26 listopada błogosławieństwo do pełnienia tej funkcji przyjmą ci, którzy przygotowywali się w minionym roku, a swój Dzień Skupienia przeżyją rozpoczynający przygodę ze Szkołą. Trwa nabór siódmego rocznika – niezbędne informacje i formularz zainteresowani znajdą na stronie: szkolalektora.pl. A dlaczego warto się tą propozycją zaciekawić? Posłuchajmy tych, którzy już z niej skorzystali.
Wstają z kanapy
Jolanta Staniek na co dzień prowadzi wykłady z technologii informacyjnej w jezuickiej Akademii Ignatianum. Do udziału w Szkole Lektora zachęcił ją ks. Stanisław Szczepaniec, „ojciec” wielu ruchów, również tej inicjatywy. – Działałam już w Szkole Modlitwy Jana Pawła II, która potem przerodziła się we wspólnotę Totus Tuus. Natomiast od młodości formowałam się w Ruchu Światło-Życie. Spotkanie ze Słowem Bożym było istotnym elementem tej formacji. Szkoła Lektora umożliwiała jej kontynuację. Byłam w I roczniku, który rozpoczynał zajęcia w grudniu 2010 r. Zebrało się nas wtedy blisko 40 osób – wspomina pani Jolanta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Krakowie-Kurdwanowie, do której należy moja rozmówczyni, działa już liczna grupa świeckich po kursie Szkoły Lektora. – Co miesiąc organizowane są tu spotkania formacyjne dorosłych lektorów. Obecnie jest nas 6 kobiet i 4 mężczyzn. Każdy z nas podejmuje się przeczytania pierwszego czytania z liturgii Słowa podczas niedzielnej Mszy św. Mamy specjalny grafik – zaznacza pani Jolanta. – A dlaczego dorośli czytają tylko pierwsze czytanie? – dopytuję. – Parafia jest duża, posiada licznych młodych lektorów i ministrantów. Nie chcemy ich „wyrugować”, lecz raczej dać przykład tym, którzy mają opory przed czytaniem Słowa. Szkoła Lektora to dobra pomoc dla księży proboszczów, którzy chcą ożywić swoje parafie. Może warto zachęcić świeckich, by wstali z kanapy, o której mówił papież Franciszek?
Jak zaznacza absolwentka, nie każdy pewnie skorzysta z oferty Szkoły, ale każdy może podjąć wysiłek, by lepiej przeżyć niedzielną liturgię: – Warto przyjść do kościoła nie jako bierny słuchacz, lecz aktywny. Można wcześniej zapoznać się ze Słowem na bieżący dzień. Ważne jest przygotowanie serca, czyli gruntu dla ziarna, które pada. Im bardziej gleba jest użyźniona, gotowa na przyjęcie go, tym większe są owoce.
Służą głosem
Kursantką pierwszego rocznika była także katechetka Jadwiga Witkowska, również parafianka z Kurdwanowa. – Poprosił mnie o to mój proboszcz, ks. Jan Mrowca. Potrzebna była osoba, która mogłaby prowadzić śpiew podczas Eucharystii odprawianych w ramach Szkoły Lektora. Braliśmy udział również w wykładach z wielu dziedzin teologii, przede wszystkim dotyczących Pisma Świętego i liturgiki. Mimo iż jestem absolwentką studiów teologicznych i ta tematyka nie była dla mnie całkowitym novum, zajęcia były tak interesujące, że chętnie przychodziłam na kolejne. Z naszej grupy stworzyła się potem wspólnota osób, które służą Bogu i ludziom poprzez swój głos.
Zapytana, komu można polecić Szkołę Lektora, katechetka bez wahania stwierdza: – Każdemu, kto chce zbliżyć się choć trochę do Pana Boga i lepiej poznać Jego Słowo. Przede wszystkim zaś temu, kto chciałby przez swój czynny udział ubogacić liturgię parafialnego Kościoła.
Rozmawiają z Bogiem
Reklama
– Należę do Akcji Katolickiej. Gdy mieliśmy Msze św., czytałem modlitwę wiernych czy słowa Pisma Świętego. Prezes naszej parafialnej wspólnoty nalegał, bym podjął Szkołę Lektora. No to się zapisałem – wspomina z kolei Włodzimierz Zając z parafii Matki Bożej Dobrej Rady w Krakowie-Prokocimiu.
Ślusarz mechanik dodaje, że choć do pomysłu podchodził początkowo sceptycznie, został pozytywnie zaskoczony: – Wykłady prowadzili wybitni prelegenci. Nieraz słuchałem różnych rekolekcji, ale tutaj wszystko było na bardzo wysokim poziomie. Mieliśmy również zajęcia dykcyjne z aktorem Teatru Ludowego, Piotrem Piechą. Nad całością formacji czuwał ks. Stanisław Szczepaniec. Pomimo ukończonego kursu wciąż się kształcę, rozwijam. Parafianie nieraz podchodzą do mnie po Mszy św., mówiąc: „Ładnie pan dziś przeczytał”. To znaczy pewnie, że ze zrozumieniem – uśmiecha się pan Włodzimierz.
Poproszony o radę, jak to robić, lektor wyjaśnia: – W każdy poranek, przed pracą, włączam komputer i czytam Słowo na dany dzień. Sięgam też po Biblię, by ją poznawać po kolei. Modlę się do Ducha Świętego i staram się przygotować, dobrze zrozumieć dany fragment, poznać kontekst. A potem przekazać Słowo nie jak ogłoszenia na dworcu, lecz tak, jakby Osoba mówiła do osoby. Bo przecież... Pan Bóg jest Kimś, kto mówi i słucha.