śmierci”.

Ks. prał. Peszkowski powiedział, że gdy czcimy pamięć Golgoty Wschodu, należy spoglądać na Katyń przez pryzmat Wieczernika, czyli przez pryzmat Chrystusa Zmartwychwstałego, przynoszącego pokój i przebaczenie. Uderzyły mnie jego słowa z 2005 r.: „Cóż mam więcej powiedzieć ja, więzień Kozielska, niosąc pamięć i ból o was wszystkich, moi zamordowani Bracia? W imię Boga – przebaczam! Jako świadek proszę tylko o prawdę, pamięć i sprawiedliwość!”.

Czesław Ryszka
Pisarz i publicysta senator RP w latach 2005-11 i od 2015 r.

2018-10-03 08:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niepodległość to przyszłość

O niepodległości mamy skłonność mówić w stylu retro, jak o ważnej kwestii historycznej. Polska odzyskała niepodległość po I wojnie światowej. W odniesieniu do powstania państwa, w którym dziś żyjemy, komunistom (i ich sojusznikom) udało się narzucić określenie „transformacja ustrojowa”. W określeniu tym był projekt: nowa Polska nie powinna być ani nowa, ani polska - powinna stać się przekształconym PRL-em. Niestety, duża część opinii nieświadomie podjęła tę sugestię. Tymczasem zasadniczym zadaniem naszego pokolenia, odpowiedzią na daną nam przez Opatrzność wolność, jest budowa państwa - nowego niepodległego państwa, które powinno stać się nie epizodem, ale trwałym faktem w życiu naszego narodu i narodów Europy. Każde Święto Niepodległości to okazja do refleksji nad przeszłością, ale przede wszystkim - nad przyszłością.

Kiedy Alojzy Feliński pisał hymn „Boże, coś Polskę” - sprawę niepodległości uznał „za najświętszą”, zapewniając, że Bóg „tknięty jej upadkiem/ wspierał walczących” o jej odzyskanie. Te słowa, napisane na progu XIX wieku, znakomicie oddają zgodne przeświadczenie Polaków o świętości sprawy niepodległościowej. Była święta w tym sensie, który - mówiąc o powstaniu węgierskim ’56 - wyjaśniał papież Pius XII: „W czasach, gdy religia była żywym dziedzictwem dla naszych przodków, ludzie traktowali jako krucjatę każdą walkę, do której zmuszała ich niesprawiedliwość nieprzyjaciół”. Zresztą znaczenie sprawy polskiej dla całego chrześcijaństwa rozumieli nie tylko Polacy. Dla obu najwybitniejszych prekursorów europejskiego konserwatyzmu - Josepha de Maistre’a i Edmunda Burke’a - było oczywiste, że rozbiory Polski są taką samą zbrodnią, takim samym zamachem na chrześcijański ład społeczny, jak rewolucja francuska. A nasz Julian Klaczko przestrzegał, że niemożliwa jest trwała odbudowa Polski w Europie wrogiej naszym wartościom.
Dziś te dwie sprawy ponownie się zbiegają. U progu XXI wieku jeszcze wyraźniej niż 100 czy 200 lat temu widać znaczenie Polski dla cywilizacji chrześcijańskiej. Dwa lata temu Ojciec Święty Benedykt XVI w kazaniu krakowskim mówił, że wraz z wyborem Jana Pawła II na stolicę Piotrową nasza „ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa”, że zostaliśmy „powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata”. Ale jednocześnie Benedykt XVI zapewniał, że to polskie „powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosławionej śmierci Sługi Bożego”. I Papież apelował: „Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa!”.
Ale zależność jest ciągle dwustronna. Bo Polska stała się na forum europejskim zaczynem ponownej refleksji nad chrześcijańskim powołaniem naszej cywilizacji, ale stała się też obiektem - formalnej i strukturalnej - presji, by wyrzec się chrześcijańskiego charakteru naszej państwowości. Dość tu przypomnieć tylko niedawną rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie „praw reprodukcyjnych”, skierowaną wprost przeciw Kościołowi katolickiemu, a pośrednio przeciw Polsce i Irlandii, za zachowywanie w prawie elementarnej obrony nienarodzonych.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo Edyty i Łukasza Golców: Bóg jest naszą tarczą

2024-07-14 20:20

[ TEMATY ]

świadectwo

Golec uOrkiestra

fot. Grzegorz Szpak/Festiwal Życia

Golec uOrkiestra już kiedyś występował jako zespół na Festiwalu Życia. Trzy lata temu muzycy zaśpiewali ze sceny „Do Kokotka wróć” i rzeczywiście wrócili, choć w bardzo nieoczywistej roli.

Rekordowa, niemal o połowę wyższa niż w rok temu frekwencja, biskup biegnący z młodzieżą w błocie czy pierwszy katolicki stand-up w wykonaniu księdza – tegoroczny Festiwal Życia w Kokotku zapadnie w pamięć z powodu wielu wyjątkowych momentów, ale przede wszystkim pozostawi tysiące młodych ludzi z ważnymi przemyśleniami na cały kolejny rok.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie strzegący porządku

2024-07-16 15:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

- Wasza policyjna służba jest z całą pewnością trudna i niebezpieczna. Łatwo można się zniechęcić, stracić entuzjazm i siły. Trzeba mieć mocny kręgosłup, stykając się na co dzień ze złem – mówił bp Nitkiewicz do policjantów. 

W Opatowie odbyło się Wojewódzkie Święto Policji Państwowej. Uroczystość rozpoczęła się Mszą Świętą pod przewodnictwem Biskupa Sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza w opatowskiej kolegiacie pw. św. Marcina. Wespół z Biskupem Ordynariuszem koncelebrowali proboszcz prał. Michał Spociński oraz kapelani policji.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję