Łąka i kałuże
Uroczy kościółek, otulony śniegiem, zasłuchany w szept modlitwy, napełnia spokojem. A jeszcze zimą 1983 r. na placu kościelnym była łąka oraz zamarznięte kałuże. I tylko w głowach kilkunastu parafian, zaangażowanych w życie Kościoła, dojrzewał pomysł budowy kaplicy. Dojeżdżano wówczas do kościoła parafialnego pw. św. Marii Magdaleny w Łęcznej. Od lutego 1982 r. w dużej sali remizy strażackiej odprawiane były systematycznie niedzielne Msze św. Ołtarz stał na scenie, a zbierane tace przeznaczone były na przyszłą budowę. Księża dojeżdżali z parafialnego kościoła. 2 stycznia 1983 r. w punkcie katechetycznym, który znajdował się u Zofii i Stanisława Harmaszów, została odprawiona Msza św., po której wybrano pierwszy komitet budowy. W skład komitetu weszli: K. Bakun, Z. Harmasz, S. Jabłoński, J. Jaroszek, T. Jurko, M. Jusiak, Cz. Kalinowski, R. Kalinowski, F. Lipska, W. Maksymiuk oraz W. Szymański. Pierwsze pieniądze komitet otrzymał w styczniu 1983 r., było to 500 tys., przekazane przez ks. Mariana Kozyrę.
Pierwsze prace
Reklama
Wczesną wiosną, jak tylko prace budowlane mogły ruszyć, rozpoczęto budowę. Projekt kaplicy z punktem katechetycznym wykonał inż. architekt Adam Warchoła, budowę prowadził majster murarski Józef Małyska i Wiesław Koziej z Rozkopaczewa. 8 grudnia 1983 r. bp Bolesław Pylak wmurował kamień węgielny nowej świątyni. Zaangażowanie parafian przy budowie kaplicy było ogromne. Nie tylko poprzez ofiary pieniężne, ale szczególnie poprzez udzielanie się przy pracach budowlanych. Nikt nie był wynajmowany, za wyjątkiem fachowców; chętnie też udostępniano ciągniki do transportu drewna i wszelkich materiałów budowlanych. Wiele trudu w organizację pracy włożył Kazimierz Bakun. Budowę ukończono w 1985 r. Bp Bolesław Pylak poświęcił kaplicę w niedzielę 25 sierpnia, w odpust ku czci Matki Bożej Częstochowskiej, podczas Mszy św. odprawionej przy ołtarzu polowym. Pierwsza Msza św. w kaplicy została odprawiona tydzień później. Od tego czasu księża pracujący w parafii w Łęcznej dojeżdżali do kaplicy, odprawiali Msze św. i uczyli religii w punkcie katechetycznym. W październiku 1991 r. ks. Jan Hałasa, dotychczasowy wikariusz parafii pw. św. Marii Magdaleny w Łęcznej, został mianowany rektorem Samodzielnego Ośrodka Duszpasterskiego w Ludwinie. Budynek przy kaplicy, z inicjatywy Rektora, zaczęto adaptować na mieszkanie dla księdza. Wykonano wiele pracy i od 28 marca 1992 r. Ksiądz Rektor zamieszkał w Ludwinie na stałe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nowa parafia
1 października 1992 r. Samodzielny Ośrodek Duszpasterski w Ludwinie stał się parafią, a ks. Jan Hałasa został mianowany proboszczem. Pierwszy Ksiądz Proboszcz poświęcał wiele czasu i trudu na organizowanie prac wykończeniowych oraz związanych z wystrojem kościoła. Drugim, a zarazem obecnym proboszczem, został ks. Janusz Kozłowski, który od 1999 r. kontynuuje prace przy wykańczaniu wnętrza świątyni i jej otoczenia. Wielką troską Księdza Proboszcza jest życie duchowe i kulturalne parafii, wobec tego przy kościele działają kółka różańcowe, Legion Maryi, liturgiczna służba ołtarza, schola dziecięca "Wiejadło" i zespół młodzieżowy "Dysonans". Parafia znana jest w całej diecezji i poza nią z organizowania zawodów sportowych, konkursów poetyckich i plastycznych. O proboszczu parafii, ks. Januszu Kozłowskim, najczęściej mówi się: poeta, a przychodzi się do niego po otuchę i dobre słowo.
Wspomnienia
Zofia Harmasz tak wspomina tamte czasy: "Bardzo chciałam, aby w Ludwinie pobudowano kościół. Już w 1981 r., gdy dziekan, ks. Marian Kozyra odwiedzał nasze rodziny podczas wizyty duszpasterskiej, rozmawiałam z nim na ten temat. Później zostałam wybrana do komitetu budowy. Robiłam m.in. rozliczenia związane z budową. Pamiętam, pierwsza składka na tacę była bardzo wysoka - 10 326 zł. Cieszyło mnie zaangażowanie ludzi w prace budowlane. Dziękuję Bogu, że teraz mam blisko do kościoła. Mogę tak często, jak chcę uczestniczyć w modlitwach, Eucharystiach i uroczystościach kościelnych". Florian Dyndur w szczególny sposób zapamiętał prace budowlane: "Pamiętam akcje budowlane, w których brałem udział. To była praca w tartaku w Uhninie, cięcie drewna na deski. Pracowaliśmy do późnej nocy, bo trzeba było przywieźć deski do Ludwina. Przy zalewaniu fundamentów pod kościół nosiłem zaprawę, ładowałem do betoniarki. Później akcja zalewania posadzki. Pracy nie brakowało, pomagałem przy robotach wykończeniowych, a później jeszcze - rozbudowa kościoła. Teraz cieszę się, że mam blisko do kościoła. Przy takiej odległości brzydka pogoda nie stanowi żadnego problemu. A to, że mamy w Ludwinie parafię, to również podnosi rangę naszej miejscowości. Na pewno umacnia się życie duchowe naszych parafian przez działalność we wspólnocie Kościoła, zaangażowanie w liturgię, czy pracę społeczną dla dobra parafii".
***
Dla wielu parafii, istniejących od wieków, 10 lat to zapewne tak niewielki odcinek czasu, że zapomina się o kolejnych jubileuszach. Jednak dla wspólnoty w Ludwinie 10 lat to cała historia.