– Wszystko zaczęło się w 2007 r., kiedy poszedłem na czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego w Skierniewicach, skąd pochodzę. Kiedy słuchałem, jak pewien ksiądz mówił o Jezusie, z którym nie miałem osobistej relacji, to wiedziałem, że jest coś w nim, co sam chciałem mieć. To była żywa relacja z Bogiem. Bardzo chciałem Go spotkać. To był moment zawierzenia Panu Bogu i doświadczyłem Bożej miłości. Później powstała moja wspólnota „Głos Pana” przy parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach. Kiedy miałem 16 lat przyjechała świecka misjonarka ze Stanów Zjednoczonych i zapytała mnie, czy wiem, że Bóg chce mnie posłać do wielu narodów. To było dla mnie wtedy nie do pomyślenia. Byłem w gimnazjum. Minęło 9 lat, a ja byłem w tym czasie w 10 krajach, by głosić Słowo Boże. Pan Bóg dał słowo i je realizuje – opowiada Marcin Zieliński.
Ewangelizator przybył do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Sulisławicach na zaproszenie Księży Zmartwychwstańców. – Przyszedł do mnie młody człowiek i zapytał, czy moglibyśmy zaprosić Marcina Zielińskiego ze świadectwem. Wystosowałem zaproszenie do księdza proboszcza, który jest jego opiekunem duchowym w Skierniewicach – mówi o. Artur Traczewski CR, kustosz sanktuarium w Sulisławicach. Podczas całodziennego spotkania, modlitw, adoracji, konferencji i wieczornej Eucharystii świątynia była pełna wiernych. – Dziś jest otwarty dzień rekolekcji, każdy mógł przyjść. Były osoby ze wspólnot, ale też osoby z małym doświadczeniem wiary. Zwykle jest modlitwa o uzdrowienie, warsztaty ze słyszenia Bożego głosu, z daru poznania. Dzisiaj dzieliłem się doświadczeniem Boga, chodzeniem w wierze, życiem z Duchem Świętym. Staram się przekazać, jak żyć na co dzień z Bogiem – podkreśla młody ewangelizator. – Marcin Zieliński mówi bardzo prosto, ale bardzo konkretnie. Czuć tu bardzo mocno działanie Pana Boga. Przyjechali ludzie z różnych części Polski. Odbyły się 3 konferencje. To taki jeden dzień rekolekcji uwielbienia – zaznacza ojciec kustosz.
Ewangelizator zapytany o młodych poszukujących Boga i fenomen tego, że nie brakowało takich ludzi w dniu dzisiejszym w kościele oraz, że potrafili kilka godzin modlić się wspólnie, odpowiada: – My jako Kościół musimy uderzyć się w piersi. Młodzi pójdą tam, gdzie zobaczą żywego Boga. W głębię wchodzi się później, najpierw trzeba dać doświadczenie. Najpierw powinna być ewangelizacja, a później katechizacja. A problem w tym, że katechizujemy młodych, którzy nie chcą słyszeć o teorii. Młodym potrzeba żywego świadectwa i pokazania im miejsca w Kościele, które jest dla nich. Trzeba pokazać, że można żyć z Bogiem. Potrzeba współpracy duchownych ze świeckimi i zaufania młodym ludziom, którzy chcą ewangelizować – zaznacza Marcin. Potem dodaje: – Większość moich wyjazdów to są warsztaty, gdzie chcemy uczyć, jak posługiwać, jak wyjść do ludzi, przygotować do posłania do wspólnot, gdzie Bóg się będzie nami posługiwał. Żywa relacja z Bogiem popycha do dawania świadectwa, dzielenia się z Chrystusem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu