„Przed obrazem Matki Bożej otrzymałem dar spojrzenia Matki, która jest przede wszystkim Matką narodu polskiego, tego szlachetnego narodu, który wiele wycierpiał, a który dzięki mocy wiary i Jej macierzyńskiej ręki zawsze podnosił się na nowo” – mówił o swoim spotkaniu z Jasnogórską Madonną Ojciec Święty Franciszek podczas audiencji generalnej 3 sierpnia tego roku.
My też otrzymaliśmy dzisiaj łaskę tego spojrzenia. My – uczestnicy 91. Pieszej Pielgrzymki Łódzkiej na Jasną Górę. Jesteśmy teraz przed Tobą, nasza Matko i Królowo, i z największą pokorą, ale i z ogromną ufnością podnosimy nasz wzrok i kierujemy go w stronę Twego Przenajświętszego Oblicza. Nasze spojrzenie krzyżuje się z Twoim. Twoje oczy patrzą na każdą i każdego z nas. Czujemy na sobie Twój wzrok – kochający, ciepły, przenikliwy, wymagający.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kochający jest Twój wzrok, Maryjo, Matko miłosierdzia...
Reklama
Twoja miłość do nas zaczęła się na Golgocie, w chwili śmierci Twojego Syna, Jezusa Chrystusa. Jego serce zostało wtedy przebite włócznią żołnierza, a z Jego boku „natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19, 34). Na ten widok Twoje serce, Maryjo, zakrwawiło bezmiernym bólem. Trzeba było jednak tej Chrystusowej śmierci, aby miłosierna miłość samego Boga mogła objawić się światu. Konieczna była ta śmierć, aby sam Boży Syn stał się pierwszym i najwyższym Męczennikiem, czyli Świadkiem tej miłości, która oddaje swoje życie za owce właśnie po to, aby „one miały życie – i miały je w obfitości” (por. J 10, 10-11). Przebity Chrystusowy bok prawdziwie dał życie światu, ponieważ z niego wzięły swój początek zbawcze sakramenty Kościoła. W ten też sposób otworzyły się dla wszystkich zdroje nieskończonego miłosierdzia. Miłosierną miłością ukochał nas Pan... A Ty, Maryjo, która na mocy Jezusowego testamentu z krzyża stałaś się Matką św. Jana, a przez to Matką wszystkich wierzących, stałaś się równocześnie Matką miłosierdzia. Matką miłości miłosiernej, nieustannie zatroskaną o swoje dzieci miłością czułą, konkretną, pozostającą w cieniu – a przecież skuteczną! Dlatego także my, pełni ufności, przynosimy dzisiaj przed Twe święte Oblicze wszystkie nasze sprawy i wołamy z całego serca: Matko, wysłuchaj, Matko, pociesz, Matko, wspomagaj, Matko, ukaż drogę...
Pełen ciepła jest Twój wzrok, Maryjo, Matko Kościoła...
Reklama
Podczas spotkania z polskimi biskupami w katedrze na Wawelu Ojciec Święty Franciszek mówił o herezji gnostycyzmu, który jest wielkim niebezpieczeństwem, zagrażającym dzisiaj Kościołowi. Polega on na takiej subiektywnej wizji życia duchowego, w której nie ma już miejsca dla Chrystusa. Prowadzi to do prawdziwej dechrystianizacji. Kościół pozbawiony żywej obecności Chrystusa przestaje być Kościołem, a staje się tragicznie smutną grupą „osieroconych chrześcijan, osieroconego ludu”. Dzieje się tak, ponieważ zwolennicy tej herezji nie potrafią lub nawet wprost nie chcą dostrzec Ciebie, Maryjo, jako Tej, która nieustannie niesiesz Chrystusa światu. Nie są w stanie powtórzyć pełnego zdumienia, ale i radości zawołania Elżbiety w chwili, gdy nawiedziła ją Nazaretańska Dziewica, od niedawna nosząca pod swym sercem Wcielonego Syna Bożego: „Skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1, 43). Przybycie Maryi sprawiło, że w łonie Elżbiety „poruszyło się z radości dzieciątko” (por. Łk 1, 44). Każde spotkanie z Maryją, Matką Kościoła, sprawia, że silniejsza i pełna mocy staje się wiara chrześcijan, a wspólnota Kościoła przeniknięta jest radością, że oto pośród niej jest Pan. Kiedy więc dzisiaj podnosimy ku Tobie, Matko Najświętsza, nasze oczy, czujemy ciepło Twego spojrzenia. To ciepło wynika z tego, że na swym ręku trzymasz Boskie Dzieciątko. Pragniemy być nieustannie ogarnięci ciepłem bijącym od Niego i dlatego z pokorą wołamy: „Daj mi Jezusa, o Matko moja...!”.
Przenikliwy jest Twój wzrok, Maryjo, Ucieczko grzesznych...
Czujemy się nim osobiście dotknięci i przeszyci – aż po największe głębie nas samych. Dzięki Twemu spojrzeniu nie jesteśmy w stanie uciec od siebie samych i od prawdy o nas. Prawdy niekiedy trudnej, bolesnej, budzącej zażenowanie i wstyd. Ale przecież nie patrzysz na nas, Matko, abyśmy po raz kolejny przeżyli chwilę upokorzenia i poniżenia. W Twym matczynym spojrzeniu jest coś ze spojrzeń, które Twój Syn skierował do Piotra. Pierwsze z nich wiązało się z koniecznością przywołania go do opamiętania i nawrócenia. Miało miejsce w chwili zdrady i trzykrotnego zaparcia się przez Piotra swego związania z Jezusem. Pod wpływem Jego spojrzenia Piotr „wyszedł na zewnątrz [pałacu Kajfasza] i gorzko zapłakał” (por. Łk 22, 61-62). Drugie spojrzenie wiązało się natomiast z trzykrotnym pytaniem, które zmartwychwstały Chrystus postawił Piotrowi: „Szymonie, Synu Jana, czy kochasz Mnie?” (por. J 21, 15-17). Swoim pełnym ufności spojrzeniem Chrystus niejako utwierdzał miłość Piotra do Niego i ugruntowywał jego przekonanie, że odtąd będzie on już tylko wiernym świadkiem Jego zmartwychwstania – aż po to ostatnie świadectwo, gdy będzie prosił swych rzymskich katów w cyrku Kaliguli, aby mógł być ukrzyżowany głową w dół, bo przecież nie czuł się godny umierać tak jak jego Mistrz i Pan. Kiedy przenikasz nas, Matko, swym wzrokiem, wzywaj nas do nawrócenia, a równocześnie umacniaj w przekonaniu, że odtąd wytrwamy i pozostaniemy wierni Twemu Synowi – aż do końca... „Matko, która nas znasz, z dziećmi Twymi bądź, na drogach nam nadzieją świeć, z Synem Twym z nami idź...!”.
Wymagający jest Twój wzrok, Maryjo, Królowo Polski...
Patrzymy na Ciebie, o Matko, w tej cudownej Kaplicy Jasnogórskiej i czujemy się w tej chwili spadkobiercami wielu pokoleń Polaków, począwszy od tego, które 1050 lat temu przyjęło chrześcijaństwo. Wraz z prawdą o Krzyżu i Zmartwychwstaniu Chrystusa uczyły się one wiary w to, że jesteś Theotokos, że jesteś Bogurodzicą. Tę wiarę wyśpiewywały później w hymnie narodowym, zwłaszcza w najbardziej podniosłych i dramatycznych chwilach swojej niełatwej historii. Ta wiara otwierała je na jeszcze jedną prawdę, która z biegiem wieków stawała się dla nich coraz bardziej oczywista – że jesteś nie tylko Matką Bożego Syna, ale także Matką i Królową Polski. Niedawno, podczas wspomnianej już audiencji generalnej Ojciec Święty Franciszek mówił wobec całego świata: „Tam, [w Częstochowie] pod tym spojrzeniem [Pani Jasnogórskiej], można zrozumieć duchowy sens pielgrzymowania tego narodu, którego dzieje są nierozerwalnie związane z Krzyżem Chrystusa. Tutaj dotyka się namacalnie wiary świętego wiernego ludu Boga, który strzeże nadziei poprzez próby i strzeże także owej mądrości, która jest równowagą między tradycją a innowacją, między przeszłością a przyszłością. A Polska przypomina dziś całej Europie, że nie może być mowy o przyszłości kontynentu bez jego wartości założycielskich, których z kolei centrum stanowi chrześcijańska wizja człowieka. Wśród tych wartości znajduje się miłosierdzie, którego szczególnymi apostołami było dwoje wielkich dzieci ziemi polskiej: św. Faustyna Kowalska i św. Jan Paweł II”. Jesteśmy papieżowi Franciszkowi wdzięczni za te słowa. Czujemy się z nich dumni. A równocześnie czujemy na sobie Twoje, o Królowo Polski, jednoznaczne, wymagające spojrzenie, które mówi: „Bądźcie wierni swej wspaniałej przeszłości, zachowajcie skarb wiary silnej i nieugiętej, przekażcie ją pokoleniom, które przyjdą po was!”. Stajemy więc do Apelu i mówimy – każda i każdy z nas: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam i czuwam”. Amen.