Dochodzi godzina 20. Przed kościołem seminaryjnym klerycy prowadzą uliczną ewangelizację. Część osób, zwłaszcza młodych, po krótkiej rozmowie idzie prosto do barokowego kościoła. W jego środku panuje półmrok. Ciemność rozpraszają jedynie płomienie świec. Nie na tyle jednak, aby można wyraźnie dostrzec twarze. Widać tylko sylwetki, tych którzy do kościoła przyszli wcześniej. Można za to usłyszeć szept ich modlitw.
Kiedy wybija pełna godzina, modlitwy przerywają dźwięki sygnaturki. Wierni wstają, a klerycy zaczynają śpiewać pierwszą z kilkunastu pieśni tego wieczoru. Część z nich zostanie wykonana z podziałem na głosy. – Szkoda, że w naszej parafii nie ma takich śpiewów – powie później 22-letni chłopak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tymczasem środkiem świątyni idzie już procesja. Klerycy niosą krzyż. Wierni, którzy do kościoła seminaryjnego przychodzą od niedawna, za chwilę zauważą, że wiekopostny krzyż jest większy i cięższy niż w innych procesjach. Ale to zobaczyć można dopiero wtedy, kiedy na ustawiony przed ołtarzem krzyż zostanie skierowane światło reflektora. Pada ono precyzyjnie tylko na krucyfiks, pozostawiając w półmroku resztę świątyni. Tak zaczyna się adoracja Krzyża.
Zaczęło się w Roku Jubileuszowym
Reklama
Dzisiejsi klerycy nie pamiętają dokładnie, dlaczego i kiedy w kościele seminaryjnym zaczęto sprawować dodatkowe wielkopostne nabożeństwo obok Drogi Krzyżowej i „Gorzkich żali”. Ale nie ma się co dziwić, bo decyzję w tej sprawie podjęto na przełomie wieków. Obecni diakoni chodzili wówczas do starszych klas podstawówek. Najmłodsi seminarzyści w 2000 r. byli jeszcze przedszkolakami.
– Inicjatywa tego nabożeństwa zrodziła się w Roku Jubileuszowym – mówi „Niedzieli” ks. prof. Krzysztof Pawlina. – Chcieliśmy uczcić ten rok taką formą uwielbienia Pan Boga, której dotychczas nie było w Warszawie. I co równie ważne zależało nam na tym, żeby nie była to jedynie modlitwa samych kleryków, ale chcieliśmy zaprosić do kościoła młodych ludzi – wspomina ówczesny Rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego.
Aby pierwszy raz zachęcić młodzież Warszawy do modlitwy przed wielkopostnym krzyżem klerycy zaprojektowali ulotki-zaproszenia. Potem sami rozdawali je przechodniom. Jedni robili to na pl. Zamkowym, inni przed Pałacem Prezydenckim.
– Młodzież pozytywnie zareagowała na to zaproszenie – mówi ks. prof. Pawlina. – Z pierwszej adoracji zapamiętałem to, że młodzi, którzy przyszli do świątyni nie tylko siadali w ławkach, ale część również zajmowała miejsca na schodach i w kątach. Wyglądało to tak, jakby w swojej niepewności czy grzechu chcieli się schować przed innymi ludźmi. Ale jednocześnie przyszli, modlili się, gdyż chcieli spotkać się z ukrzyżowanym Chrystusem.
Rozważanie, medytacja, śpiew
Reklama
Odkąd nabożeństwo zaczęło być sprawowane, klerycy i ich opiekunowie dopracowywali jego formułę. Wielkich zmian między adoracją 2000 r. a 2016 r. nie ma. Ale obecnie przebiega ona tak: po ustawieniu krzyża przed ołtarzem, kapłan biorący udział w procesji okadza krzyż. Następnie czyta bądź śpiewa fragment Ewangelii. Potem zaczyna się seria rozważań, po których zgromadzeni mają czas na medytację własną. Przed następnym rozważaniem schola śpiewa pieśń.
– Są to tradycyjnie pieśni: postne, dominikańskie, z kanonu TZ oraz oazowe, ale te ostanie rzadziej – mówi dk. Michał Lubowicki, który w tym roku już piąty raz uczestniczy w adoracji jako kleryk. Ale na pierwsze nabożeństwa przychodził znacznie wcześniej, jeszcze kiedy uczył się w liceum. Czasami sam, innym razem ze znajomymi. – W czasach szkoły średniej największe wrażenie robiły na nas rozważania prowadzone przez kleryków. To, co oni mówili uświadamiało nam, że to wydarzenie Chrystusowego Krzyża nie jest tylko historią. Przeciwnie ono jest aktualne w codziennym życiu każdego z nas – mówi dk. Lubowicki.
Również dzisiaj młodzież biorąca udział w nabożeństwie ceni to – że jak często powtarzają – „rozważania pozwalają utożsamić się z męką Chrystusową”.
Dzięki temu, dla niektórych adoracja staje się czasem próby i zwycięstwa. Bo jeśli ktoś nie był dawno u spowiedzi i właśnie na adoracji się na to decyduje, to śmiało można mówić o zwycięstwie. A kapłani czekają w konfesjonałach na wiernych przez cały czas trwania nabożeństwa.
DNA i dna miłosierdzia
Reklama
Każdego roku klerycy wybierają przewodni temat podejmowanych podczas adoracji rozważań. W 2015 r. inspiracją do medytacji było życie, działalność i spuścizna duchowa św. Teresy z Avilla. Pięć lat temu punktem wyjścia były słowa Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Tegoroczny temat rozważań wybrał kl. Łukasz Duda, który na co dzień dba o kształt liturgii w kościele seminaryjnym.
– Trwa Rok Miłosierdzia, zaproponowałem więc, aby także tematem przewodnim adoracji było miłosierdzie – mówi nam Ceremoniarz. – W rozważaniach, jakie głosimy, pokazujemy strukturę miłosierdzia, czyli swoiste DNA. Wyjaśniamy również to, że Boże miłosierdzie, to nie tylko współczucie, ale także zbliżenie, zrozumienie, pozwolenie na odejście i przyjęcie człowieka. To nazwaliśmy dnami miłosierdzia, które pokazują, że wypływa ono wprost z Chrystusowego Krzyża – dodaje kl. Duda.
Błogosławieństwo relikwiami Krzyża
Zakończenie rozważań wcale nie kończy adoracji. – Umownie można powiedzieć, że zaczyna się jej druga część – mówi w uśmiechem kl. Duda.
Przy śpiewie muzyki wierni ustawiają się w rzędzie, aby podejść i ucałować wielkopostny krzyż. Taka kolejka potrafi stać nawet półtorej godziny. Bo mimo późnej pory nikt się nie śpieszy, aby opuścić kościół. Nikt też nikogo nie pogania.
Mimo półmroku łatwo też wyczuć powszechną atmosferę wzruszenia i emocji. Nierzadko słychać także płacz. – To nabożeństwo pozwala dotrzeć do swojej głębi i naprawdę poruszyć sumienie – opowiadają uczestnicy.
Część osób podchodzi do krzyża i jeszcze coś mówi, inni klękają na chwilę. – Do tej pory pamiętam dziewczynę i chłopka, którzy podeszli do krzyża trzymając się za ręce. Przez chwilę coś mówili, a potem wspólnie ucałowali krzyż – wspomina ks. prof. Krzysztof Pawlina.
Na zakończenie nabożeństwa kapłan udziela wszystkim błogosławieństwa relikwiami Krzyża.