Ponad 0,5 mld dol. – kwotę wprost niewyobrażalną – przeznaczy Kanada na finansowanie aborcji, edukacji seksualnej oraz środków antykoncepcyjnych poza granicami kraju. W ten sposób kobiety, przede wszystkim te z krajów biednych, chce „uszczęśliwić” znany ze skrajnie lewicowych poglądów kanadyjski premier Justin Trudeau. Obrońcy życia ostro skrytykowali krok szefa kanadyjskiego rządu, nazywając go marnotrawieniem publicznych pieniędzy. Przy okazji przekonywali, że tym, czego najbardziej potrzebują kobiety w krajach rozwijających się, gdzie notuje się wysoką śmiertelność wśród dzieci, jest opieka medyczna w czasie ciąży i tuż po rozwiązaniu.
Niestety, z przyczyn ideologicznych wielkie pieniądze zasilą budżety grup aborcjonistycznych. Decyzję szefa kanadyjskiego rządu należy rozpatrywać również w kontekście politycznym. Pieniądze kanadyjskich podatników mają zapełnić dziurę, która pojawiła się na kontach aborcjonistów po niedawnej decyzji amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który zakazał finansowania z pieniędzy federalnych programów aborcyjnych skierowanych do zagranicy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu