Prekursorem w tej dziedzinie jest Olav Skille, norweski nauczyciel muzyki, a zarazem terapeuta, który pod koniec lat 60. ubiegłego wieku rozpoczął badania nad wpływem fal niskiej częstotliwości na organizm ludzki. Wynaleziona przez niego metoda – połączenie muzyki relaksującej i dźwięków niskiej częstotliwości w rehabilitacji dzieci fizycznie i umysłowo upośledzonych – już na starcie zaczęła przynosić pozytywne efekty: dzieci uspokajały się, miały głębszy sen, a w wyniku systematycznej terapii zaczynały lepiej funkcjonować.
Dobre wyniki zachęciły Olava Skille do testowania różnych programów – badania wpływu drgań o różnej częstotliwości i amplitudzie na pacjentów z różnymi schorzeniami. Szybko okazało się, że terapia wibroakustyczna wpływa bezpośrednio na system nerwowy, tkankę mięśniową i płyny w organizmie. – Dzieje się tak, ponieważ mikrowibracje występują w każdym organizmie żywym – wyjaśnia Monika Matuszewska z firmy Multivib Polska. – Każdy organ i każda komórka wibruje z określoną częstotliwością: płuca, serce, nerki i inne organy mają właściwą dla siebie częstotliwość drgań, a jej zaburzenie wiąże się ze stanem chorobowym. Organy wewnętrzne, do których trudno dotrzeć tradycyjnymi metodami, reagują pozytywnie na drgania akustyczne dostarczane przez specjalne urządzenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po uzyskaniu certyfikatów Olav Skille zaczął produkować pierwsze urządzenia do terapii wibroakustycznej, początkowo łóżka, a następnie fotele. Coraz doskonalsze rozwiązania techniczne doprowadziły do skonstruowania urządzeń bardziej komfortowych i możliwych do indywidualnego wykorzystania w domu.
Wraz ze wzrostem popularności tej metody okazało się, że masaż wibroakustyczny można z powodzeniem stosować nie tylko w tak powszechnych dolegliwościach, jak bóle głowy, kręgosłupa, zaburzenia snu, napięcia mięśni. Pozytywny wpływ stosowania tego rodzaju rehabilitacji obserwowano również w schorzeniach ortopedycznych, astmie, dziecięcym porażeniu mózgowym, dnie moczanowej i innych. Badania przeprowadzone na licznej grupie kobiet z dolegliwościami związanymi z okresem menopauzy również przyniosły obiecujące rezultaty: na 20 dolegliwości, na które skarżą się kobiety, 86 proc. zostało zlikwidowane, przede wszystkim uderzenia gorąca. Terapia wibroakustyczna znalazła zastosowanie także w medycynie sportowej, w przypadkach kontuzji i urazów, takich jak naderwane ścięgna, zwichnięcia oraz w przyspieszaniu regeneracji organizmu po wysiłku. Wykorzystują ją również ośrodki pracujące z dziećmi upośledzonymi w tzw. salach doświadczania świata.
Obecnie terapia VAT (nazwa pochodzi od „vibroacoustic therapy”) jest szeroko stosowana w Skandynawii, a także w Estonii, Chorwacji, USA i Kanadzie. W tych krajach rozwijane są również dalsze badania nad zastosowaniem terapii w różnego typu schorzeniach osób dorosłych i dzieci.
Reklama
– Z terapią wibroakustyczną zetknęliśmy się przypadkowo, przy okazji choroby jednego z członków naszej rodziny – mówi Monika Matuszewska. – Postanowiliśmy wypróbować nową terapię, uznając, że niczym nie ryzykujemy. Bardzo dobre rezultaty zachęciły nas do przestudiowania dostępnych publikacji na ten temat, a następnie do decyzji o nawiązaniu współpracy z Olavem Skille i jego firmą Multivib.
Masaż wibroakustyczny jest niekłopotliwy. Z wybranego urządzenia: materaca, maty, poduszki, wałeczka czy też minipoduszki wielkości dłoni, którą można podłożyć np. pod bolący łokieć, pacjent korzysta w ubraniu. Zabieg trwa kilkanaście minut. Czasem poprawa odczuwalna jest już po pierwszym zabiegu, często jednak potrzebna jest seria. Większe urządzenia podłączane są do amplifiera i dlatego te polecane są przede wszystkim do gabinetów rehabilitacyjnych, sanatoriów, ośrodków fitness, natomiast do mniejszych wystarczy smartfon lub tablet z aplikacją z zestawem programów bazujących na falach niskiej częstotliwości i programów z muzyką relaksacyjną. Szczegółowa lista chorób i dolegliwości, w których można stosować terapię wibroakustyczną, znajduje się na stronie: www.multivib.pl .
– Zależy nam na szerokim dostępie do tej terapii w Polsce, ale także na rozwijaniu badań w tej dziedzinie. Obserwujemy rezultaty badań prowadzonych w Finlandii, Chorwacji, Estonii, ale, jak sądzę, również polskie ośrodki naukowe miałyby tutaj duże możliwości – mówi Monika Matuszewska. – Dlatego szukamy partnerów, którzy chcieliby zaangażować się w popularyzację tej metody i w dalsze badania.