Andrzej Bobola herbu Leliwa urodził się 30 listopada 1591 r. w Strachocinie k. Sanoka. W 1611 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. 12 marca 1622 r., w dniu kanonizacji wielkich jezuitów – Ignacego Loyoli i Franciszka Ksawerego, przyjął święcenia kapłańskie.
Misjonarz i męczennik
Zrazu pracował w Wilnie jako moderator Sodalicji Mariańskiej, po czym posługiwał jako misjonarz wędrowny, przemierzając ogromne przestrzenie rozległej Rzeczypospolitej od Połocka po Mazowsze. W 1644 r. zamieszkał w Pińsku na Polesiu. Gorliwość misjonarza zwanego tam „duszochwatem” (łowcą dusz) budziła wrogość nieprzyjaciół wiary katolickiej. W homilii kanonizacyjnej papież Pius XI powiedział: „Św. Andrzej Bobola upraszać będzie swoimi modłami zjednoczenie Kościoła wschodniego i zachodniego, na których pograniczu poniósł śmierć męczeńską”. W 1657 r. w Janowie na Polesiu został schwytany przez kozaków i zabity 16 maja po niewyobrażalnych torturach. Prawie trzysta lat później Święta Kongregacja Obrzędów w Rzymie orzekła: „ (…) nigdy okrutniejszego męczeństwa nie rozpatrywała”. Po 4 dniach jezuici podnieśli z poleskiego błota sponiewierane ciało współbrata i pochowali w podziemiach kościoła w Pińsku. Spoczywało tam przez 150 lat, a gdy klasztor piński przejęli mnisi prawosławni, w 1808 r. zostało przeniesione do Połocka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Droga na ołtarze
Reklama
Lud zamieszkujący Polesie, jak i okolice Połocka, przekonany o świętości męczennika wypraszał u niego łaski uzdrowienia przez modlitwę i dotknięcie relikwii. Podczas procesu beatyfikacyjnego (papież Pius IX ogłosił go błogosławionym w 1853 r.) potwierdzono ponad 350 cudów. Cudowne uzdrowienia za jego przyczyną trwają nieprzerwanie do naszych czasów. Modlą się o to członkowie Stowarzyszenia Szerzenia Kultu św. Andrzeja Boboli w jego sanktuarium w kościele Jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Jego zwłoki nie uległy rozkładowi mimo długotrwałego przebywania w podmokłej piwnicy kościoła w Pińsku i sprofanowania przez bolszewików, którzy w 1922 r. rzucili ciało wydobyte z trumny na posadzkę w próżnej nadziei, że się rozpadnie. Było to w Moskwie, gdzie zostało umieszczone na wystawie higienicznej. Dzięki zabiegom Stolicy
Apostolskiej trumna z ciałem świętego trafiła do Rzymu. 17 kwietnia 1938 r. papież Pius XI kanonizował Andrzeja Bobolę, którego relikwie dotarły do Warszawy 17 czerwca. Pośmiertny powrót świętego do Polski był na całej trasie wielką manifestacją religijno-patriotyczną na cześć proroka jej zmartwychwstania.
Proroctwo
Reklama
Trzykrotnie ukazywał się osobom duchownym: w 1702 r. o. Marcinowi Godebskiemu – rektorowi kolegium jezuickiego w Pińsku, w 1819 r. dominikaninowi o. Alojzemu Korzeniowskiemu w Wilnie, a w 1983 r. ks. Józefowi Niżnikowi – proboszczowi parafii w Strachocinie. Niezwykły rozgłos zdobyła wizja wielkiej wojny narodów, którą ukazał o. Korzeniowskiemu. „Wtedy Polska powstanie, a ja będę uznany za pierwszego jej patrona” – miał powiedzieć św. Andrzej Bobola, na sto lat przed spełnieniem proroctwa, które rychło zyskało sławę w Polsce, a także w Italii, Francji i Niemczech. Zapowiedź kresu niewoli krzepiła nadzieją kolejne pokolenia Polaków. „Kiedy Rzym powie, że Jędrzej jest święty,/I Polska napowrót jak cudem się zrośnie” – prorokował, mimo klęski powstania listopadowego, jego uczestnik – poeta Wincenty Pol w „Pieśniach Janusza” w 1835 r. W sierpniu 1920 r., gdy bolszewicy, duchowi spadkobiercy oprawców z Janowa Poleskiego, podchodzili pod Warszawę, w stutysięcznej procesji pokutnej niesiono relikwie bł. Andrzeja Boboli, a w kościołach wezwania do jego orędownictwa towarzyszyły nowennom odprawianym do Maryi Królowej Polski.
W oczach Pomorzan
„Legenda o nim [Andrzeju Boboli] i jego przepowiednia o zmartwychwstaniu Polski żywą była zawsze wśród ludu pomorskiego. Krzepiło się nią społeczeństwo w czasie ucisku pruskiego. (…) Jako młody chłopak wiejski myślałem nieraz o tej legendzie, usłyszanej z ust dziadka. Może pojawi się tam gdzieś zwid wojny, może zabrzmi złoty róg…” – wspominał marzenie swojego dzieciństwa ks. Stanisław Gronowski, prefekt Gimnazjum Męskiego w Toruniu („Słowo Pomorskie”, 17 kwietnia 1938 r.).
Sługa Boży ks. Henryk Szuman, proboszcz parafii w Nawrze, pamiętając o świadectwach misjonarskich dzieł miłosierdzia o. Boboli, nadał jego patronat założonemu przez siebie w lipcu 1920 r. Pomorskiemu Towarzystwu Opieki nad Dziećmi w Toruniu, a „Letniskiem bł. Andrzeja Boboli” nazwał ośrodek kolonijny w Gdyni. W maju 1938 r. napisał razem z ks. Janem Cyrankowskim (spowiednikiem i kaznodzieją katedralnym) i wydał własnym sumptem książkę pt. „Św. Andrzej Bobola TJ. Misjonarz i męczennik, prorok i patron Polski”.
Reklama
„Andrzej Bobola był również znany na zachodnich rubieżach Rzeczypospolitej. (…) Każdy patriota Polak go znał, szczególnie w szeregach braci sokolej, towarzystwach śpiewaczych i innych organizacjach patriotycznych” – napisał Franciszek Klemp, skromny urzędnik toruńskiego magistratu, ojciec zmarłego 26 marca 2018 r. ks. prał. Andrzeja Klempa, proboszcza parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Toruniu, przygotowujący się do wyjazdu na uroczystości kanonizacyjne.
Toruńczyk o kanonizacji
W uroczystości, która odbyła się w Rzymie 17 kwietnia 1938 r., w przedpołudnie wielkanocne uczestniczyło sześć tysięcy pielgrzymów z Polski, wśród nich bp Stanisław Wojciech Okoniewski z wiernymi z diecezji chełmińskiej i gen. Józef Haller. Uroczystość transmitowały polskie stacje radiowe. Mieszkańcy Pomorza mogli w niej uczestniczyć za pośrednictwem toruńskiej rozgłośni zbudowanej 3 lata wcześniej na Stawkach. Pisane relacje z uroczystości sporządzili: ks. Cyrankowski we wspomnianej książce oraz na gorąco w „Słowie Pomorskim” (nr 87, 94, 99, 103, 104, 106/1938) Franciszek Klemp. „Najrzewniejszym momentem to owo «Boże, coś Polskę» z tysiącznych piersi polskich pątników. Słowa «Ojczyzny wolność zachowaj nam, Panie» już nie były tak potężne, ale słabły w rozełkanej od wzruszenia krtani” – napisał toruńczyk, który następnego dnia oddał cześć „świętemu ciału Męczennika” wystawionemu na widok publiczny w kościele Il Gesu. Pan Franciszek na pożegnanie z gościnnym domem księży oratorianów zaintonował tak bliski Pomorzanom „Marsz Sokołów”.
Śladem męczennika
Z ciężkim sercem czyta się relacje pomorskich czcicieli św. Andrzeja Boboli w kontekście ich dalszych losów. Jesienią następnego roku po kanonizacji Niemcy rozstrzelali w Fordonie ks. Szumana, a w Szpęgawsku ks. Cyrankowskiego. Wiosną 1940 r. Sowieci zamordowali w Katyniu ppor. rezerwy Franciszka Klempa.
Ks. Gronowski przeżył wojnę, ale gehenna, której doświadczył w niemieckich obozach, złamała jego zdrowie; zmarł w 50. roku życia.
Patron kościołów
W diecezji toruńskiej święty męczennik patronuje parafii w Bursztynowie (dekanat radzyński) reaktywowanej 1 lipca 1938 r. z kościołem poświęconym 21 maja 1939 r., parafii w Grzegorzu (dekanat chełmżyński) utworzonej 26 lipca 1939 r. z kościołem poświęconym w 1950 r. 10 marca 1958 r. wezwanie św. Andrzeja Boboli otrzymała parafia w Pieńkach Królewskich (dekanat Grudziądz II) z kościołem poewangelickim z 1911 r., do którego z okazji 50-lecia parafii bp Andrzej Suski przekazał relikwie patrona 1. stopnia. Relikwiami świętego cieszą się również dwie pozostałe świątynie. Natomiast w 1938 r. gen. Józef Haller, towarzyszący z delegacją Związku Hallerczyków triumfalnemu powrotowi relikwii od granic Polski do Warszawy, postawił w Gorzuchowie (parafia Sarnowo, dekanat chełmiński), gdzie mieszkał przed wojną, pomnik świętego, który dzięki pieczołowitej opiece sołectwa możemy oglądać do tej pory.