Z jednej strony – wspólne, rosyjsko-białoruskie manewry. Ogromne, z udziałem 200 tys. żołnierzy, które mają się odbyć jesienią. Z drugiej – spięcia i napięcia, gesty i słowa, które między bratnimi – jak się wydawało – państwami raczej się nie zdarzają. To awantura w rodzinie czy początek końca związku?
To drugie miałoby daleko idące konsekwencje, dlatego raczej to pierwsze, ale i tak skutki mogą być poważne. Nie od dziś wiadomo, że Białoruś stara się lawirować między Rosją, z którą jest bardzo blisko związana – gospodarczo, politycznie i wojskowo – a Zachodem, który wydaje się dawać szanse na pewien sukces, a co najmniej na względną niezależność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gra trwa
Ta gra trwa od lat. Ekipa Aleksandra Łukaszenki przez ponad 20 lat wyćwiczyła umiejętność lawirowania, manewrowania między Rosją – i w stosunkach z nią – a Zachodem. Wobec Wschodu i Zachodu zdaje się stosować tę samą politykę: jak najmniej integracji, jak najwięcej korzyści. Tyle że dążenia partnerów, szczególnie Władimira Putina, zakładają jak największą integrację.
Reklama
Zachód jest znacznie mniej groźny, ale przed bliższymi więzami z nim Białorusinów powstrzymuje rosyjski nadzór. Trudno sobie wyobrazić, że u granic Rosji mogłoby wyrosnąć reformujące się państwo, zmieniające się politycznie, z coraz lepszą gospodarką, coraz bardziej demokratyczne i nowoczesne. Rosja się na to nie zgodzi. Ma narzędzia nacisku i szantażu. Głównie – ale nie tylko – gospodarcze.
Prezydent Łukaszenka często ostatnio podkreśla swoją neutralność i niezależność. Wbrew naleganiom Moskwy Białoruś do dziś nie uznała niepodległości oderwanych od Gruzji Abchazji i Osetii Południowej. Nie uznała też aneksji Krymu, choć z drugiej strony – dodajmy – odmawia poparcia rezolucji ONZ potępiającej działania Rosji przeciwko Ukrainie.
4 tys. wagonów
Przygotowania do jesiennych manewrów „Zachód 2017”, które mają „strategiczne znaczenie”, trwają już od dawna. Będą ogromne. Do transportu między Rosją a Białorusią zostanie wykorzystanych ponad 4 tys. wagonów. Do przeprowadzenia manewrów „Zachód 2013” wystarczyło... 200 wagonów. W ten sposób – twierdzą zachodni eksperci wojskowi – Rosja reaguje na zwiększenie obecności NATO w Polsce i w krajach bałtyckich.
Manewry nie są po myśli Łukaszenki, niemniej Białoruś jest związana z Rosją licznymi porozumieniami wojskowymi, należy – razem z Armenią, Kazachstanem, Kirgizją i Tadżykistanem – do podporządkowanej Rosji Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Mimo to na Białorusi nie ma rosyjskich baz wojskowych. Niedawno Łukaszenka nie zgodził się – ze względów technicznych – na stworzenie bazy lotniczej w Bobrujsku.
Reklama
Są jednak obawy, że to może się zmienić po jesiennych manewrach. Rosja coraz mocniej naciska na Łukaszenkę, by włączył się do konfliktu z NATO. Uderza to w ocieplające się stosunki z Zachodem. Na Białorusi może pozostać kilka tysięcy rosyjskich żołnierzy, których Łukaszenka nie będzie w stanie pozbyć się z kraju, a którzy mogą szachować przesmyk suwalski i północną Ukrainę.
Granica w ZBiR-ze
Zanim w połowie lutego br. zaczął obowiązywać dekret prezydenta Łukaszenki, na mocy którego obywatele 80 państw, którzy przylecą do Mińska samolotem, będą mogli przebywać do 5 dni na Białorusi bez wizy, między państwami Putina i Łukaszenki pojawiła się granica.
To decyzja Rosji: ponowne ustanowienie wzdłuż granicy z Białorusią strefy przygranicznej, w której ruch osób podlega ograniczeniu i kontroli – zniesionej po powstaniu Związku Białorusi i Rosji – ma zapobiegać nielegalnej migracji po liberalizacji białoruskiej polityki wizowej.
Na Białorusi odczytano to jednoznacznie – jako coś więcej niż naruszający dwustronne porozumienia psikus Putina, który chce pokazać Białorusi jej miejsce w szeregu. Decyzja eliminuje możliwość podróżowania do Rosji tranzytem przez Białoruś obywateli innych państw. Moskwa ogranicza tranzyt już od roku, tłumaczy to brakiem międzynarodowych przejść granicznych między Rosją i Białorusią.
W rzeczywistości chodzi o zmuszenie Białorusi do wspólnej polityki wizowej, nawet wspólnej wizy. A na to Mińsk – obawiając się kolejnego kroku na drodze utraty niezależności – nie zamierza się zgodzić... Tak czy inaczej – manewry polityczne wokół Białorusi trwają. Wojsko pojawi się jesienią.