Jedną z najczęstszych pokus na modlitwie jest próba naszej wiary. Nie chodzi tutaj o zakwestionowanie prawdy, że Pan Bóg istnieje lub odrzucanie podstawowych dogmatów wiary chrześcijańskiej (chociaż i
takie pokusy czasami mogą wchodzić w grę). Dotyczy to przede wszystkim naszej postawy w stosunku do Pana Boga, wyrażającej się brakiem zaufania i całkowitego oddania się Jemu.
Czyż nie był niejednokrotnie naszym udziałem następujący fakt: zaczynamy się modlić i natychmiast pojawia się wiele trudności. Przypominamy sobie o tysiącach pilnych spraw do załatwienia, kilku rozmowach
telefonicznych, które mamy w tej godzinie przeprowadzić, pracach niecierpiących zwłoki i na dodatek - interesującym programie telewizyjnym, godnym obejrzenia. Modlitwa zaczyna w takiej sytuacji schodzić
na podrzędne miejsce. Powinniśmy zdecydować się na wybór. Niejednokrotnie dokonuje się to ze szkodą dla modlitwy. W konsekwencji - ze szkodą dla nas samych. "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,
5), mówi bowiem Jezus. Jeżeli w natłoku zajęć nie znajdziemy czasu na modlitwę - dla Pana Boga, to na nic, tak na dobre czasu nie starczy. Będziemy w ciągłym zabieganiu. Bóg jest tym, który na modlitwie
pozwoli lepiej uporządkować nasze zajęcia i nabrać do nich właściwego dystansu. To znaczy z Jego pomocą zobaczymy to, co jest najważniejsze, następnie ważne, mniej istotne i w końcu to, z czego należałoby
zrezygnować.
Inną pokusę stanowi myśl o opuszczeniu nas przez Pana Boga w okresach rozprężenia wewnętrznego, chłodu i oschłości duchowej. K. Rahner, wybitny teolog i znawca zasad życia duchowego, powie na ten
temat: "Wszelkie cnoty, takie jak prawość, czystość, sprawiedliwość, tracą przejrzystość. Całe życie wewnętrzne wydaje się luksusem, na który można sobie pozwolić tylko w momentach pogodnych".
Pokusa taka może być bardzo uciążliwa i niepokojąca. Modlitwa w czasie takiej próby winna zawierać:
- po pierwsze - prośbę o dar nadziei, by Pan Bóg przez Ducha Świętego pozwolił nam dostrzegać działanie łaski w nas i naszych bliźnich w każdym wymiarze dostrzeganego i wyczuwanego dobra;
- po drugie - dziecięce oddanie w prostocie wiary, tego wszystkiego, co nas szczególnie niepokoi, a więc: nienawiści, zmysłowości, egoizmu, rozgoryczenia, lęku.
W chwilach pokusy potrzebujemy daru wiary, jej dopływu. Pan Bóg w trudnych momentach naszej modlitwy da moc i nadzieję, jeśli powierzymy Mu swoje serce.
Nigdy nie należy iść po najprostszej linii pokusy. Prowadzić ona może do zaniku modlitwy i w konsekwencji osłabienia wiary. W trudnych momentach dla naszego kontaktu z Bogiem - nie porzucajmy modlitwy.
Modlić się w takiej chwili będzie oznaczało, że mimo naszej ułomności nie załamujemy się, lecz szukamy w Panu Bogu oparcia. On nie pozwoli nam upaść. Przy modlitwie ufnej i wytrwałej będziemy doświadczali
Jego nieustannej troskliwości i bezinteresownej miłości w stosunku do nas.
Czas prób w modlitwie i doświadczanie różnego rodzaju pokus nie powinien nas załamywać na duchu. Jeśli takie momenty nas nawiedziły, bądź nawiedzają, niech nas mobilizują do pełniejszego przyjęcia
łaski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu