Szanowna Pani Aleksandro,
Zauważam wśród obecnego pokolenia niechęć do Radia Maryja, nawet we własnej rodzinie i wśród bliskich. Zawsze w rozmowach wtrącałam choć słowo o nim i jego zaletach – z różnym skutkiem. Nawet pobożne osoby nie chciały tego radia słuchać! I kiedy starałam się swoich najbliższych zagadnąć w dniu uroczystości 25-lecia rozgłośni – dowiedziałam się, że nawet nie wiedzą o tym jubileuszu i ich to nie interesuje, bo... nie lubią słuchać o. Tadeusza Rydzyka. No pewnie, bo on jak Ojciec Święty Franciszek zgania z kanapy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zdumiona spytałam, czy czują się Polakami, bo ja tego stanowiska nie rozumiem. Zadziwili się, coś pomruczeli o narodowcach i zakończyliśmy temat. Pozostali kuzyni zajmują podobne stanowisko! I tylu innych wśród znajomych czy obcych...
Helena
Ja mam odmienny sposób, by zachęcać innych do rzeczy, które są im w jakiś sposób obce, a chciałabym ich do nich przyciągnąć – otóż wynajduję jakiś konkretny temat, który mógłby ich zainteresować, i podpowiadam, gdzie można się dowiedzieć więcej. Raz na jakiś czas ta metoda „chwyta”.
Reklama
Naszego punktu widzenia nie muszą podzielać inni, nawet jeśli uważamy go za prawidłowy. Problemem jest to, jak trafić do nich z naszymi przekonaniami. Już Pan Jezus stosował podobny sposób, czyli dostosowywał sposób przekazu do odbiorcy. Starał się przemawiać tak, by być na jednym poziomie z danym człowiekiem. A na początku trzeba określić „wspólne pole”. Czyli także – znaleźć wspólny język.
Zamiast się dziwić, że inni nie wiedzą o 25-leciu Radia Maryja, lepiej zacząć od informacji, że rozgłośnia obchodzi jubileusz itd., i rozwinąć temat w miarę zainteresowania odbiorcy. A mówić tak, żeby to zainteresowanie rozbudzić. Potem będzie już z górki.
Tu uwaga – to nie nauka dla Pani, ale po prostu wykorzystanie problemu dla przedstawienia go szerzej.
Aleksandra