Reklama

Wywiady

Warto to zrobić dla młodych

O kondycji polskiej młodzieży w Kościele oraz o zadaniach duszpasterstwa młodzieży w parafii z bp. Markiem Solarczykiem rozmawia ks. Paweł Kłys

Niedziela łódzka 28/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Piotr Drzewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PAWEŁ KŁYS: – Jako duszpasterz często spotyka się Ksiądz Biskup z młodymi, rozmawia z nimi, udziela im sakramentów świętych. Jak wygląda kondycja młodych w Kościele?

Reklama

BP MAREK SOLARCZYK: – Niech każdy z nas zada sobie pytanie, w jaki sposób przeżywał swoją młodość, i w jaki sposób patrzył na wiarę, na Pana Boga, na Kościół? Bo ja mam wrażenie, że kondycja młodych w Kościele jest ciągle taka sama. Młodzi pod pewnym względem są przewidywalni. Wchodząc w życie, szukają jego sensu i swojego w nim miejsca. Próbują także odnaleźć sens i miejsce Pana Boga w tym życiu. I to jest uniwersalne. Bo gdy sięgnąć do listu Jana Pawła II do młodych, który został opublikowany w 1985 r., czyli ponad 30 lat temu, to on jest wciąż aktualny. Chociaż zmieniają się okoliczności, które nas otaczają i warunki, które mają wpływ na młodych ludzi. Kiedyś oczywistym było, że młodzi ze względu na to, że ich rodziny były związane z Kościołem, byli niejako przeprowadzani przez pewien etap swojej młodości, wiarę i wspólnoty kościelne, dziś to już tak oczywiste nie jest. Ważne było to, co w domu czy co w szkole było powiedziane, co w Kościele było powiedziane, to co najbliższe środowisko rówieśnicze mówiło. Obecnie możliwości szybkiego zdobycia informacji jest bardzo dużo, ale też trudniej je skontrolować i zweryfikować. I to niewątpliwie wprowadza wiele trudności w życie młodego człowieka, ale też przy dobrym wykorzystaniu może pomóc!

– Ksiądz Biskup od ćwierć wieku uczy katechezy, od 24 lat dokładnie w tej samej szkole, i z pewnością doświadczył tego, jak zmienia się młodzież. Jak dziś mówić młodym ludziom o Panu Jezusie? Jak zachęcić, by czytali słowo Boże? Jak sprawić, by chcieli przyjść do Chrystusa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Punktem wyjściowym dla tych, którzy w ogóle starają się mówić o Chrystusie – księży i katechetów – jest to, by oni sami byli autentycznymi świadkami wiary. Bo młody człowiek – i to może brzmieć jak hasło, które dość często się powtarza – o wiele więcej odczyta z tego, kim jesteś, a nie z tego, co mówisz.
Drugą rzeczą jest to, że młody człowiek, szczególnie ten nastoletni z przełomu obecnego gimnazjum i liceum, staje wobec wyzwania, które w nim jest wpisane. On musi się sam poukładać ze wszystkim. Różne rzeczy może słyszeć i słyszy – w domu, w szkole czy od księdza, ale tak naprawdę walka toczy się w nim samym. Czasem jest to może jakaś mała potyczka, ale nieraz naprawdę wielka walka. Nieraz w młodym jest bunt, nieraz powie: ja nie wierzę! Znam takich, którzy z jednej strony mówią, że nie wierzą, a jakiś czas później, to wcale nie są tygodnie, ale godziny, modlą się. I to najlepszy dla mnie znak, że są to reakcje płynące z różnych doświadczeń. I świadectwo wewnętrznego bogactwa, szczerości i chęci, żeby rzeczywiście to, co duchowe, w nim było.
Trzecim elementem jest wpływ środowiska rówieśników. Jeżeli da się zgromadzić, skupić w jakieś grupie takich, którzy chcą z odpowiedzialnością dojść do sytuacji wiary, znalezienia swojego miejsca w Kościele, przeżywania swojej religijności, taki człowiek szybciej posłucha i zwróci uwagę na to, co robi jego kolega i koleżanka niż na człowieka, który patrzy z pozycji autorytetu. Niesamowite jest to, co przyniosły Światowe Dni Młodzieży. To największy sukces. To największy owoc, który trwa. Różni młodzi ludzie, zaangażowani czy nie, obecni w Krakowie, czy tylko na dniach w diecezjach, zobaczyli swoich rówieśników z Polski i całego świata, którzy wiarę przeżywali w sposób szczery, radosny, z zaangażowaniem, w takich formach, które nie zawsze kojarzyły się tylko z pobożnością. Ich zjednoczył Pan Jezus. To jest niesamowite bogactwo.

– Przed jakimi zadaniami wobec młodych stoi dziś parafia? Jak powinno działać i na czym się skupić duszpasterstwo młodzieży w parafii?

Reklama

– Po pierwsze, biorąc pod uwagę polskie doświadczenia, w sposób niemal naturalny otrzymujemy młodych w nasze ręce, pod naszą opiekę w czasie religii w szkole, młodszych młodych – w przygotowaniu do bierzmowania, a starszych młodych – w przygotowaniu do małżeństwa. Oni są, pojawiają się może z różnych powodów w Kościele, ale jedną z podstawowych rzeczy jest, aby nie zmarnować szansy! Żeby dać im coś, co będzie szczere, autentyczne, co będzie też jakąś próbą wsłuchiwania się w to, czego oni by oczekiwali, na co by zwracali uwagę. Bo to niejednokrotnie jest wyzwanie!
Drugą sprawą jest to, co jesteśmy w stanie zaoferować właśnie takim ludziom po tym czasie, kiedy oni byli w naszych rękach, czyli w szkole, w przygotowaniu do bierzmowania czy małżeństwa. Na ile dla nich są grupy, wspólnoty i szanse uczestniczenia w różnych formach doświadczenia swojej wiary. Życie pokazuje, że w naszym kraju są młodzi, którzy gromadzą się w ruchach, takich jak choćby Ruch Światło-Życie, czy w innych wspólnotach młodzieżowych. Przykładem jest też cała rzeczywistość związana z kołami Żywego Różańca. Na szczęście można zauważyć młodych, dla których różaniec czy wspólnota różańcowa w ramach róży różańcowej nie jest równoznaczna ze skojarzeniem, że to są babcie, które nie mają co robić, więc się gromadzą i modlą. Ale jest to niezwykle ważny udział w wyjątkowym dziele modlitwy za swoich bliskich. To są te miejsca, w których warto zastanawiać się i działać. By te wspólnoty nie ginęły, nie obumierały, nie słabły. A tam, gdzie ich nie ma, trzeba zastanowić się, jaką ofertę czy propozycję przedstawić młodym. Gdy rozejrzymy się wokół, dostrzeżemy całą rzeszę młodych ludzi, którzy niosą wielkie pragnienie, wielkie tęsknoty. Zbliżają się wakacje, ja w ostatnich latach jako odpowiedzialny za duszpasterstwo powołań w Polsce, miałem okazję brać udział w wakacyjnych dziełach prowadzonych przez diecezję lub wspólnoty zakonne. To są setki, tysiące młodych ludzi z całej Polski, którzy z parafii, ze wspólnot przyjeżdżają na tydzień czy kilka dni, aby się spotkać i wspólnie zastanawiać nad swoją przyszłością. To zachęta dla nas, duszpasterzy, którzy odpowiadamy za życie wiary, za ludzi, którzy są nam powierzeni, abyśmy chcieli się o nich starać.
Trzecia grupa to młodzi, którzy są niezaangażowani w Kościele lub ich w ogóle nie mamy. Ale są w innych różnych miejscach. Ostatnio miałem okazję być, jako absolwent technikum samochodowego, na spotkaniu organizowanym przez Polski Automobilklub. Szef tego Automobilklubu mówił, że u niego w klubie jest tysiąc młodych ludzi oraz instruktorzy szkół jazdy i wspomniał, że zasadnicza cześć ich klientów to ludzie młodzi. Na pierwszy rzut oka może się okazać, że to wszystko nie jest związane z wiarą, ale tam jest tyle wartości, tyle momentów, że to, co budzi szacunek dla zdrowia, dla życia, budzi refleksję wiary i daje okazję, aby przyjść z czymś interesującym i ważnym. Jest też ogromna rzesza ministrantów zaangażowanych w tzw. ligi ministranckie. Oni nie tyle przyjdą z uwagi na to, że interesuje ich liturgia, ale dlatego, że lubią piłkę, bo mogą z kumplami pograć. To niesamowita szansa, abyśmy umieli zadać sobie pytanie: gdzie jest młody człowiek, gdzie go możemy spotkać i gdzie są środowiska, z którymi możemy współpracować? To też ruch skautowy, harcerski, w różnych strukturach ZHP, ZHR, Zawiszacy.

– Czasem można spotkać się ze stwierdzeniami księży, że młodzież w parafii owszem jest, ale tylko wtedy, gdy coś się dzieje, gdy jest jakaś akcja. Gdy zaś po danej akcji przychodzi czas tradycyjnych praktyk, ich już nie ma. Jak przełożyć duszpasterstwo akcyjne na duszpasterstwo tradycyjne? Jak zatrzymać młodych na dłużej, a nie na akcje?

– Myślę, że nie ma na to prostej recepty. Na pewnym etapie życia młodego człowieka trudno jest utrzymać go przy jednej bardzo konkretnej i konsekwentnej formie. Ale są i tacy młodzi, którzy z konsekwencją i systematycznością podchodzą do swojej wiary, a którym pomaga chociażby wspominany już Ruch Światło-Życie. Są i tacy, którzy poddadzą się trosce i formacji. Ale z drugiej strony, jest to sytuacja, w której wiele zależy od naszej mądrości. Młody człowiek może mieć jakieś wahania, może nawet w domu powiedzieć, a któż z nas tego nie robił: – Dzisiaj nie idę do kościoła! A mama i tata tylko spojrzeli i powiedzieli: – Idziesz! I nie mieliśmy wyboru – szliśmy! I tak jak kiedyś, jest i obecnie, ale mam wrażenie, że dziś jest za mało tych, którzy powiedzą z całym przekonaniem: – Idziesz! – i młody posłucha.
Dziś nie tyle trzeba się trzymać swoich doświadczeń i patrzenia na młodych z perspektywy 40-, 50- czy 60-letniego człowieka. Potrzeba umiejętności wsłuchiwania się i wczytywania w młodego człowieka. To, co jest stałe i to, co powinno być, jest ważne i dobre. Dajmy dobrą ofertę duszpasterską, liturgiczną młodym. Jeśli mówimy o Mszy św. – byłem przez szesnaście lat ceremoniarzem i nie jestem zwolennikiem „majstrowania” przy liturgii, bo liturgia powinna być liturgią, ale... jeśli ona daje sacrum, to ja nie wątpię, że młody człowiek przyjdzie. Bo jak będzie dobra liturgia, tam będzie dobry śpiew liturgiczny, pasujący do wrażliwości młodego człowieka. Jeśli będzie to w dobry sposób zorganizowane, i będzie to angażowało uczestnika, to młodzież przyjdzie! Środowiska wielu naszych miast pokazują, że są takie kościoły, gdzie jest duszpasterstwo młodzieży bez względu na to, czy to będzie Msza św. przy okazji wielkiego święta, czy ta sprawowana co niedzielę świątynia jest wypełniona. Ale przy jednym założeniu, że nie będzie to o godz. 10 rano, ale to musi być pewna godzina, pewien czas. Dlatego w miastach takich jak Warszawa, gdzie ja posługuję, w Łodzi czy w różnych innych są sprawowane Msze św. późnowieczorne w rozumieniu nie tylko o godz. 18 czy 19.30, ale i 20. Są bowiem różne uwarunkowania, które pokazują, że można, że warto, że opłaca się to zrobić dla młodych. Chodzi o to, byśmy umieli znaleźć jak najwięcej sojuszników w działaniach dla młodego człowieka. Jeśli już mamy rozmawiać o młodych, to nie co oni nie robią dobrego albo co robią złego, ale w jaki sposób ich przekonać, zachęcić, okazać to, co jest dobre, by rzeczywiście potrafili to przyjąć. To ogromna szansa. Parafia łączy w sobie dwa duszpasterstwa: duszpasterstwo młodzieżowe oraz duszpasterstwo powołań, które służy temu, by młody człowiek odnalazł swoją drogę z Panem Bogiem, albo drogę Pana Boga dla niego. To finał duszpasterstwa młodzieży. Mamy wspierać młodych, pomagać, aby chcieli, potrafili odnaleźć, zobaczyć sens bycia z Bogiem. To samo, jeśli mówimy o tej trochę starszej młodzieży akademickiej, czy lekko postakademickiej, to przecież widzimy wielu młodych ludzi, którzy szukają swego miejsca w świecie. Skończyłem studia, szukam pracy, albo ją znalazłem. Mam kogoś, nie mam nikogo, chciałbym mieć kogoś. Jak to wszystko oprzeć, jak znaleźć warunki do życia? To pytania i problemy, o których nie możemy zapomnieć. Oni przeżywając swoją wiarę, będą wnosili ją w życie. Jeśli połączymy szacunek dla ich życia, otwartość i serdeczność wiary, to mamy szansę, że Tym, który będzie działał, będzie Pan Bóg, a my obyśmy tylko tego nie popsuli!

* * *

Bp Marek Solarczyk
Przewodniczący Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży, delegat KEP ds. Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a także delegat KEP ds. Powołań

2017-07-06 10:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nasze miłosierdzie to wsłuchiwanie się w życie ludzi

Niedziela bielsko-żywiecka 50/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum parafii

Poczas peregrynacji znaków miłosierdzia parafianie w Leśnej jako dar ołtarza złożyli łóżko dla chorych

Poczas peregrynacji znaków miłosierdzia parafianie w Leśnej  jako dar ołtarza złożyli łóżko dla chorych

Z ks. Piotrem Sadkiewiczem – proboszczem parafii w Leśnej, inicjatorem wielu charytatywnych akcji – o miłosierdziu Bożym i ludzkim rozmawia ks. Piotr Bączek

KS. PIOTR BĄCZEK: – O Leśnej stało się głośno w mediach w związku z wieloma akcjami charytatywnymi, które w ciągu wielu lat organizowaliście przy parafii. Skąd zrodził się pomysł na taką działalność, jak akcje krwiodawstwa czy rejestracja dawców szpiku?
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.

W ciągu wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha, Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści ( por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także rozważa Jego Mękę. To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy. Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania), gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły, dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka) . Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?). Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje), gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła. Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza - Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować, iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu, nadziejo nasza!". Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka. Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi) nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników. Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty w obrzędzie Środy Popielcowej. Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: " Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą - ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej, aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób. A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
CZYTAJ DALEJ

Bp Pękalski spotkał się alumnami roku propedeutycznego

2025-04-13 07:40

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Piotr Kępniak

W miniony czwartek alumnów roku propedeutycznego, którzy formują się przy parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łasku - Kolumnie, odwiedził bp Ireneusz Pękalski – biskup emeryt archidiecezji łódzkiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję