Czas pokuty i łaski zacznie się surowym obrzędem posypania głów popiołem podczas Mszy św. w Środę Popielcową. Obrzęd ten przypomina o czasach, gdy grzesznicy poddawali się kanonicznej pokucie. Znak posypywania popiołem oznacza przyznanie się do własnej ułomności, potrzebującej Bożego miłosierdzia dla zbawienia. Popiół jest też znakiem spalania. Człowiek wyniszcza swą widzialną powłokę istnienia. Odbija blaskiem swych czynów miłosierdzie Boga i sam staje się prochem, zdanym na moc odrodzenia zapisaną w miłosiernej pamięci Boga.
Papież Franciszek związał z tegorocznym Wielkim Postem szczególne nadzieje. Trwa Rok Święty Miłosierdzia, który ma sprawić, by czas ten przeżyć głębiej i owocniej, zgodnie z jego prawdziwym sensem i celem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wielki Post obchodzony jest w Kościele od II wieku. Na początku liczył tylko 40 godzin – zbyt mało, by przygotować się duchowo na święta Paschy. Z czasem zacierała się materialna pamięć zbawczych wydarzeń, trzeba było wysiłku, by pozostała nienaruszona w duszy. W III wieku Wielki Post trwał już tydzień, a w IV – 40 dni. Post nie obejmował niedziel, bo niedziela to dzień świąteczny, w którym trzeba się cieszyć, że Chrystus zmartwychwstał. Niedziele Wielkiego Postu nadają więc sens pokucie i cierpieniu, które są środkiem, a nie celem, by człowiek osiągnął harmonię z Bogiem, ze stworzeniem i z samym sobą.
Harmonia istnienia
Reklama
Harmonia z Bogiem, do której prowadzi post, polega na relacji przyjaźni i powrotu. Jezus nie nazywa uczniów sługami, ale przyjaciółmi. Przyjaźń opiera się na wolności i poznaniu, z których rodzi się zaufanie, na darze z siebie. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”, powie Jezus (J 8, 32). Post jest więc darem przyjaźni, za cenę osobistego wysiłku, szukania, jest powrotem do raju, jest wyjściem z niewoli Egiptu do ziemi obiecanej, gdy na pustyni nawrócenia umrze stary człowiek, a z wód Jordanu, niczym z popiołu, wyjdzie syn umiłowany obmyty w chrzcie.
Harmonia ze stworzeniem polega na przyznaniu właściwego miejsca osobom i rzeczom oraz na realnym określeniu siebie pośród nich. Wiąże się z rezygnacją ze zbytku, nadmiaru, marnotrawstwa, co uderza w godność stworzenia. Przyodzianie płaszczem nagiego, nakarmienie głodnego jest jak pojednanie zwaśnionych. To dar miłosierdzia, w którym miłość łączy się ze sprawiedliwością w wieczystym przymierzu.
Harmonia z samym sobą to panowanie nad własnym życiem, nad ciałem i duszą. To proces, w którym człowiek się doskonali, pracując nad sobą. Prowadzi rodzaj swoistej terapii przez serię wyrzeczeń i duchowych ćwiczeń.
Te trzy strumienie ludzkich wysiłków w Wielkim Poście płyną jednym nurtem, pomnażają wzajemnie swą siłę. Mają nawodnić wszystkie obszary życia niczym topniejące śniegi, przeniknąć do głębi, obmyć człowieka, a nie tylko pokropić go jak kropidłem w niedzielę, na pamiątkę bądź Panu Bogu na zadośćuczynienie.
Wielki Post w Kościele
Reklama
Papież Franciszek w bulli „Misericordiae vultus” odsyła do proroka Izajasza, który każe dzielić chleb z głodnym, nagiego przyodziać, nakarmić duszę przygnębioną. Przypomina sąd, według św. Mateusza, z czynów wyrządzonych jednemu z najmniejszych, głodnych, spragnionych i nagich. Pragnie na nowo pojednać wszystkich oddalonych grzechem, ma dla nich szczególny wzgląd i gorące pragnienie, by się nawrócili. Bóg oczekuje grzesznika w sakramencie przebaczenia. Do niego Papież posyła misjonarzy miłosierdzia, a potem jeszcze raz zaprosi wszystkich do konfesjonału, w którym sam uklęknie.
Kościół uczy, że Wielkiego Postu nie da się dobrze przeżyć bez liturgii. Jest ona skromna, bez organów i uroczystego „Alleluja”, bez kwiatów na ołtarzu i radośnie brzmiących dzwonów. Mocno podkreśla aspekt miłosierdzia. Mówi o znaczeniu jałmużny, co uwalnia od śmierci i oczyszcza z grzechu. Prefacje wielkopostne zachęcają do gorliwego oddawania się modlitwie i czynom, popierają wyrzeczenia, które otwierają nasze serca na potrzeby biednych, bo śpiesząc im z pomocą, naśladujemy dobroć Boga. Wymowne są kolekty, które zachęcają, by przez dzieła pokuty i miłosierdzia pokonywać wady, przez uczynki miłości oddawać Bogu należną chwałę, i czynić to wszystko dzięki Bożej pomocy.
Nadzieją na drodze Kościoła pozostaje Ta, która stanie pod krzyżem w godzinie śmierci – Matka Miłosierdzia, od wieków przywoływana śpiewem „Salve Regina”.
Realność doświadczeń
Reklama
Wielki Post jest jak wiosna po długiej i ciężkiej zimie. Łagodny i jasny, z kwiatami przebijającymi się spod śniegu, zakryty, tlący się tęsknotą za zwycięstwem słońca nad rządami chłodu. Mimo dramatycznego przekazu tchnący nadzieją. Dla wielu nie ma Wielkiego Postu bez Drogi Krzyżowej, bez „Gorzkich żali” śpiewanych w niedzielę. I choć mówią, że ludowa pobożność utopiona w morzu Boskiej krwi jest płytka i słodko-gorzka, ten, kto w modlitwie pasyjnej zanurza swe własne cierpienie, w kielichu Pańskiej męki czuje smak szlachetnego wina. Nic nie czuje ten, kto chwyta kielich w formacie 3D. Człowiek w cierpieniu Chrystusa przegląda się jak w tafli strumienia; im czystsza pobożność, tym więcej dojrzy, zrozumie.
Wielki Post to nakreślanie tego, co dokona się w Wielki Piątek na krzyżu. To wyjście z Jezusem na Pustynię Judzką, na której horyzont jest czysty i widać daleko, niemal nieskończenie. Chrystus po ludzku oddalił się od życia, by przygotować się do powrotnej drogi, zwieńczonej Eucharystią stołu i krzyża. Oderwanie wzroku i serca od codziennych spraw wyostrza spojrzenie, by człowiek mógł zobaczyć to, czego zwyczajnie nie widać. W umartwieniu ciała człowiek dostrzega zarys swej duszy. Poczucie głodu, zimna, strachu, pragnienia wyczula zmysły. Syty nikomu nie poda chleba, bo ma serce leniwe.
Jaki więc będzie Wielki Post w Roku Świętym Miłosierdzia? Poniesie go siła trzech strumieni: pojednania z Bogiem, z bliźnim w harmonii stworzenia i z samym sobą. Łodzią na rwących wodach potoku miłosierdzia niech stanie się spowiedź, przeżyta w zgodzie wysłuchanego sumienia, i odnowiona przyjaźń jako droga do nieba.