Początki czci Najświętszego Serca Bożego sięgają śmierci Jezusa. Po przebiciu Jego boku włócznią przez żołnierza wytrysnęła krew i woda. Obecny pod krzyżem Jan, głęboko poruszony zdarzeniem, szczególnie podkreśla prawdziwość swojego świadectwa, bo widzi w nim znak wielkiej wagi.
Obraz serca
Po zmartwychwstaniu Jezusa Tomasz dotykał Jego rany, lecz bardziej skupiał się na intelektualnym poznaniu niż na szukaniu otwartej bramy Jezusowego Serca. W następnych latach i wiekach krew Jezusa zmieszała się w strumieniu krwi męczeństwa przelanej z wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prześladowania ustały, wielu wstąpiło na drogę doskonałości, inni ostygli w gorliwym wyznawaniu Boga. Przyszły wieki rozkwitu charyzmatów zakonnych i kryzysów ludzi i struktur. Wieki średnie z rozlaniem się wiary po ówcześnie znanym świecie to czas kontrastów wielkości i ludzkich braków. Kościół zawsze wiedział, że Bóg uleczy niewierność i umiłuje z serca, bo Jego gniew odwrócił się od swego ludu, że Bóg sam umieści prawo w głębi jestestwa swych synów i wypisze je w ich sercu. Bo prawo zakorzenione jest w miłości, a to, co z niej wyrasta, nie jest tylko sprawiedliwością. Dlatego miłować Boga trzeba ze wszystkich sił, z całej duszy i z całego serca (por. Pwt 6, 5).
Reklama
Serce jest więc obrazowym przedstawieniem postawy miłości. Bóg przemawia z miłością, z serca do serca, swym uczuciem wznieca ogień na dnie ludzkiego jestestwa. Kochać według Bożego zamysłu nie da się tylko na płaszczyźnie emocji, bo miłość taka będzie spłaszczona. Trójwymiarowości dostarczą jej wola i rozum. Miłość jest sensem istnienia, w człowieku jest wewnętrzną harmonią świata uczuć, pragnień i doznań.
Mistyczne poznanie
Obraz Bożego Serca odrodził się w średniowieczu w doświadczeniu mistyków tamtego czasu. Głęboka modlitwa połączona z ascezą doprowadziła do przeżycia tajemnicy Boga. Św. Mechtylda z Hackeborn i jej zjednoczenie w przymierzu z Sercem Jezusa, tak ścisłe, jakby stanowili jedność, jej siostra Gertruda, żyjąca z Sercem Jezusa na co dzień, czy wreszcie św. Małgorzata z Kortony, kontemplująca Serce Boga – to postacie, które znamy.
Nabożeństwo do Najświętszej Rany Boku i Serca Jezusa pielęgnowali Dominik Guzmán i jego bracia z zakonu. Dominikanie przepowiadali Słowo, głosili więc miłość Boga, której znakiem było Boże Serce.
W późniejszym czasie do świętych mistyków, odkrywających prawdę o Bożym Sercu pałającym miłością, w którym ukryta jest cała prawda o miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego, dołączył ks. Kacper Drużbicki – polski jezuita, prowincjał, uczony, wychowawca, zmarły w Poznaniu w połowie XVI wieku. Jego pisma zakorzeniły cześć Najświętszego Serca Jezusa na polskich ziemiach, szczególnie w szeregach prekursorów odnowy Kościoła. Nic więc dziwnego, że to właśnie z tej ziemi, od polskich biskupów uczących się w jezuickich kolegiach, wyszły prośby, by ustanowić kult Bożego Serca dla całego Kościoła. Zostały one spełnione. Grunt do zrozumienia tej prawdy przygotował św. Jan Eudes, najwięcej zaś – Małgorzata Alacoque.
Cześć Bożemu Sercu
Reklama
Ustanowienia święta dla niektórych diecezji i zakonów dokonał papież Klemens XIII w 1765 r. Uczynił to pod wpływem polskich biskupów. 90 lat później na cały Kościół rozszerzył je Pius IX.
Cześć Bożemu Sercu składana jest w Kościele. Wierni modlą się przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Odmawia się litanię zatwierdzoną przez Leona XIII, choć nie jest ona pierwszą znaną. Papież ten dodał też akt poświęcenia rodzaju ludzkiego, a Pius XI – akt wynagrodzenia.
W naszych czasach zakochani posyłają sobie serduszka, bo to wyraz miłości. Pod wpływem uczucia serce szybciej bije. Rytm jego pracy da się wyczuć, gdy położy się głowę na piersi, jak podczas Ostatniej Wieczerzy uczynił to kochający Jan. Usłyszeć bicie serca mogą tylko wybrani. Serce można zobaczyć, kiedy patrzy się głęboko w oczy. Oczy otwarte jak biała Hostia patrzą spokojnie. Ciało wydaje się w agonii, bo krew odpływa z niego, by obmyć strugami zbawienia najdalsze zakątki świata. Spojrzenie z wystawienia jest odblaskiem umierania, w którym zanurza się życie płonące z miłości. Nie każdy wytrzyma zbyt długo, chyba że sam nauczył się umierać, godząc się na rozstania.
Reklama
Dziś trudno sobie wyobrazić tkankę Kościoła bez czci Serca Bożego. Wychowały się całe pokolenia włączonych w krwiobieg życia z Sercem Jezusa. Nadzieja zbawienia według obietnic zostawionych św. Małgorzacie pociągnęła wielu. Pierwsze piątki, wynagrodzenia i zadośćuczynienia ofiarowywane są Sercu Bożemu. Jego królestwo rozlało się po całym świecie i wciąż żyje. Czy przenika do nowego pokolenia? Jego granicą jest bezgraniczna miłość. Czy ludzie wyrośli w dobie duchowej „globalizacji”, gdy nie respektuje się granic tego, co należy się Bogu, chcą jeszcze śpiewać cześć Sercu Jezusa? Może Bóg pozostał zamknięty w swoim królestwie, a człowiek poszedł swoją drogą?
Wieczna miłość
O miłości młodzi ludzie mówią między sobą za pomocą znaków. Serce Jezusa to nie wirtualny emotikon, kawałek papieru, cukierek zawinięty w błyszczące sreberko. To wyraz prawdziwej, wiecznej miłości, takiej, która nie przemija wraz z letnim upałem, nie zamarza w szufladzie pełnej starych pocztówek albo elektronicznej pamięci.
Papierowe bądź cyfrowe miłostki nie są trwałe. Zawiedziona miłość, podeptane uczucie boli. Odrzucona Miłość Boga jest tą, która płonie. Jej serce wciąż staje się ciałem jak w Sokółce, Legnicy i na każdym ołtarzu.
Babcie i dziadkowie, gorliwi pasterze powinni pomyśleć, w jaki sposób przekonać młodych, by rozkochali się w Sercu Jezusa. Realna więź z Jezusem znaczy więcej niż Chusta Weroniki, niż Krew, która nasączyła Całun Turyński. Trzeba pielęgnować nowe formy modlitwy, szukać dróg spotkania. A na ziemi wodą chrztu zroszonej nie wolno zapomnieć, że od wieków pokolenia żarliwie śpiewają: „Serce Boże, przyjdź Królestwo Twoje”, i dodają: „Zmiłuj się nad nami”.