Parafia pw. Chrystusa Króla we Włocławku to społeczność licząca 460 wiernych. Znaczny odsetek stanowią ludzie w podeszłym wieku. Zwłaszcza do nich udaję się w każdy pierwszy piątek miesiąca z posługą
duszpasterską. W marcu br. odwiedziłem m.in. liczącą 87 lat p. Janinę Agacką. Pani Janina obecnie jest wdową, mieszka z rodziną na terenie parafii od 1945 r. Przyjechała na Kujawy z ziemi opoczyńskiej.
Najczęściej podczas odwiedzin kapłana chorzy mają wielką potrzebę porozmawiania z nim. Podobnie było w przypadku wizyty u p. Agackiej, która w czasie rozmowy przytoczyła fakty ze swego dzieciństwa
i lat młodzieńczych. Opowiadała o swym krewnym, o. Henryku Józefie Krzysztofiku ze Zgromadzenia Braci Mniejszych Kapucynów, który zmarł z wycieńczenia w obozie koncentracyjnym w Dachau w 1942 r. Jak wiadomo,
bł. o. Henryk należy do grona 108 Kapłanów Męczenników z okresu II wojny światowej, wyniesionych do chwały ołtarzy przez Papieża Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. Właśnie mija 95 lat od dnia, w którym
późniejszy Błogosławiony przyszedł na świat.
Z rosnącym zainteresowaniem zacząłem słuchać opowieści swej Parafianki. Jest rzeczą zrozumiałą, że w jej relacji musiały znaleźć się nieścisłości, przeoczenia istotnych faktów, lecz należy pamiętać,
iż wspominała wydarzenia sprzed przeszło 70 lat.
Matka o. Henryka i matka p. Janiny były siostrami. Rodziny mieszkały w odleg-łości 5 km jedna od drugiej, Krzysztofikowie w Zachorzewie, Franaszczykowie - w Jankowie. Dzieci widywały się okazjonalnie.
Józek miał czterech braci i jedną siostrę. P. Agacka wspomina, że pomagał rodzicom w gospodarstwie. Pamięta, jak pasł owce, dodaje też, że bardzo lubił zwierzęta. Po raz ostatni widziała ciotecznego brata
w 1935 r., po jego powrocie z Rzymu, gdzie pobierał naukę. Przyjazd o. Henryka w rodzinne strony wywołał wielkie poruszenie wśród społeczności, która zgotowała mu serdeczne powitanie. "Wszyscy - mówi
p. Agacka - uczestniczyli w Mszy św., sprawowanej przez o. Krzysztofika w kościele w Sławnie. W Zachorzewie zorganizowana została uroczystość, były też występy, przygotowane według pomysłu mojego i mojej
koleżanki. W radości powitalnej uczestniczyło ponad 100 osób". Pobyt kuzyna-zakonnika w Zachorzewie trwał jeden miesiąc, bowiem tu spędzał urlop. P. Agacka pamięta też dzień pożegnania, kiedy o. Henryk
odjeżdżał do klasztoru w Lublinie. Lata następne nie zaznaczyły się chyba niczym szczególnym, jeśli chodzi o wydarzenia rodzinne, związane z osobą Zakonnika. Nawet po wybuchu wojny nie myślano, że życie
o. Henryka jest zagrożone bardziej niż pozostałych członków dużej rodziny. Rzeczywistość okazała się inna. O. Krzysztofik został aresztowany w styczniu 1940 r., wywieziony do obozu zagłady, gdzie zmarł
4 sierpnia 1942 r. Ciało zostało spalone w krematorium obozowym. Rodzina otrzymała urnę z prochami.
Tyle opowieści p. Agackiej. Od jej dzieci wiem, że odkąd pamiętają, w domu istniała żywa pamięć o zamęczonym przez Niemców kuzynie, o. Henryku. Przechowywane są fotografie i listy. Niestety, z racji
podeszłego wieku p. Janina Agacka nie uczestniczyła w Mszy św. beatyfikacyjnej w Warszawie. Mogła tylko łączyć się duchowo ze zgromadzonymi na placu Piłsudskiego za pośrednictwem transmisji telewizyjnej.
Nie kryję radości, że mogłem wysłuchać wspomnień mojej Parafianki. Jako duszpasterz wierzę, że za wstawiennictwem bł. o. Henryka Krzysztofika mod-li się ona do Boga, wypraszając potrzebne łaski dla
siebie, rodziny i całej parafii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu