Reklama

To zasługa czuwającego nade mną Boga

Niedziela Ogólnopolska 44/2017, str. 56

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAGDALENA BARTOSZEWICZ: – Ma Pani wspólną pasję z mężem – chodzenie po górach. Skąd się wzięła ta pasja? Co jest ważnego w chodzeniu po górach i czy jakieś miejsca są dla Was szczególnie ważne?

JOANNA HOFFMANN: – Nasza pasja to przypadek. W prezencie ślubnym dostaliśmy kilkudniowy pobyt w pensjonacie w Szczyrku. Tam udaliśmy się na pierwsze wycieczki, m.in. na Skrzyczne, Malinowską Skałę, pod Biały Krzyż. Bardzo nam się to spodobało i postanowiliśmy zawitać we wszystkich schroniskach Beskidu Małego, Śląskiego, Żywieckiego, Makowskiego i Wyspowego. Góry stały się częścią naszego życia. Góry dają mi niesamowity spokój psychiczny, tam zapominam o codziennej pogoni, której doświadcza każdy z nas. Góry również ratują moje życie. Gdy szłam z Kasprowego Wierchu na Świnicę, dostałam pierwszych bardzo poważnych zawrotów i bólów głowy. Musieliśmy zawrócić. Z uwagi na chęć powrotu w Tatry skonsultowałam się z neurologiem. Chciałam być pewna swojego stanu zdrowia, tym bardziej że od dłuższego czasu w wyprawach towarzyszą nam synowie. Chcę kontynuować swoją pasję, więc góry są dla mnie ogromną mobilizacją do walki z chorobą.

– Czy miała Pani wcześniej jakieś objawy dotyczące choroby genetycznej, którą potem u Pani wykryto? Jeżeli tak, to jakie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Zespół Arnolda-Chiariego, jak sama nazwa wskazuje, jest to zespół chorób. Ucisk mózgu w kanale kręgowym powoduje zaburzenia płynów mózgowo-rdzeniowych, przez co mój organizm jest nieodpowiednio unerwiony i niedokrwiony. Obecnie choroba powoduje następujące objawy: zawroty głowy – jak na karuzeli, z której nie mogę wyjść, silne bóle głowy, mdłości, wymioty, ucisk w potylicy, ból stawów, przyśpieszone tętno serca pomimo braku wysiłku, wiecznie lodowate dłonie i stopy, bezsenność, drętwienie różnych miejsc ciała, np. pleców, twarzy, zaburzenia równowagi, spastyczność kończyn dolnych. Zdarza mi się obudzić bez czucia w rękach, które coraz wolniej powraca. Moje mięśnie są tak słabe, jakbym miała niekończącą się grypę. Często pojawia się widzenie za mgłą. Nieprawidłowo odczuwam temperaturę. Kiedy byłam mała, miałam różne objawy. Nikt jednak nie podejrzewał u mnie tak poważnej choroby. Często drętwiały mi nóżki – mama mówiła, że krótkie i to pewnie dlatego, że długo siedziałam na krzesełku. Często wymiotowałam, jednak to zostało przypisane chorobie lokomocyjnej. Mama często po kąpieli zwracała mi uwagę, że mam nogi czerwone jak raki od gorącej wody. Teraz wiem, że mój organizm źle odczuwa temperaturę. Kilka lat temu stwierdzono u mnie zespół jelita drażliwego. Dziś oznacza to, że moje jelito z powodu choroby jest niedokrwione, co zaburza jego pracę. Podczas ostatniej ciąży, w trzecim miesiącu, znalazłam się w szpitalu z powodu zbyt szybkiego tętna serca. Byłam pewna, że tego nie przeżyję. Przyszedł do mnie ksiądz, by udzielić sakramentu spowiedzi i Komunii św. Zdiagnozowano u mnie częstoskurcz napadowy, który również jest efektem choroby.

– W jakich okolicznościach dowiedziała się Pani o chorobie? Co Pani wówczas poczuła, jak zareagowała Pani rodzina?

Reklama

– Z uwagi na to, że długo czekałam na prawidłową diagnozę, kiedy dostałam wynik RM głowy, szukałam odpowiedzi w Internecie. Do lekarza szłam tylko po potwierdzenie. Nie zdawałam sobie sprawy, jak poważna jest moja choroba. Lekarz przekazał mi informacje najdelikatniej, jak potrafił. Bardzo się ucieszyłam, że po 2 latach błądzenia wiem, na co jestem chora. Byłam pewna, że to koniec spędzania czasu w specjalistycznych poradniach. Jednak to był dopiero początek. Po szczegółowym zapoznaniu się z chorobą załamałam się. Byłam bliska depresji ze względu na swój wiek i na dzieci. Nie spałam, zanosiłam się od płaczu. Nie robiłam zakupów, nie gotowałam. Nic nie miało już dla mnie sensu. Kolejnymi ciosami były wizyty u wybitnych neurochirurgów, potwierdzające diagnozę. Od lekarzy usłyszałam, że nic nie mogą dla mnie zrobić. Choroba jest nieuleczalna i nie wiedzą, jak szybko będzie postępować. Dotarło do mnie, że jestem skazana na powolne umieranie. Miałam nadzieję, że to jednak nie jest prawda. Gdy czekałam na diagnozę Instytutu w Barcelonie, łudziłam się, że lekarze w Polsce się mylą. Jednak diagnoza została potwierdzona i zaproponowano mi pomoc. Niestety, kolejny cios to koszt operacji. Moje dzieci i ich potrzeby zmobilizowały mnie do tego, aby podjąć próbę walki.

– Jak szybko znalazła Pani metodę leczenia choroby, na którą teraz zbieramy środki finansowe? Jakie są rokowania w przypadku tej metody?

– O nowej metodzie leczenia zespołu Arnolda-Chiariego dowiedziałam się od jednego z lekarzy. Szukałam informacji w Internecie. Niedawno powstała polska strona z polską konsultantką. Skierowałam zapytanie. Niespełna dobę czekałam na odpowiedź, jakie badania mam przesłać do Instytutu. Po ok. 2 tygodniach dostałam potwierdzenie diagnozy i zakwalifikowano mnie do operacji. Odnalazłam polskich pacjentów operowanych w Barcelonie tą metodą. Dzięki nim wszystko nabrało tempa. Przekonałam się, że dobrze robię, utwierdzili mnie na własnym przykładzie, że w Polsce nie znajdę pomocy. Byli pacjenci Instytutu pracują, objawy zniknęły i cieszą się życiem. Ufam lekarzom w Katalonii i wierzę, że również mi pomogą.

– Mówi Pani o cyklu cudów w Pani życiu. Jak Pani rozumie słowo „cud”?

– Używam słowa „cud”, ponieważ jestem osobą głęboko wierzącą. W przypadku swojej choroby nie potrafię użyć innego słowa. Napotykam w życiu ogromne schody, które za chwilę z łatwością pokonuję. Uważam, że to zasługa czuwającego nade mną Boga.

W serwisie: www.pomagam.caritas.pl zbieramy środki finansowe na przeprowadzenie operacji rdzenia kręgowego dla p. Joanny Hoffmann i będziemy ogromnie wdzięczni za każde jej wsparcie: https://pomagam.caritas.pl/prosze-o-kolejny-cud/ . Wpłat można też dokonywać na konto: RACHUNEK MILLENNIUM 47 1160 2202 0000 0003 2305 9331, z dopiskiem: „Hoffmann_110817”.

2017-10-25 10:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wybrani pomimo zdrady. Modlitwa i ekspiacja za kapłanów

2025-04-16 19:05

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

"Wybrani pomimo zdrady. Modlitwa i ekspiacja za kapłanów" – taki tytuł nosi mała książeczka napisana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, wydana niedawno przez Edycję Świętego Pawła w Częstochowie oraz siostry honoratki.

Na tle mistycznych relacji Służebnicy Bożej Hilarii Główczyńskiej autor opisuje niezwykłe powołanie tej pokorne siostry honoratki do modlitwy i ekspiacji za grzechy kapłanów. Książka zaczyna się do tajemnicy Wielkiego Czwartku. "W ślad za prośbą Jezusa, abyśmy wzajemnie obmywali sobie nogi zdarza się, że do obmycia nóg zaprasza się ubogich, bezrobotnych, emigrantów czy więźniów. To piękny gest, ale nie wolno nam zapomnieć, że Jezus zaczął umywanie nóg od swoich najbliższych uczniów – od Piotra, którego przygotowywał do papieskiej godności, od Jana, który zasłynie jako umiłowany uczeń Mistrza i od innych apostołów, którzy przecież staną u początków sukcesji apostolskiej wszystkich ich następców, czyli biskupów. To nie jest tylko mały szczegół, ale coś o czym nie wolno nam w Kościele zapomnieć. Czystość najbliższych uczniów Chrystusa, czyli papieża, biskupów i ich współpracowników kapłanów wydaje się być dla Jezusa priorytetowa". – zaznacza autor książki. Dalsza jej część jest szczególnym wołaniem o modlitwę, pokutę i ekspiację za grzechy księży.
CZYTAJ DALEJ

Patron Dnia: Święty Benedykt Józef Labre, który „użyczył” twarzy Jezusowi

[ TEMATY ]

Święty Benedykt Józef Labre

Domena publiczna

Święty Benedykt Józef Labre

Święty Benedykt Józef Labre

Mówi się, że jego promieniująca świętością twarz fascynowała ludzi. Jednemu z rzymskich malarzy posłużyła nawet do namalowania oblicza Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy - pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 16 kwietnia wspominamy św. Benedykta Józefa Labre. Beatyfikował go Papież Pius IX w 1860 r., a kanonizował w 1881 r. Leon XIII. Relikwie znajdują się w kościele Santa Maria dei Monti w Rzymie. Jest patronem pielgrzymów i podróżników.

Benedykt Józef Labre urodził się 26 marca 1748 r. w Amettes (Francja) w ubogiej, wiejskiej rodzinie. Był najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Od wczesnego dzieciństwa prowadził głębokie życie modlitewne, dlatego po ukończeniu edukacji, w wieku 16 lat, mimo sprzeciwu rodziny, pragnął wstąpić do klasztoru. Kilkakrotnie prosił o przyjęcie do kartuzów, znanych z surowej reguły - bezskutecznie. Pukał też do trapistów, ale i tu spotkał się z odmową. Kiedy więc przyjęto go cystersów, wydawało się, że marzenia jego wreszcie się spełniły, ale po krótkim czasie musiał opuścić klasztor. Uznano, że jest mało święty i zbyt roztargniony, nie będzie więc dobrym mnichem.
CZYTAJ DALEJ

„Nadzieja” – autobiografia papieża, która zaskakuje

2025-04-16 21:03

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Vatican Media

„To przede wszystkim była znakomita przygoda” – tak o najnowszej książce Papieża Franciszka Radiu Watykańskiemu – Vatican News, mówi Anna T. Kowalewska, jej tłumaczka na język polski. „Nadzieja. Autobiografia” to wyjątkowe dzieło, które miało ukazać się dopiero po śmierci Papieża, ale – jak podkreśla wydawca – potrzeby naszych czasów i Jubileuszowy Rok Nadziei 2025 skłoniły Franciszka do udostępnienia swoich wspomnień już teraz.

Jak zaznacza Kowalewska, „Nadzieja” to nie tylko duchowa opowieść, ale także wciągająca historia życia Jorge Mario Bergoglio, pełna zaskakujących wątków. „Zaczyna się jak książka przygodowa – można tu znaleźć nutę klimatów znanych z klasycznych powieści młodzieżowych” – mówi tłumaczka. Jednak szybko okazuje się, że to opowieść o człowieku, który z prostego księdza staje się przywódcą Kościoła, dążącym do jego reformy i zbliżenia do ludzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję