Reklama

Wiadomości

Nie znałem o. Maksymiliana

Niedziela Ogólnopolska 42/2017, str. 20-21

[ TEMATY ]

film

Artur Stelmasiak

Główną rolę w filmie „Dwie korony” gra Adam Woronowicz

Główną rolę w filmie „Dwie korony” gra Adam Woronowicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ARTUR STELMASIAK: – Jest Pan „świętym” aktorem. Zagrał Pan już bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, a teraz św. Maksymiliana Marię Kolbego. Kto będzie następny?

ADAM WORONOWICZ: – Po pierwsze nie jestem „świętym” aktorem, a po drugie ja tego nie planuję i nie wiem, kogo w przyszłości zagram. Ale jeśli chodzi o tych dwóch świętych, to historia w pewien sposób zatoczyła koło. Była nawet scena w filmie „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, gdy mały Alek Popiełuszko przeglądał i czytał „Rycerza Niepokalanej”. Ks. Jerzy był zafascynowany o. Maksymilianem.

– Tytułowe „Dwie korony” oznaczają czystość i męczeństwo. One też są wspólnym mianownikiem dla bł. ks. Jerzego i św. Maksymiliana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Kto wie, czy mały Alek, wpatrując się w postać św. Maksymiliana, nie pragnął takich koron dla siebie. Historia pokazała, że tak się stało. Ks. Jerzy żył w kulcie prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz o. Maksymiliana. Pamiętam swoją ministrancką pielgrzymkę w latach 80., podczas której nawiedziliśmy grób ks. Popiełuszki i Niepokalanów. W jakiś sposób moje życie też jest wpisane w kult tych dwóch wyjątkowych kapłanów.

– Czy zagrał Pan w tym filmie z pobudek religijnych, misyjnych?

Reklama

– Moim zdaniem, powinniśmy pamiętać o naszych wielkich świętych. Tak jak naród wybrany przekazywał historię wielkich cudów z pokolenia na pokolenie, tak my w Polsce musimy kultywować pamięć wielkich osób. Należy opowiadać ich niesamowite historie na nowo, byśmy nigdy o nich nie zapomnieli. Na świętych możemy budować ducha narodu i umacniać naszą wiarę. Ten film powstał właśnie dlatego, by ukazać niezwykłość i aktualność św. Maksymiliana. Wydaje mi się, że pokazaliśmy go w nowym,wcześniej nieznanym świetle.

– Jest Pan jedynym w Polsce, a być może i na świecie aktorem, który zagrał dwóch męczenników dwóch totalitaryzmów XX wieku – nazizmu i komunizmu. Który z tych świętych jest Panu bliższy?

– Faktycznie jest to niesamowite doświadczenie, bo ci święci są ważną częścią polskiej historii i naszej duchowości. Cieszę się, że pomogłem przybliżyć postaci ks. Jerzego, a teraz św. Maksymiliana. Oczywiście bł. ks. Popiełuszko jest mi bliższy, bo wiążą się z nim moje osobiste wspomnienia. Gdy został zamordowany, miałem 11 lat. Ale z dzieciństwa pamiętam też wspomnienia moich dziadków z II wojny światowej. Lata 70. i 80. były czasem, gdy wspomnienia z okresu okupacji były bardzo żywe. Wszyscy się cieszyli, gdy w 1982 r. o. Maksymilian został ogłoszony świętym. Był on jednocześnie pierwszym męczennikiem II wojny światowej wyniesionym do chwały ołtarza. Jestem więc z pokolenia, które jeździło do Niepokalanowa i Częstochowy na pielgrzymki i jednocześnie na własne oczy widziało, co się dzieje w PRL-u. Ks. Jerzy i o. Maksymilian wpisują się w historię Polski oraz Bożej opieki nad nami.

– Czy można powiedzieć, że w mrocznych czasach naszej historii drogę oświetlali nam święci?

Reklama

– W tym czasie, gdy św. Maksymilian oddawał swoje życie w Auschwitz, kilkadziesiąt kilometrów dalej młody Karol Wojtyła pracował w kamieniołomie Solvay, a tuż obok tego kamieniołomu w 1938 r. umarła prosta i nikomu nieznana s. Faustyna Kowalska. Wydaje mi się, że nagle w dziejach świata Polska urasta do duchowej potęgi. Prymas August Hlond wskazał, że jeżeli przyjdzie zwycięstwo, to przyjdzie przez Maryję, a kard. Wyszyński mówił, że ostateczne zwycięstwo nad komunizmem dokona się w Polsce.

– Powiało mesjanizmem...

– Jestem daleki od takich wielkich haseł, bo takie określenia mogą nam przeszkadzać i odcinać tlen potrzebny do duchowego rozwoju. Gdy grałem młodego ks. Stanisława Dziwisza w spektaklu „Totus Tuus” dla Telewizji Polskiej, uświadomiłem sobie, że 13 maja 1981 r. na Placu św. Piotra wydarzyło się coś, co opatrznościowo zmieniło losy świata. Zamach był realnym złem, z którego Niepokalana wyprowadziła bardzo wielkie dobro. Ona cudownie uratowała życie Papieża i skierowała całą uwagę świata na tajemnice fatimskie. Kilka lat później jak domek z kart upadł cały komunistyczny blok wschodni. Być może zawierzenie Maryi przez prymasa Wyszyńskiego, a później Jana Pawła II uratowało cały nasz świat.

– O. Maksymilian też chciał ratować świat przez Niepokalaną.

– O. Maksymilian całkowicie zawierzył się Niepokalanej. Mówił nawet, że jak Ona będzie chciała, to może rozrzucić jego kości. Pragnieniem o. Kolbego było zdobywanie świata dla Niepokalanej, a więc jego życie i śmierć okazały się opatrznościowe w perspektywie tego, co się wydarzyło później. Proszę spojrzeć: prymas Wyszyński zawierza Polskę Maryi, a Jan Paweł II zawierza Jej Rosję i cały świat. Można powiedzieć, że o. Maksymilian był zapalnikiem, a wielki płomień został rozniecony już po jego śmierci.

Reklama

– A więc zwycięstwo i losy Polski są w rękach Maryi?

– Czy nam się to podoba, czy nie, Polska jest królestwem Maryi. Ta ośmieszana, prosta i przaśna maryjność Polaków jest naszym największym atutem. Proszę zobaczyć, że wszyscy wielcy w naszej historii oddawali hołd naszej Królowej na Jasnej Górze. Jedynym królem, który tego nie uczynił, był Stanisław August Poniatowski.

– I nie najlepiej się to dla Polski skończyło... Ale wróćmy do filmu „Dwie korony” i św. Maksymiliana.

– Jego całkowite zawierzenie Niepokalanej doskonale wpisuje się w historię opieki Maryi nad Polską i światem. Nawet nasz film ukazuje się w październiku 2017 r. – w setną rocznicę ostatnich objawień fatimskich oraz w 100-lecie powstania Rycerstwa Niepokalanej. Ta zbieżność dat nie była planowana, bo film powstawał długo i w wielkich trudach. Dziś bardzo się cieszę, że możemy pokazać go szerokiej widowni.

– Wydaje mi się, że film odkurza postać franciszkanina z Niepokalanowa. Jaki jest św. Maksymilian w „Dwóch koronach”?

Reklama

– Stacje telewizyjne z całego świata transmitowały pielgrzymkę papieża Franciszka do obozu Auschwitz-Birkenau. Wszyscy widzieli, jak Ojciec Święty modli się w celi głodowej św. Maksymiliana. Wówczas cały świat zapytał: Kim jest ten Kolbe, co to za postać? I myślę, że ten film jest odpowiedzią na to pytanie. Liczę na to, że o św. Maksymilianie usłyszał teraz cały świat.

– Do każdej roli bardzo starannie się Pan przygotowuje. Pewnie powstawanie filmu o św. Maksymilianie było dla Pana jak rekolekcje z kolejnym świętym. Czego Adam Woronowicz dowiedział się o św. Maksymilianie w tym czasie?

– Uświadomiłem sobie, że bardzo mało wiedziałem o o. Maksymilianie. Swoją całą wcześniejszą wiedzę zapakowałem do obrazka, na którym o. Kolbe jest w obozowym pasiaku. Patrzy z niego starszy, wychudzony człowiek w okularach, który oddał życie za Franciszka Gajowniczka. Aż wstyd przyznać, że go praktycznie w ogóle nie znałem.

– Film pokazuje, że o. Maksymilian był wulkanem pozytywnej energii, który czerpał z życia pełnymi garściami. Czy można powiedzieć, że w pewien sposób był szalony?

Reklama

– To był człowiek, który bardzo mocno wykraczał poza swój czas i ówczesne schematy. Wiele osób, oglądając „Dwie Korony”, będzie przecierać oczy ze zdumienia, gdy zobaczy, jakie o. Maksymilian miał zainteresowania, jakie miał idee i co próbował wcielić w życie. Moim zdaniem, wszyscy święci są na swój sposób szaleni. Przecież Matka Teresa z Kalkuty szła na lotnisko bez jednego dolara w kieszeni i mówiła, że musi lecieć. W filmie pokazujemy, jak o. Maksymilian jedzie do Japonii bez znajomości tego egzotycznego języka i zabezpieczenia finansowego, a już miesiąc po przyjeździe wydaje po japońsku „Rycerza Niepokalanej”, który zresztą ukazuje się do dnia dzisiejszego.

– Był Pan już ubekiem, seryjnym mordercą, ks. Dziwiszem, bł. ks. Popiełuszką i św. Maksymilianem. Na koncie Adama Woronowicza jest bardzo dużo ról. Kogo woli Pan grać – dobrych czy złych?

– Te wszystkie postacie łączy słowo: człowiek. Zło też musi być dobrze zgrane i powinno być wyraziste. Staram się pokazać człowieka, który jest w dramatycznej sytuacji. Często są to ludzie na samym dnie swojego człowieczeństwa. Maksymilian pokazuje nam, że człowiek może znaleźć się na samym dnie nieludzkiego piekła i jednocześnie doświadczać wyjątkowej obecności Pana Boga. Gdy człowiek potrafi w ekstremalnych warunkach włączyć swoje cierpienie w Ofiarę Chrystusa, to wówczas ten świat staje się lepszy. Dzięki takim ludziom wygrywa dobro i ten świat może przetrwać.

2017-10-11 11:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Exodus: Bogowie i królowie”. Film o rozmawianiu z Bogiem

Czy zaistnienie sztuki filmowej mogło zmienić nasze postrzeganie Boga? Czy dzięki kinu teologowie zrozumieli więcej niż dotychczas? Wreszcie – czy zdarza się Bogu objawiać się na ekranie? To pytania, które wbrew pozorom wcale nie są naiwne czy bezpodstawne. Od ponad stu lat papieże i teologowie wyznawali – najpierw jakby wstydliwie, dyskretnie, potem z coraz większym entuzjazmem – że kino może być tzw. locus theologicus, czyli źródłem wiedzy teologicznej. Zapytają Państwo pewnie, jak to możliwe. Możliwe, gdyż od wieków intuicja i szczególna wrażliwość artystów pomagały ludziom odkryć o Przedwiecznym Artyście rzeczy nowe i zadziwiające. Czy nie łatwiej nam zrozumieć tajemnicę Trójcy Świętej, gdy kontemplujemy ikonę Rublowa? Czy nie otwiera się nasze synowskie serce na widok pięknej sykstyńskiej Madonny? Ileż treści ewangelicznych zrozumieliśmy dzięki dziełom Caravaggia, jakże łatwo jest pochylić się nad grobem Chrystusowym przy dźwiękach „Requiem” Mozarta i jak wysoko wzlatuje dusza ludzka przy „In paradisum” Gabriela Faurégo! Te wszystkie wzruszenia i natchnienia, które kazały ludziom modlić się na widok fresków Piera della Franceski i Fra Angelica, te same teologiczne wyżyny, których zaznać może człowiek, podziwiając watykańską Pietę, dostępne są wrażliwemu widzowi w mrokiem spowitej kinowej sali...
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Szkaplerz Najświętszego Serca Jezusowego

2024-12-19 08:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Nałożeniem Szkaplerza Najświętszego Serca Jezusowego i Matki Bożej Kodeńskiej zakończyły się rekolekcje adwentowe w parafii Najświętszego Serca Jezusowego na łódzkiej Retkini.
CZYTAJ DALEJ

Sandomierz: spotkanie opłatkowe w Szpitalu Specjalistycznym im. Ducha Świętego

2024-12-19 18:15

[ TEMATY ]

szpital

Sandomierz

spotkanie opłatkowe

bp Krzysztof Nitkiewicz

Marian Sztajner/Niedziela

W Szpitalu Specjalistycznym im. Ducha Świętego odbyło się tradycyjne spotkanie opłatkowe. Zgromadziło ono dyrekcję placówki, lekarzy, pielęgniarki, pracowników administracji oraz zaproszonych gości, wśród których znaleźli się biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz oraz Marcin Piwnik, starosta sandomierski. Inicjatorem spotkania był dr n. med. Marek Tombarkiewicz, dyrektor szpitala.

Dyrektor Tombarkiewicz, otwierając uroczystość, podsumował mijający rok, mówiąc o osiągnięciach i planach na przyszłość oraz podziękował wszystkim pracownikom za ich zaangażowanie i codzienny trud. W swoim wystąpieniu złożył także świąteczne życzenia zdrowia, pokoju i pomyślności, wyrażając nadzieję na dalszy rozwój placówki w nadchodzącym roku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję