„Tsunami pro-life” zalewa stanowe legislatury w Stanach Zjednoczonych – oceniają dziennikarze portalu Christian Headlines. O co chodzi? Ano o to, że w ubiegłym roku w wielu miejscach USA uchwalono dużo ustaw, które mają na celu ochronę życia nienarodzonych. Pro-liferzy liczą na to, że po objęciu władzy przez Donalda Trumpa, który na ważne stanowiska, m.in. wiceprezydenta USA, powołał nieustępliwych obrońców życia od poczęcia, ta legislacyjna ofensywa nabierze jeszcze większego rozpędu.
Bolesną porażkę na polu ustawodawczym dostrzegają także aborcjoniści. Według proaborcyjnego Instytutu Guttmachera, od 1973 r., czyli od czasu słynnego wyroku Sądu Najwyższego USA, legalizującego aborcję, w kraju wprowadzono 288 ustaw „za życiem”, z czego ponad jedna czwarta przeszła legislację w ubiegłym roku.
W Wirginii, New Jersey i na Florydzie wprowadzono zakaz aborcji po 20. tygodniu ciąży. W Arkansas, Missouri, Teksasie i na Rhode Island zabroniono najbardziej brutalnych metod zabijania nienarodzonych. Legislatorzy z Kentucky i z Iowa chcą z kolei odciąć największego światowego aborcjonistę – Planned Parenthood od publicznych pieniędzy. Perspektywa dla nienarodzonych się poprawia. Przypomnijmy, że jedną z pierwszych decyzji prezydenta Trumpa był zakaz „eksportu przemysłu aborcyjnego”, czyli zakaz finansowania amerykańskich organizacji aborcjonistycznych działających poza granicami kraju.
Pomóż w rozwoju naszego portalu