Myślę, że modlitwa niejako przywołuje brak słów, gdyż jedyną mową, jaką Bóg naprawdę słyszy, jest milczenie miłości. Kontemplacja świętych karmi się wyłącznie trwaniem twarzą-w-twarz z Bogiem w całkowitym oddaniu. Duchową płodność ma tylko dziewicze milczenie, którego nie zakłóca nadmiar słów i wewnętrzny hałas. Przed Bogiem trzeba umieć stanąć całkowicie obnażonym, bez koloryzowania. Modlitwa potrzebuje uczciwości nieskazitelnego serca. Dziewictwo jest istotą absolutu, w którym zachowuje nas Bóg.
Bóg otulił ubóstwo Mojżesza swoją niewymowną światłością. Zdjął z jego serca wszystkie trudności. Mojżesz został ogołocony, by naprawdę wsłuchać się w nadzieję Boga. Prawdziwa modlitwa pociąga za sobą pewien zanik naszego osobistego bałaganu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kiedy Jan Paweł II się modlił, był zatopiony w Bogu i owładnięty niewidzialną obecnością, jak skała, która wydaje się zupełnie obca wobec wszystkiego, co się wokół niej dzieje. Karol Wojtyła zawsze trwał przed Bogiem na kolanach, nieruchomy, skamieniały i jakby umarły w ciszy wobec wielkości swojego Ojca. Myśląc o tym świętym Następcy Piotra, często sobie przypominam to zdanie Jana od Krzyża z „Drogi na Górę Karmel”: „aby dojść do tego zjednoczenia z Bogiem, musi umrzeć wszystko, co żyje w duszy – czy jest więcej tego, czy mniej, dużo czy mało” [I, 11, 8].
Bóg zawsze udziela się w całej pełni tylko sercu, które przypomina czyste światło letniego poranka, nabrzmiałego pięknymi obietnicami.
Za: „Bóg albo nic. Rozmowa o wierze”. Z kard. Robertem Sarahem rozmawia Nicolas Diat. Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2016.