Z relacją pomiędzy uczuciem a wiernością mamy pewien kłopot. Wielu twierdzi, że aby być autentycznym, trzeba wyrażać to, co się czuje, trzeba iść za odruchem serca. Pozostaje jednak pytanie: a jak uczucia się zmieniają, to za czym wtedy iść? Ile razy w życiu można zmieniać męża albo żonę? Czy może się ktoś czuć bezpieczny przy sercu, które raz bije mocniej, a raz emanuje chłodem? Co rządzi w naszym życiu – emocje, nastroje czy odpowiedzialność, honor, wierność, przyzwoitość?
Kościół błogosławi miłość sakramentem małżeństwa. Wspomaga ludzką miłość miłością Boga, która jest silniejsza niż nasze emocje, uczucia i sentymenty. Ale coraz rzadziej młodzi ludzie po ten sakrament sięgają. A nawet jeśli – to jedynie dla podtrzymania tradycji, wzbogacenia ceremoniału lub dla satysfakcji rodziny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z miłością się nie igra.
Ilu ludzi chodzi poranionych, okaleczonych, płaczących po cichu. Kochali do szaleństwa, a pewnego dnia wszystko prysło jak bańka mydlana.
Kochać zawsze – to nie tylko emocje, stan ducha. To decyzja. Wewnętrzna zgoda na dni piękne, pochmurne, na pustynię uczuć i służbę osobie wybranej. Dla takiej miłości ustanowiono sakrament małżeństwa.
Bycie wiernym aż do śmierci nie przekonuje dziś młodego pokolenia. Co więcej, oni krzyczą: „Nikt mi nie będzie dyktował, co mam robić! A już na pewno nie Kościół”.
Reklama
Kościół nie dyktuje, ale służy, podpowiada i radzi. Jeśli jednak uprzedzenie jest większe od rozsądku, to może warto wybrać się na operę „Eugeniusz Oniegin” Aleksandra Puszkina i Piotra Czajkowskiego? Teatr Wielki to nie kościół, a opera to nie liturgia. Przedstawienie jest oparte na literackim arcydziele, które zawiera wartości uniwersalne. Eugeniusz Oniegin wzbudził w młodej Tatianie miłość. Dobra, szlachetna dziewczyna pokochała Oniegina całym sercem. Zlekceważona i wykpiona została sama ze swym bólem. On udał się w wielki świat. Lew salonów. Po latach wraca – pusty, rozżalony i dalej próżny. Spotyka Tatianę. Ta jest już mężatką, jednak pierwsza miłość w niej nie umarła. Na widok Oniegina budzi się jej serce. W ostatniej scenie Tatiana wyśpiewuje swoje rozdarcie pomiędzy na nowo rozbudzonym uczuciem a lojalnością wobec osoby sobie poślubionej. Kiedy Oniegin usiłuje przywołać wspomnienie minionych lat, Tatiana śpiewa: „Niech spadną zasłony obłudy. Kocham cię”. Ale niemalże na tym samym tonie kontynuuje: „Jestem mężatką, zostaw mnie. Chcę być wierna osobie, która mnie kocha”.
Na scenie wybrzmiewają słowa: „Przed głosem honoru głos uczucia znika”.
Rozdarcie pomiędzy uczuciem a wiernością.
Myślę, że w warszawskim Teatrze Wielkim w tamtym momencie wielu myślało, że Tatiana wybierze Oniegina. Ona jednak wybrała wierność. To nie było kazanie. To była opera, dzieło sztuki. Głębokie, piękne i pouczające.
Po pierwsze – miłości nie można lekceważyć. „Tak blisko byliśmy szczęścia”, śpiewają oboje.
A po drugie – jak się komuś dało słowo, to choćby cierpienie, niewygoda, brak uczuć – trzeba trwać. Bo tylko taki człowiek gwarantuje bezpieczeństwo innym.
Życie jest sztuką. Miłość jest darem. Z oboma należy obchodzić się bardzo delikatnie.