MARIA SZYMAŃSKA: - Księża kończą doroczną wizytę duszpasterską, zwaną kolędą. Księże Prałacie, czy przeżycia tego szczególnego roku, Roku Jubileuszowego zauważalne były w rodzinach?
KS. PRAŁ. JÓZEF FRANELAK: - Każda wizyta duszpasterska
pozwala głębiej poznać rodzinę, porozmawiać z jej członkami, przyjrzeć
się ich problemom. Tak było i w tym szczególnym roku rozpoczynającego
się trzeciego tysiąclecia. Rok Jubileuszowy na pewno wpłynął na ożywienie
wiary, życzliwości do kapłana. W mojej parafii w tym roku więcej
rodzin przyjęło kapłana. Wiele z nich posłuchało duszpasterza i przyjęło
śluby kościelne. Ten rok na pewno wywarł wpływ na duchowość wiernych,
choć zasadniczo żyją sprawami materialnymi, codziennymi. Wartości
duchowe często trzeba dopiero wydobywać w czasie kolędy - spokojnie,
życzliwie, delikatnie. Pytamy o niedzielną Mszę św., słuchanie Radia
Fiat, Radia Maryja, Radia Jasna Góra, czytanie Niedzieli, o to, czy
mają kontakt ze Słowem Bożym. Odczuwamy silne związanie z parafialną
świątynią, ze wspólnotą. Część wiernych, mimo że ma bliżej do innych
parafii, do których teraz należy, ciągle czuje się związana ze wspólnotą
św. Jakuba - tu przychodzi prosić o udzielenie sakramentów: chrztu,
bierzmowania, ślubu, i tu uczestniczy w różnych kościelnych uroczystościach.
To bardzo miłe zaskoczenie dla duszpasterzy.
Naszą parafię zamieszkują przede wszystkim ludzie starsi
- stanowią oni 75% parafian. Są to ludzie w większości samotni, toteż
życie naszych rodzin parafialnych przedstawia się nieco inaczej niż
życie rodzin młodszych, których jest zdecydowana większość w innych
parafiach. Te jednoosobowe starsze rodziny mają bardzo żywy kontakt
ze słowem Bożym. Słuchają katolickiego radia, czytają katolicką prasę,
w tym nasz parafialny biuletyn, uczestniczą w nabożeństwach, nie
tylko niedzielnych. To też jest owoc Roku Jubileuszowego - zbliżenie
się do Boga, do wiary.
Parafia św. Jakuba położona jest w centrum miasta. Dziś
jednak właściciele posesji wolą mieć w swoich domach sklepy, biura
i instytucje niż ludzi. Wyludniają się więc całe domy, znaczna część
mieszkań jest wynajmowana studentom, obcokrajowcom, wśród których
jest częsta rotacja. Jest to nowy problem ewangelizacyjny dla duszpasterstwa
w tej dzielnicy, jak integrować, jak łączyć ze wspólnotą tę mobilną
grupę parafian. Staramy się mówić w czasie kolędy o znaczeniu kościoła
parafialnego; na obrazkach kolędowych wypisujemy godziny Mszy św.
niedzielnych. Chcielibyśmy, by niedziela była dla nich dniem świętowania
we wspólnocie.
- Powszechnie uważa się, że jedna wizyta duszpasterska w roku to za mało, by poznać rodzinę. Czy Ksiądz się z tym zgadza?
- W naszej tradycji kolędowanie związanie jest z okresem Bożego Narodzenia. W domach stoi jeszcze choinka, brzmią kolędy. To daje klimat szczególnej rodzinności. Oczywiście, jest to odświętna wizyta duszpasterska. Rodzina przygotowuje się do niej przez wystrój domu, odświętny ubiór, często gospodarze domu zwalniają się z pracy, by być obecnym w czasie wizyty kapłana. Jednak przy naszych parafialnych i katechetycznych obowiązkach trudno byłoby powtórzyć w roku taką samą wizytę u wszystkich wiernych. Toteż nasz bezpośredni kontakt z wiernymi koncentruje się na tych rodzinach, które przygotowują się do sakramentów: czy to ślubu, czy Pierwszej Komunii św. lub bierzmowania dzieci. Zdajemy sobie sprawę, że przez dzieci możemy ewangelizować rodziny. Staramy się dotrzeć do rodzin dzieci pierwszokomunijnych przez wspólne spotkania z rodzicami i dziećmi. Gdy dzieci nie przychodzą na spotkania, kontaktujemy się bezpośrednio z domem. W czasie spotkań w kościele słowa skierowane do dzieci trafiają i do rodziców. Jest to dla nich szczególna powtórka z katechezy i rodzice to odczuwają, podchodząc do nas po spotkaniu i dzieląc się uwagami. Dzieci w czasie kolędy pokazują kartki z wpisanym uczestnictwem w rekolekcjach, Mszach św. Te znaki też są potrzebne. Ważne jest, żeby wiedziały, że interesujemy się ich dobrem duchowym. Nie oczekujemy natychmiastowych skutków naszych duszpasterskich oddziaływań. To jest praca długodystansowa, na całe lata.
- Czy Ksiądz Prałat zauważa w ostatnim okresie jakieś zmiany w naszych rodzinach?
- Kolęda to czas, w którym rodzina ze swoimi problemami otwiera się przed kapłanem. Pierwszy problem, zauważalny najczęściej w rodzinach jeszcze młodych, to brak pracy, bezrobocie. To powód do zmartwienia. Obniża się poziom życia rodziny, brakuje pieniędzy nawet na podstawowe dobra. Renty też nie są wysokie, dla samotnych osób to trudny problem. Jednak w tym ogólnym zubożeniu odczuwamy zainteresowanie Kościołem, sprawami materialnymi i duchowymi. Wierni znają swoich kapłanów, cieszą się z wizyty, cieszą się wszelkimi zmianami w świątyni i wspólnocie parafialnej, m.in. powstaniem Bractwa Eucharystycznego, kaplicy adoracji.
- Po każdej wizycie duszpasterskiej spodziewane jest jakieś pokłosie, owoce. Jakie jest pokłosie wizyty kolędowej 2000/2001 r.?
- Dziękując po każdej wizycie za przyjęcie kapłanów,
zapraszamy wiernych do uczestnictwa w stowarzyszeniach, ruchach i
bractwach działających w parafii - Akcji Katolickiej, parafialnej
Caritas, Zespole Synodalnym. Mamy już pierwsze odpowiedzi. To nie
jest ruch masowy, ale zauważalny przez duszpasterzy. Zależy nam,
by wierni bardziej zaangażowali się w dzieło ewangelizacji. Myślimy
też o zorganizowaniu w parafii Ruchu ku Lepszemu Światu - wydaje
się, że to mogłoby u nas zaowocować. Jeszcze nie mieliśmy czasu na
podsumowania, ale już teraz zauważamy również potrzebę obecności
w rodzinach słowa Bożego, czytelnictwa prasy katolickiej. Trzeba
temu wyjść naprzeciw.
Kościół św. Jakuba znajduje się w centrum Częstochowy.
Wielu wiernych odwiedzających centrum miasta przychodzi tu na Mszę
św. Odprawia się u nas 8 Mszy św. niedzielnych, a niejednokrotnie
10. Przybywają tu często wierni z innych parafii miasta, a nawet
z innych miejscowości, którzy przebywają w Częstochowie - zresztą
podobną sytuację mają kapłani z innych parafii położonych w centrum
Częstochowy. W zwykły dzień przychodzą tu młodzi, którzy udają się
do szkoły, czy pracownicy instytucji położonych w centrum Częstochowy.
Musimy w naszym duszpasterstwie i to wziąć pod uwagę.
- Czego Ksiądz Prałat oczekiwałby po kolędzie rozpoczynającego się trzeciego tysiąclecia?
- Chciałbym, by sprawy bytowe, materialne nie dominowały podczas wizyty kolędowej, by wierni dostrzegli wartość duchowych darów Bożych. Materialne problemy zawsze będą, nawet dla tych, którzy nie mają mało. Pragnąłbym, by wierni zrozumieli, że największą wartością jest Pan Bóg. Jeżeli taką drogą prowadzi, to ma w tym cel. Stabilizacja materialna czyni człowieka leniwym, mniej zdolnym do ofiar, do poświęcenia, do modlitwy. Zadaniem duszpasterzy jest wytłumaczenie ludziom chorym, że cierpienie trzeba ukochać, spoglądając na Chrystusa ukrzyżowanego. Cierpienie bowiem ma wartość zbawczą. Jesteśmy powołani do poświęcenia - tu, na ziemi, nie mamy raju. Chciałbym, żeby wierni odczuli smak wiary, zrozumieli, że są dziećmi Bożymi i że Bóg jest Ojcem, który szykuje im ojcowiznę; że rodzina to nie tylko pogoń za chlebem, za ubraniem i wykształceniem dzieci, ale także pogoń za zbawieniem. Ważne jest dla nas, kapłanów, by wskazać wiernym tę drogę życia, kształtować w nich wartości duchowe przez Pismo Święte, Słowo Boże. Otrzymaliśmy w ubiegłym roku od redakcji Niedzieli Ewangelię według św. Łukasza. Pragniemy w tym roku w naszym biuletynie parafialnym drukować fragmenty tej Ewangelii z komentarzem, by Słowo Boże przemieniało ludzi. Takie są czasy, że Słowo Boże czytane w kościele nie wystarczy, trzeba do niego powracać w domu, wsłuchiwać się w nie, poznawać je i rozumieć, by nas oświecało i umacniało.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu