"Małysz już w sobotę fenomenalnym skokiem przypieczętował swój tegoroczny sukces, jednak w niedzielę wszyscy równie mocno trzymali za niego kciuki. Gdy odbierał Kryształową Kulę, wszyscy - znajomi i nieznajomi
- padali sobie w ramiona, byli szczęśliwi, rozradowani, śpiewali narodowe pieśni, wymachiwali biało-czerwonymi flagami" - wspomina 23-letni Marek Kołodziejczyk z Sosnowca, który do Wisły przyjechał ze
swoją "stałą paczką" przyjaciół, 13-osobową ekipą kolegów i koleżanek. Tymczasem Małysz tłumaczył dziennikarzom w Planicy "Mój wielki sukces zawdzięczam cierpliwości". Ciągle ten sam - konsekwentny, uparty
i jednocześnie bardzo skromny - Adam, który z mistrzowską logiką niejednokrotnie podkreślał zwyczajnie i prosto: "Chcę dobrze skakać". I udało się!
Zastanawia fenomen Małysza, zastanawia swoista "małyszomania", która od trzech lat panuje w naszym narodzie. Poddają się jej niemal wszyscy - od niemowlaka, który wraz w rodzicami wpatrzony jest w
ekran telewizora, po staruszków, którzy przez okulary obserwują wyczyny skoczka z Wisły. Politycy na moment skoku przerywają obrady, nauczyciele - lekcje, a pracownicy firm - swoje obowiązki. W tym samym
czasie ten sam dreszcz emocji, wzruszeń przenika miliony ludzi. Okazuje się, że nie tylko w chwilach grozy i niebezpieczeństwa wychodzi natura naszego narodu, ale i w momentach radosnych, budujących.
Wówczas też potrafimy się solidaryzować, autentycznie zjednoczyć, zbratać. To samo dygotanie serca odczuwamy wszyscy, gdy biało-czerwona flaga przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego podnosi się wysoko, wysoko...
Niektórzy ukradkiem ocierają nawet łzy, bo to momenty niezwykle patriotyczne, motywy nasze, polskie. Takie chwile ogólnej solidarności w polskim narodzie zdarzają się rzadko. Tak niewiele odnosimy sukcesów
w sporcie, że nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to może stać się przyczynkiem do wytchnienia, radości, szczęścia i satysfakcji. Na przykładzie Małysza, który "frunął jak ptak po medal, po złoto, dla
nas, dla wszystkich Polaków" widać, jak bardzo potrafimy zespolić i utożsamić się z narodowym bohaterem.
Badania wykazują, że w dniach, gdy odbywały się narciarskie skoki, w naszym kraju spadła przestępczość, mniej było rozbojów i chuligańskich wybryków. Końcowe dni narciarskiego sezonu i sukcesów Adama
zbiegły się z nie najlepszą sytuacją w kraju i w świecie. W Polsce na pierwszy plan wysuwała się afera korupcyjna, w świecie rozpoczęła się wojna. W tym wirze trudnych i tragicznych wydarzeń Małysz stał
się bohaterem, który neutralizował nastroje społeczne, wyzwalał dobre emocje, poprawiał nasze samopoczucie, przywracał wiarę, budził nadzieję.
Wśród wielu polskich transparentów z napisami był i taki: "Adasiu, dziękujemy Ci". Dziękujemy - nie tylko za mistrzostwo świata, za wspaniałą formę, fenomenalne skoki i wolę walki, ale też, a może
przede wszystkim, za te wszystkie solidarne, jednoczące, bratnie znaki, chwile wzruszeń i refleksji...
Pomóż w rozwoju naszego portalu