W środę w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł o zwolnieniu z jednej z krakowskich szkół katechetki, która żyła w konkubinacie. Ks. Krzysztof Wilk, dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej w Krakowie wydał oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim, że katechetka nie otrzymała od proboszcza wymaganej zgody na przedłużenie misji kanonicznej (wymaganej do nauczanie religii w szkole) „ze względu na swój osobisty wybór życiowy, którego konsekwencje doskonale rozumiała”.
Jak informuje KAI ks. Wilk, kobieta w ubiegłym roku szkolnym była na przysługującym nauczycielom urlopie zdrowotnym. Z końcem sierpnia wygasała jej misja kanoniczna. Wydział Katechetyczny przypomniał jej, że to warunek rozpoczęcia pracy w szkole od września br. Katechetka nie złożyła jednak odpowiednich dokumentów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Wilk podkreśla, że kobieta nie została zwolniona przez dyrekcję, a „utraciła na mocy prawa możliwość nauczania religii”. Zaświadczenie o ciąży dostarczyła do szkoły dopiero 22 dni po wygaśnięciu uprawnień do nauczania religii.
„Wybór pracy w roli katechety wiąże się z akceptacją wymagań moralnych, jakie stawiane są nam wszystkim, uczącym religii. Rezygnacja z tych wymagań moralnych oznacza jednocześnie rezygnację z prawa do katechizowania” – poinformował w oświadczeniu ks. Wilk.
Reklama
W związku z nieobecnością katechetki od 1 września br. dyrekcja szkoły zatrudniła na zastępstwo uczącego w tej placówce księdza.
„W tym trudnym zdarzeniu nie zaistniało nic, co byłoby zaskoczeniem dla katechetów. To prawna konsekwencja, którą znają i z którą liczą się wszyscy uczący religii. Nie można ominąć w tym jednym przypadku zasad i wymogów, które obowiązują pozostałych uczących religii” – napisał dyrektor Wydziału Katechetycznego krakowskiej kurii.
Kapłan przyznał też, że była katechetka pozostaje w złożonej sytuacji prawnej. „Nikt nie poruszył tematu pomocy, jakiej potrzebuje ta Pani. Osobiście Ks. Kardynał przypomniał, by Kościół Krakowski nie zostawił bez pomocy także tej materialnej, gdy przyjdzie na to czas i pora” – kończy oświadczenie ks. Wilk.