W większości unikamy krytyk, boimy się sytuacji odsłaniających nasze niedoskonałości, błędy, potknięcia. Sam w sobie strach przed demaskacją nie jest zły. O wiele gorsze jest szukanie wokół siebie ludzi, którzy nam „słodzą”, mówią to, co chcemy usłyszeć, co usłyszeć nam miło i przyjemnie. Szczególnie to niebezpieczne, gdy posiadamy jakąkolwiek władzę, albo stoimy w relacji przełożeństwa wobec innych.
Czy szukamy proroków, ludzi wskazujących nam prawdę naszej sytuacji, nawet gdyby to była prawda gorzka? W Ewangelii 4. niedzieli zwykłej Jezus wśród swoich rodaków z Nazaretu okazuje się być prawdziwym prorokiem. Nie słodzi, nie sprawia cudu, ale doprowadza słuchaczy do sytuacji wymagającej określania się. Jego nauczanie wytyka błąd: nie jesteście otwarci na naukę Bożą i Boże działanie. Skutek? Wyrzucenie Proroka z jego rodzinnego miasta. Tak, czy inaczej – diagnoza Jezusa padła w ludzkie serca i z pewnością je drążyła.
Prorok nie usypia, ale pobudza do myślenia, do działania. Do uchwycenia prawdy. Szukajmy w życiu proroków, nie pochlebców.
Smutek chrześcijanina zawsze ma w perspektywie nadzieję Zmartwychwstania
Emocje towarzyszą nam od pierwszych chwil istnienia. Z czasem uczymy się je rozpoznawać, doceniać, wyrażać, a nawet panować nad nimi. Na temat tego, czym są emocje i jaką odgrywają rolę w poszczególnych etapach rozwoju człowieka, powstała niejedna rozprawa naukowa, ale na łamach „Niedzieli” chcemy raczej namówić, skłonić, zainspirować naszych Czytelników do chwili refleksji nad sobą. Do tego, by zastanowili się Państwo nad własną emocjonalnością, a nawet – co zapewne jest znacznie trudniejsze – zapytali o nią najbliższych. Bo to często właśnie oni doświadczają tego, jak na co dzień się zachowujemy, jak odruchowo reagujemy w rozmaitych sytuacjach, jak wychodzi z nas „bestia” lub „anioł”, albo co nas potrafi wzruszyć czy rozśmieszyć. Są niczym lustro – pozwalają nam zobaczyć siebie. I niezależnie od tego, co usłyszymy lub sami skonstatujemy – uśmiechnijmy się do siebie. Bo, nie rezygnując z pracy nad sobą, warto pamiętać, że chrześcijanin nie może być smutny.
Roger Dewayne Barkley, EuroVisionary/pl.wikipedia.org
Bóg jest moją siłą - mówi w rozmowie z KAI zwycięzca Konkursu Piosenki Eurowizji w 2009 roku Aleksander Rybak. Niedawno zakończył on cykl 50 koncertów bożonarodzeniowych, bo - jak mówi - będąc chrześcijaninem, „uwielbia świętować narodziny Jezusa”. Po kilku latach przerwy norweski artysta powraca do Polski, gdzie w lutym rozpocznie swe światowe tournée od koncertów i spotkań z fanami w Szczecinie i we Wrocławiu.
KAI: Niedawno skończyłeś w Norwegii serię 50 koncertów bożonarodzeniowych. Czyżbyś stał się zawodowym kolędnikiem?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.