Przedstawiciele rządu Burundi oskarżyli Kościół katolicki o podsycanie niepokojów i namawianie do przemocy, a nawet o wspieranie terroryzmu. Chodzi o to, że Kościół jest przeciwny zamachowi na konstytucję, dokonanemu w ubiegłym roku przez prezydenta Pierre’a Nkurunzizę.
Nkurunziza, który rządził już krajem przez 2 kadencje – tylko tyle przewidywała burundyjska konstytucja – postanowił, że będzie rządził dalej. W tym celu zmienił konstytucję, czemu stanowczo sprzeciwili się miejscowi biskupi.
Od kwietnia ubiegłego roku w Burundi trwa konflikt. Życie tracą ci, którzy sprzeciwiają się prezydentowi, ludzie są też wyganiani z domów. Już 200 tys. Burundyjczyków nie ma dachu nad głową. Sytuacja jest na tyle poważna, że niektórzy wieszczą powtórkę ludobójstwa na tle etnicznym znanego z Rwandy. ONZ zdecydowało przed miesiącem, aby do ogarniętego zamieszkami kraju wysłać siły policyjne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu