To kolejny przykład na to, że w przypadku eutanazji spełniają się czarne scenariusze, przed którymi przestrzegali oponenci tego pomysłu. Eutanazja dotyczy już nie tylko ludzi śmiertelnie chorych – w Holandii panuje strach przed zapadnięciem na jakąkolwiek poważniejszą chorobę. Powód? Przypadek 41-letniego mężczyzny chorego od 8 lat na alkoholizm, cierpiącego dodatkowo na depresję lękową, na którym przeprowadzono eutanazję zamiast mu skutecznie pomóc. „Zabieg” wykonał jego lekarz rodzinny 14 lipca br., a przypadek upublicznił brat mężczyzny w holenderskim czasopiśmie „Linda”.
Decydująca o eutanazji komisja przychyliła się do prośby chorego umysłowo człowieka i uznała, że jego życie jest okupione cierpieniem nie do zniesienia. Skutkiem eutanazji było także osierocenie 2 małych dzieci. W krajach Europy, w których są silne środowiska dążące do wprowadzenia eutanazji, jak np. w Wielkiej Brytanii, po odkryciu tego przypadku rozpętała się burza. Obrońcy życia pokazują najnowszy przypadek z Holandii jako przestrogę, potwierdzenie ostrzeżenia, że eutanazja otwiera niebezpieczną furtkę, która daje państwu władzę nad życiem swoich obywateli. Holendrzy są jednak głusi na tego typu argumentację i planują jeszcze bardziej „upowszechnić” eutanazję, udostępniając ją osobom, które poczują, że ich życie jest już spełnione. Czy życie 18-latka może podlegać takim kryteriom?
Pomóż w rozwoju naszego portalu