Mieliśmy to szczęście, że od początku do Boga idziemy wspólnie wraz z naszymi dziećmi i wnukami. W ten to sposób sprawdza się również w naszym przypadku odwieczna prawda, że im bliżej Boga, tym bliżej siebie i że bez Boga ani do proga. I to owocuje, czego dowodem jest nasza czteropokoleniowa rodzina, mocno z sobą zżyta, kochająca się i serdeczna – wyjaśniają małżonkowie Helena i Wiesław. Przeżyli razem 52 lata, a poznali się na weselu w pobliskim Winownie. Pani Helena była nauczycielką w Liceum Pedagogicznym. To właśnie tam nauczyła się grać na skrzypcach. Nie wiedziała wówczas, że i jej przyszły małżonek okaże się muzycznym talentem i ze swojego akordeonu wydobywać będzie najpiękniejsze dźwięki. – Muzykalni rodzice to i może muzykalne dzieci będą? – myśleliśmy. Różnie to mogło być, jednak w rodzinie Kolasów to nie tylko dziadkom muzyka w duszy gra, ale również ich synowie, synowe oraz wszystkie wnuczęta muzyką żyją na co dzień i od święta.
Gdy muzyka w duszy gra
Reklama
Starszy brat Krzysztof to znakomity trębacz i saksofonista. 5 lat młodszy Grzegorz to człowiek, którego miłością oprócz żony i dzieci jest właśnie muzyka. Rodzina Kolasów 40 lat temu osiedliła się w Siewierzu. Teraz to teren parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, wcześniej należeli do wspólnoty pw. św. Macieja. Momentem, który stał się kontynuacją muzycznej tradycji, była Pierwsza Komunia Święta starszego syna Krzysztofa. To właśnie po niej rodzice zakupili mu akordeon. – Jednak Krzysia ciągnęło do instrumentów dętych – trąbki i saksofonu – wyjaśniają państwo Kolasowie. Cóż było robić? Chyba tylko czekać na rozwój sytuacji. Nie trzeba było długo – bo chętny na komunijny akordeon znalazł się szybko. Gdy młodszy z braci, Grzegorz, był w czwartej klasie szkoły podstawowej przymierzył się do akordeonowych klawiszy. Bracia się dogadali. – Przejąłem po Krzysztofie ten instrument, a on rozpoczął naukę gry na trąbce – opowiada Grzegorz. Taki był początek jego drogi w kierunku muzyki. – Śpiewałem w kościelnym chórze dziecięcym w parafii św. Macieja pod kierunkiem wybitnego organisty mgr. Józefa Cymera. W szkole podstawowej rozpocząłem naukę gry na akordeonie. Na kurs uczęszczało aż 40 dzieci, a ukończyło go tylko 4 uczniów. Nieskromnie wyznam, że i ja byłem w tej czwórce. Należałem też do zespołu akordeonistów, który obsługiwał wszystkie uroczystości kościelne i państwowe. W podstawówce zacząłem też grać na klarnecie, a w szkole średniej, w sosnowieckim Energetyku zacząłem uczyć się gry na gitarze. Tam też należałem do dętej orkiestry, którą prowadził dyrygent prof. Mieczysław Fijałkowski. Stworzyłem też w tym czasie zespół młodzieżowy. Po maturze, w policyjnej szkole również udzielałem się muzycznie – wspomina Grzegorz Kolasa. W międzyczasie powstała nowa parafia w Siewierzu. Ówczesny wikariusz macierzystej parafii, a następnie proboszcz nowej wspólnoty, ks. Emil Ilków, widząc ogromny talent braci Kolasów zaproponował im założenie zespołu młodzieżowego w tworzącej się wspólnocie. – I choć trudno mi było rozstać się z „Maciejowymi” organami, propozycję przyjąłem. Od tej chwili na stałe zaprzyjaźniłem się z kościelną muzyką, pełniąc funkcję organisty – wyjaśnia pan Grzegorz. Ale to nie koniec! Pan Grzegorz jest współzałożycielem Chóru Parafialnego Barka, którym opiekuje się już 10 lat. Dla chórzystów pisze nuty i akompaniuje im na organach. Z ogromnym poświęceniem i oddaniem żyje dla tej parafii i kościoła, dbając o oprawę muzyczną liturgii, uroczystości i świąt parafialnych. Właściwie to cały rok przepełniony jest wydarzeniami, w którym „pierwsze skrzypce” odgrywa rodzina Kolasów. Rodzice i ich dzieci wspierają muzycznie imprezy lokalne, różnorakie akademie oraz okolicznościowe koncerty. Biorą udział w koncercie Banku Życzliwych Serc, w jasełkach szkolnych i parafialnych, w Rodzinnym Kolędowaniu, w Orszaku Trzech Króli, w Drogach Krzyżowych, w uroczystościach Bożego Ciała, a także udzielają się w procesjach fatimskich od 15 maja każdego 13. dnia miesiąca do 15 października, jak również w dożynkach, kiermaszu bożonarodzeniowym i wielkanocnym na siewierskim Rynku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
12 instrumentów jak 12 wigilijnych potraw
Pan Grzegorz i pani Ala wychowali się w zupełnie różnych warunkach, jednak potrafili znaleźć wspólny mianownik dla swojego świata. Ona na przykład pochodzi z wielodzietnej śląskiej rodziny. W ich własnym rodzinnym świecie najcenniejsza jest miłość małżeńska i jej owoce – dzieci. Najstarsza latorośl państwa Kolasów Ola ma 18 lat, a na scenie występuje od przedszkola – jest klarnecistką. 15-letni Adaś gra na gitarze, zaś 14-letni Dawid na saksofonie i pianinie. No i Martusia, 9-latka, też klarnecistka. Dzieci Ali i Grzegorza grają i śpiewają. Nie inaczej jest u drugiego brata, którego syn Kamil to perkusista, a córka Klaudia – saksofonistka. – Jak ja lubię, kiedy oni grają. Jak muzyka wydobywa się z pokoju zwanego gralnią, jak śpiewają. Sama słodycz na moje serce – wyznaje dumny Dziadziuś. A gdybyśmy tak policzyli instrumenty, które są wykorzystywane w całej rodzinie Kolasów, to wynik brzmiałby: 12, zupełnie jak 12 Apostołów bądź 12 wigilijnych potraw!
Dom pod opieką Maryi z Chotyńca
Reklama
I choć obraz rodziny Kolasów jest bardzo szczęśliwy i radosny, to jednak nie omijały ich chwile cierpienia i choroby. Wszyscy zadrżeli, gdy 4 lata temu okazało się, że pan Grzesiu musi przejść poważną operację głowy. – Matka Boża Chotyniecka obiecała mi, że przeżyję, no i żyję, dlatego oryginalna figurka Chotynieckiej Pani gościła u nas w domu – wyznaje Grzegorz. – Modliliśmy się, dziękowaliśmy i prosiliśmy o zdrowie dla Taty – dodaje Ola. – Niezwykłe chwile i przeżycia towarzyszyły nam w ten czas choroby, ocalenia i wdzięczności. I wciąż dziękujemy i prosimy o łaski z nieba dla całej naszej familii – podkreślają dziadkowie.
Przed pierwszą gwiazdką
No i nadeszła Wigilia A.D. 2017. Wszyscy idą wypatrywać pierwszej gwiazdki, bo to taka tradycja od pokoleń, a gdy już jest na niebie, zbierają się przy wigilijnym stole do modlitwy. Wcześniej opracowany scenariusz modlitwy przed najważniejszą kolacją w roku opracowany przez pana Krzysztofa jest w tym momencie bezcenny. – Wszystko musi mieć swoją kolejność: najpierw jest Ewangelia, potem pacierz, następnie modlimy się za zmarłych, śpiewamy kolędę, łamiemy się opłatkiem i zasiadamy do wieczerzy – objaśnia mama czworga dzieciaków, pani Ala. – Na stole są m.in.: zupa grzybowa, kapusta z grochem, kapusta z grzybami, karp, kompot ze śliwek i kompot z dyni. Nie może zabraknąć też śląskiej makówki. A po wieczerzy prezenty, których wręczanie przypada w udziale Martusi. Potem śpiewamy kolędy i wyruszamy na Pasterkę – dodaje babcia Helenka.
– Niech nowy rok 2018, który się zbliża, przepełnia wiara, nadzieja i miłość, a Matka Najświętsza niech dalej nas wspiera, a Serce Jej Syna niech rozlewa zdroje łask tak potrzebnych nam wszystkim – życzy sobie i naszym Czytelnikom rodzina Kolasów z siewierskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa.