ALEKSANDRA ZAPOTOCZNY: – Jaki wpływ wywierał Jan Paweł II na ludzi biznesu?
Reklama
LAURA BIAGIOTTI: – Jest takie piękne wyrażenie, które wypowiedział Leonardo da Vinci, prawdopodobnie najbardziej utalentowany Europejczyk ostatnich pięciu, sześciu stuleci – odpowiedzialność za znak. Ja dzisiaj powiedziałabym – „za gest”. Chodzi o to, że wszystko, co czynimy, nie ogranicza się tylko do samego momentu akcji, do jednego dnia. Uważam, że każdy przedsiębiorca powinien cechować się samokrytycyzmem w kwestii swoich posunięć, powinien być dalekowzroczny, myśleć o konsekwencjach swoich działań, które dotkną także innych ludzi. Przedsięwzięcia krótkoterminowe, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni, a których nie brakuje w świecie mody, gdzie wszystko bardzo szybko przemija, nie mogą znosić odpowiedzialności za wybory dotyczące całego systemu. Każdy gest musi być głęboko przemyślany.
Sądzę, że trzeba postawić się w sytuacji tego, kto stoi przed naszym biurkiem, przy jednoczesnym zachowaniu stanowczości, gdyż pobłażliwość do niczego nie prowadzi. Potrzeba odwagi, by upominać. Nie możemy wszystkim mówić, jacy to są piękni i zdolni – to przestarzały sposób na życie. Pobłażliwość nie jest dobrocią, lecz fałszywą przykrywką dla własnej słabości. Przedsiębiorca musi być w pewnym sensie surowy, chociaż uprzejmy i bynajmniej niezłośliwy. Obowiązki bowiem trzeba szanować i wypełniać. Jestem głęboko przekonana, że Ojciec Święty Jan Paweł II wszystkim udzielił wspaniałej lekcji, jak należy żyć we współczesnym świecie.
– Kim był dla Pani Jan Paweł II i co oznacza głoszona przez niego nauka?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Wyraźnie pamiętam tamten dzień, 16 października 1978 r., kiedy kard. Karol Wojtyła został ogłoszony papieżem. Moja córka Lawinia urodziła się cztery dni wcześniej i jak wielu innych młodych ludzi uznawała Jana Pawła II za „swojego” Papieża. Słowa powitania i owo urzekające „mi corrigerete” (poprawcie mnie) od razu ujęły nasze serca. Ten Papież z obcego kraju, którego trudne do wymówienia nazwisko skierowało myśli wszystkich w stronę jakiegoś afrykańskiego kardynała, od początku przemówił słowami nowymi i proroczymi: współczesny mistyk przybyły ze Wschodu, z ciężkim i ascetycznym doświadczeniem, robotnik w kamieniołomach, autor sztuk teatralnych i aktor, ale przede wszystkim wielki patriota.
Jego pontyfikat był długi, jedyny w swoim rodzaju i niezapomniany. Pozostawił po sobie głęboki ślad nowego oblicza Kościoła, bliższego młodym ludziom, gdyż potrafił przemawiać językiem zrozumiałym dla wszystkich. Wojtyła był także wybitnym mężem stanu, który podróżował po wszystkich zakątkach globu, a zwłaszcza udawał się do krajów Trzeciego Świata i tam wykorzystywał swoją obecność, by uwrażliwić ludzi bogatych na skrajne ubóstwo.
– Wiemy, że miała Pani okazję spotkać się osobiście z Papieżem Polakiem.
– Tak, przy wielu okazjach spotykałam papieża Jana Pawła II: podczas roku jubileuszowego, w parafii San Lorenzo in Lucina, ale przede wszystkim podczas niezapomnianej prywatnej audiencji, której udzielił nam w 1982 r. w Watykanie. Zabrałam wówczas ze sobą Lawinię, dziewczynkę nieśmiałą i dobrze wychowaną; na przywitanie lekko dygnęła i wyciągnęła do Papieża rękę, a on pocałował ją czule w czoło i dał cukierek. Noszę w pamięci niezatarte wspomnienie tego bliskiego spotkania wielkiego człowieka i małej dziewczynki, w pełni ludzkiego i ewangelicznego, która to cecha zawsze wyróżniała jego wyjątkowo ojcowski pontyfikat.
* * *
Na facebookowym profilu Laury Biagiotti możemy przeczytać fragment z Ewangelii św. Jana wybrany na ostatnie pożegnanie przez jej córkę Lawinię: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (14, 1-3).