Reklama
Postawione w tytule artykułu pytanie wydaje się niezwykle ważne i aktualne. Papież zdaje sobie sprawę z faktu, że w dzisiejszych czasach powszechnie akceptowane są nurty filozoficzne wypaczające chrześcijańskie spojrzenie na rzeczywistość, co więcej, współczesny człowiek uwikłany jest w różnego rodzaju determinizmy, które krępują jego wybory. Tego rodzaju sytuacja zdaje się być spuścizną oświecenia, które za wszelką cenę, przy pomocy dowartościowywania sfery ludzkiego rozumu, próbowało w miejsce nadziei chrześcijańskiej usytuować ideologię. Starano się więc wykazać, że przy pomocy ówczesnych zdobyczy technicznych oraz osiągnięć naukowych można zbudować „raj na ziemi” czy też doskonały świat. Tego typu myślenie – zdaniem obecnego Papieża Seniora – mające na celu realizowanie królestwa Bożego bez Boga, a więc królestwa samego człowieka, nieuchronnie zmierza ku perwersyjnemu końcowi wszystkiego (Spe salvi, 23). Dlatego też chrześcijaństwo nie jest tylko religią karmiącą człowieka „pustym optymizmem”, ale jest przestrzenią, w której człowiek poszukuje oraz odkrywa na nowo motywy życia i nadziei; tylko taka postawa może zagwarantować człowiekowi pełny rozwój. Tam bowiem, gdzie człowiek próbował zbudować sobie „świątynię bez Boga”, miały miejsce największe tragedie w dziejach ludzkości. Fałszywie pojęta wolność, swoboda obyczajów, redukowanie roli i zadań człowieka tylko do płaszczyzny ekonomiczno-materialnej w konsekwencji obracała się przeciwko człowiekowi, niosąc ze sobą frustrację, gorycz, rozpacz, a nawet utratę sensu życia. Zdaniem Ratzingera, „człowiek potrzebuje małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują go w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg” (SS 31). Tylko nadzieja mająca swój fundament w Bogu, który jest wierny swoim obietnicom, potrafi wpłynąć na kształt ludzkiego życia. Benedykt XVI wiele uwagi poświęca również miejscom, które pozwalają się uczyć nadziei, zalicza do nich: modlitwę, działanie i cierpienie oraz Sąd Ostateczny.
Relacja między życiem modlitewnym a nadzieją jest ścisła. Poprzez modlitwę człowiek oczyszcza pragnienia, intencje, czyni się otwartym na Boga i drugiego człowieka, uwalnia od ukrytych kłamstw, przezwycięża zafałszowania. Tak prowadzona rozmowa z Bogiem sprawia, że człowiek jest zdolny do służby bliźnim oraz staje się „sługą nadziei” wobec innych; ponadto nadzieja sprawia, że człowiek uzyskuje pewność, iż ziemska rzeczywistość jest tylko wymiarem przejściowym ludzkiej egzystencji, a prawdziwe spełnienie związane jest z życiem w Bogu. Kolejnym miejscem uczenia się nadziei jest działanie oraz cierpienie. Zdaniem emerytowanego Biskupa Rzymu, „każde poważne i prawe działanie człowieka jest czynną nadzieją” (SS 35). W wielu miejscach Papież podkreśla dynamiczny, czynny charakter nadziei chrześcijańskiej, która uzdalnia każdego człowieka do podejmowania wysiłku mającego na celu przemianę zastanej rzeczywistości. Każdy człowiek powinien przyczynić się do tego, by świat stał się „bardziej promienny i ludzki, i aby otwierały się drzwi na przyszłość” (SS 35). Jak łatwo zauważyć, Papieżowi nie chodzi o podejmowanie jakichś spektakularnych działań, ale o ożywianie, podtrzymywanie nadziei człowieka w konkretnym czasie i miejscu, o pokonywanie niepowodzeń, szukanie sensu, wartości; to wszystko ma się dokonywać w oparciu o Boga, będącego Tym, który „dodaje nam odwagi i ukierunkowuje nasze działanie w chwilach dobrych i złych” (SS 35). Również cierpienie jest szkołą nadziei, bowiem „miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i cierpiącego” (SS 38). Jedynie w zetknięciu z bólem, chorobą, samotnością wierzący odkrywa wielkość Bożego daru, jakim jest fakt, że „każde cierpienie ludzkie wszedł Ktoś, kto je z nami dzieli i znosi, stąd w każdym cierpieniu jest odtąd obecne consolatio, (pocieszenie) przez współcierpiącą miłość Boga. Tak wschodzi gwiazda nadziei” (SS 39).
Ostatnie fragmenty encykliki Benedykt XVI poświęca Sądowi Ostatecznemu, będącemu miejscem uczenia się nadziei. Perspektywa bezpośredniego spotkania z Bogiem, będąca „obrazem odpowiedzialności” czy też „decydującym obrazem nadziei”, winna wpływać na kształt codziennego życia wierzących w Chrystusa, poza tym „Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską. Gdyby był tylko łaską, tak że wszystko, co ziemskie, byłoby bez znaczenia, Bóg byłby nam winien odpowiedź na pytanie o sprawiedliwość – decydujące dla nas pytanie wobec historii i samego Boga. Gdyby był tylko sprawiedliwością, byłby ostatecznie dla nas wszystkich jedynie przyczyną lęku (SS 47). „Spe salvi” stawia każdemu człowiekowi pytanie: co mogę zrobić, aby inni zostali zbawieni i odnaleźli nadzieję.
Pomóż w rozwoju naszego portalu