Reklama

Niedziela Wrocławska

Z Kazachstanu do Wińska

Podróż spóźniona o 80 lat

Modlili się o ten powrót od trzech pokoleń, czekali 80 lat. Ich dziadkowie zesłani do Kazachstanu w 1936 r., jak wielu Polaków, w bydlęcych wagonach, nie mieli czasu na pakowanie. Nieraz na piecach zostawały garnki z zupą. 1 lutego 13-osobowa rodzina Bujalskich przyjechała z Kazachstanu z 6 walizkami. W Wińsku, w ich nowych mieszkaniach na kuchenkach czekał na nich gorący barszcz

Niedziela wrocławska 9/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

repatrianci

Paweł Siciński

Wielopokoleniowa rodzina Bujalskich

Wielopokoleniowa rodzina Bujalskich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Siedzimy w ładnym, wyremontowanym mieszkaniu państwa Bujalskich w Wińsku przy ul. Piłsudskiego. Środki na remont dawnego ośrodka zdrowia i adaptację mieszkań gmina otrzymała z budżetu państwa, na mocy ustawy o repatriacji z 2000 r. Dzięki nim w niszczejącym pustostanie dostojnej kamienicy wyszykowano dwa piękne mieszkania, a w sąsiedniej miejscowości, Rudawie, w starej szkole – aż 9, w tym dwie kawalerki. Mieszkania w Wińsku doczekały się swoich mieszkańców. Zamiast uchodźców, których gmina miała przyjąć, przyjechali swoi, którzy z dumą i łzami w oczach mówią: Jesteśmy Polakami, z krwi i kości, nasi dziadkowie wierzyli, że kiedyś wrócimy, a nasi starzy i schorowani rodzice błogosławili nam na drogę.

Wymodlone budynki

Wyludniająca się gmina Wińsko dostawała w poprzednich latach propozycje przyjęcia uchodźców. Ciągłe ankiety, w których pytano – ilu przyjmiecie? Do dwóch problemów gminnych: wyludnienia i pustostanów, na których remonty brakowało finansów, miał dołączyć trzeci: przyjęcie i adaptacja uchodźców z odmiennych kulturowo krajów. Wójt gminy Wińsko Jolanta Krysowata-Zielnica mówi jednak z przekonaniem, że o te budynki ktoś się modlił. Dlaczego? Bo każdy pomysł, jaki przychodził do głowy władzom gminnym, okazywał się niemożliwy do zrealizowania. Gmina nie ma połączenia z krajową drogą S5, ani mostu, który udźwignąłby transport przez Odrę. To uniemożliwia transport ewentualnym inwestycjom w gminie. Coraz mniejszy przyrost naturalny, emigracja młodych za pracą, niszczejące pustostany. Do tego pytania: ilu uchodźców przyjmiecie? W gąszczu problemów pojawiło się rozwiązanie: sprowadźmy naszych, którzy pozostali na wschodzie, za Uralem, zesłani po prześladowaniach i nigdy nie mieli szansy osiedlić się w Polsce. I proszę, okazuje się, że miały stać i czekać, bo były wymodlone! O te mieszkania, które nie pasowały nikomu do niczego innego, modlili się tam, w dalekim Kazachstanie nasi rodacy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

15 głosów i 12 rodzin

Ostatniego dnia marca radni gminni głosowali jednogłośnie: 15 głosów za, nikt przeciw. Przyjmiemy 10 rodzin. Jesienią, kiedy okazało się, że adoptowanych na mieszkania lokali uda się zrobić więcej – poprawka: przyjmiemy jeszcze dwie rodziny. – Nie stawialiśmy żadnych warunków, wręcz przeciwnie, byliśmy gotowi przyjąć niechciane przez inne polskie gminy rodziny wielodzietne – mówi pani wójt. Dlatego odpowiedź otrzymali prawie natychmiast. Natychmiast też uruchomiono procedurę przekazania środków, przetargów na wykonanie remontów, adaptacji. – Remonty ruszyły w październiku, ale zdążyliśmy wszystko przygotować. Po kołdrę, po widelec – cieszy się pani wójt. 1 lutego na lotnisko do Warszawy pojechali busem Halinka i Walery Kozłowscy, którzy przyjechali do Krzelowa z Kazachstanu 15 lat temu. Z transparentem „Bujalscy” czekali na nowych mieszkańców Wińska.

Slawa Bogu

– Modliliśmy się o ten powrót, my i nasi dziadkowie. Slawa Bogu – powtarza co kilka zdań Jurij, którego już nazywamy Jurek. A wszystko zaczęło się od największego skarbu państwa Bujalskich, jak o nich mówią sami rodzice – ich bardzo zdolnych i pracowitych dzieci. W Kazachstanie spotkały nauczycielkę języka polskiego, która pokazała w Internecie, jak można zapisać się na listę chętnych do repatriacji. – Nie mieliśmy nic do stracenia, za to mogliśmy wybrać lepszą przyszłość dla naszych dzieci – mówi ojciec rodziny. Jego żonę, Ludmiłę, namawiały do tego samego dwie koleżanki, które od ponad 8 lat mieszkają w Polsce, jedna w Kole, druga w Łodzi. Bujalscy zapisali się na listę „Rodak” w 2008 r. i czekali. W międzyczasie nauczycielka pomogła córce Elżbiecie w przyjeździe do Polski na stypendium – od czterech lat Elżbieta studiuje fizjoterapię w Łodzi. Później na stypendium dostał się syn Dawid – uczy się w Liceum w Warszawie i tam pracuje. Teraz – mimo że oddaleni o kilkaset kilometrów – cieszą się, że są w Polsce razem.

Reklama

Kłosy pszenicy i zdrowe ręce

Dziadek Jurija w czasie wielkiego głodu na Ukrainie zbierał kłosy pszenicy w zbożu. Miał 5 dzieci, które trzeba było nakarmić… Zebrał kłosy do powłoczki po małej poduszce i niósł do domu. Za Stalina był to wystarczający powód, żeby go zastrzelić. Do Kazachstanu wywieziono babcię z 5 dzieci, z których ojciec Jurija miał 8 lat. Był najstarszy i musiał już ciężko pracować, żeby pomóc mamie utrzymać rodzinę. A w Kazachstanie przeżywali tylko najsilniejsi. Wywiezieni w step z innymi Polakami i Niemcami wysadzani byli w poszczególnych miejscach, bez nazwy, oznaczonych jako „Punkt numer...”. Zaczęli kopać ziemianki, żeby przetrwać pierwszą zimę. – Gdy byliśmy dziećmi, babcia i dziadek opowiadali nam o zesłaniu, o pierwszych latach w Kazachstanie – opowiada pani Halinka. – Siedzieliśmy cichutko i słuchaliśmy. Jurij mówi, że dziś nie boi się niczego. Spakowaną rodzinę w 6 walizek utrzyma z pracy, bo ma zdrowe ręce i głowę. Jest mechanikiem, lakiernikiem, elektrykiem, blacharzem. W Kazachstanie miał warsztat, w którym naprawiał uszkodzone auta po wypadkach. Jest „złotą rączką” – potrafi naprawić i zrobić wszystko. Pani Ludmiła nie pracowała zawodowo, ale wychowała dziewięcioro dzieci. Czwórka już się usamodzielniła, piątka wciąż tworzy rodzinę. Jeden z synów z wadami wzroku wymagał rehabilitacji, podobnie jak starsi rodzice pani Ludmiły. Tu jednak, w Polsce, ma nadzieję, że podejmie pracę, a na razie pomaga zamężnej córce, która ma dwoje małych dzieci. Zięć, Mikołaj, pilnie uczy się języka polskiego i nie może się doczekać, kiedy zacznie pracować. Przed podjęciem pracy wszystkich powstrzymują formalności i potwierdzanie dokumentów. Dzieci zapisane do szkół po feriach rozpoczną naukę w szkole podstawowej i gimnazjum. Niedowidzący syn dostanie nauczycielkę wspomagającą, którą pani wójt wysłała na studia podyplomowe w tym zakresie. Dzieci państwa Bujalskich są grzeczne, pracowite, zdolne. – Od kiedy tu weszły dzieci, ten dom zyskał nowe życie. Wpuściliśmy do Wińska nowe życie – uśmiecha się pani wójt.

Reklama

Polacy z krwi i kości

Siedzimy w kuchni, przy stole, pijąc herbatę po kazachsku – z małych czarek, z mlekiem. Widoczna przez okno szopa byłaby idealna na warsztat. Jurij patrzy z rozmarzeniem. Brakuje mu tu jego narzędzi. Wszystko by zrobił, naprawił. Zagryzamy słodkie rodzynki. Gościnność u nowych gospodarzy jest tak naturalna, tak polska, choć mówią, że nauczyli się jej od Kazachów. W Polsce ludzie są różni – ich przyjazd sfilmowała telewizja regionalna, a kiedy był wyświetlany – pojawiły się nieprzychylne komentarze: po co przyjechali, nie ma pracy dla Polaków, po co nam Ruscy. Z takimi komentarzami spotyka się co jakiś czas pani Halinka. – Mówią pogardliwie o mnie „Rosjanka”, „Ruska”. A ja jestem Polką i jestem dumna z tego, że moi rodzice, dziadkowie przeżyli Kazachstan. Dziś mogę głośno mówić o tym, o czym moi dziadkowie mówili szeptem. Mogę się modlić publicznie, w kościele, podczas gdy moja babcia zamykała drzwi i okna, jak klękaliśmy do modlitwy. To my i nasi przodkowie cierpieliśmy z daleka od ojczyzny. To nasi dziadkowie przeżyli wojnę, bo byli silni, wytrwali. Słabi nie przeżywali. Ich trupy wyściełały ziemię Kazachstanu.

Wójt Jolanta Krysowata-Zielnica mówi twardo: – To nasi rodacy. Zostawiliśmy ich na 80 lat na zesłaniu! Jeśli ktoś ma coś przeciwko – proszę, niech jedzie na step, zostanie tam przez trzy pokolenia, a później zgłasza pretensje.

Pociąg spóźniony o 80 lat

Wkrótce kolejni Polacy z Kazachstanu przyjadą do Rudawy. Kolejne nowe życie zostanie zaszczepione w ruderach, które niedawno straszyły pustkami. A rodzina Bujalskich będzie witać i wprowadzać kolejnych Polaków, których, jak mówi pani wójt, pociąg spóźnił się o 80 lat.

2017-02-22 14:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Repatrianci na polskiej ziemi

Minął rok, od kiedy rodzina Jacyniaków z Ukrainy na stałe zamieszkała w Łochowie. Z czyjej inicjatywy doszło do przeprowadzki oraz jak sobie radzą w nowej rzeczywistości, opowiada Wasylina, najstarsza z rodzeństwa.

Historia rodziny Jacyniaków od początku chwyta za serce. Wszystko rozpoczęło się od spotkania Marii Koc, senator RP, z arcybiskupem lwowskim Mieczysławem Mokrzyckim.

CZYTAJ DALEJ

Mec. Skwarzyński w Radiu Maryja: Ks. Olszewski oskarżony o udział w „zorganizowanej grupie przestępczej”

2024-08-14 18:45

[ TEMATY ]

Ks. Michał Olszewski

profeto.pl

– Od dłuższego czasu zapowiadałem, że prokuratura nie odpuści i będzie robić absolutnie wszystko, by ksiądz Michał Olszewski i panie urzędniczki nie opuściły aresztu 31 sierpnia. Spodziewaliśmy się tego, że pewnie będzie próba obejścia postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie poprzez nowe zarzuty. Taka próba została podjęta we wtorek. Mnie, jako obrońcy, nikt nie powiadomił o tej czynności. Nie wiedziałem, że księdzu Michałowi Olszewskiemu będą przedstawiane kolejne zarzuty. To w oczywisty sposób łamie prawo do obrony, bo po to ma się obrońcę, żeby on brał udział w czynnościach procesowych ze swoim klientem – mówił mec. Michał Skwarzyński w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Zarzut o udziale w zorganizowanej grupie przestępczej upadnie tak samo, jak upadł zarzut 296. Tutaj nie było żadnego rodzaju porozumienia, podziału ról i tak dalej. Zarzut ten jest stawiany koniunkturalnie, żeby obejść postanowienie sądu apelacyjnego. To nie jest działanie merytoryczne. Proszę się nie dosztukować, że tutaj jest grupa i oni coś wykryli. Tej grupy nie ma, ale trzeba coś zrobić, żeby ks. Michał Olszewski i urzędniczki nie opuścili aresztu. Myślę, iż każdy sędzia w Polsce to widzi. Jeżeli będziemy akceptować takie rzeczy, że prokuratura obchodzi orzeczenia sądu, to nie jest to państwo demokratyczne, bo nie ma trójpodziału władz – stwierdził mecenas Michał Skwarzyński, pełnomocnik przebywającego w areszcie ks. Michała Olszewskiego.

CZYTAJ DALEJ

Maryja z „ciałem i duszą” została wzięta do nieba – co oznacza uroczystość Wniebowzięcia NMP?

2024-08-15 10:09

[ TEMATY ]

Maryja

Wniebowzięcie NMP

Matka Boża Zielna

Adobe Stock

Wiara we wniebowzięcie Maryi obecna jest od pierwszych wieków chrześcijaństwa, choć stała się ona dogmatem dopiero w 1950 r. i to tylko w Kościele zachodnim. Sensem tego święta nie jest docenienie zasług Maryi, ale nadzieja, że tak jak Maryja, mamy szansę uczestnictwa w chwale nieba w całej pełni: wraz z „ciałem i duszą”. A nastąpi to ostatecznie po Zmartwychwstaniu. W tym roku uroczystość Wniebowzięcia jest szczególną okazją do modlitwy o pokój na Bliskim Wschodzie - o co proszą franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej.

Wniebowzięcie Maryi - jak stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego - jest "szczególnym uczestniczeniem w Zmartwychwstaniu Jej Syna i uprzedzeniem zmartwychwstania innych chrześcijan". Wniebowzięcie Maryi nie wskazuje więc jedynie na wyjątkową rolę Maryi w historii zbawienia, ale jest światłem dla każdego wiernego i dla całego Kościoła, w którym możemy lepiej zrozumieć to, ku czemu zmierzamy. Maryja jest figurą Kościoła, a to znaczy że w Niej zrealizowało się to, co - dzięki Bożemu miłosierdziu - może zostać zrealizowane w każdym z nas, jak np. bycie w niebie ciałem i duszą. Maryja tą drogą idzie jako pierwsza. Dogmatyczne sformułowanie o zabraniu Maryi z „duszą i ciałem” do nieba oznacza, że Maryja beż żadnej wątpliwości jest u Boga, nie tylko w formie duchowej ale i cielesnej, a jej ciało ma taką postać, jaką miało ciało Jezusa po zmartwychwstaniu.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję