ARTUR STELMASIAK: – Według wschodniej tradycji ikony się pisze. A skoro jest coś napisane, to można to również przeczytać. Patrzymy na Twoją ikonę Bożego Narodzenia, która znajduje się w kościele Imienia Najświętszej Maryi Panny w Międzylesiu. Co jest na niej napisane?
MATEUSZ ŚRODOŃ: – Widzimy na niej podstawowe elementy klasycznej ikony Bożego Narodzenia: Matkę Bożą, leżącą w pozie zmęczenia po porodzie na czerwonawym materiale – rodzaju „materacyka”, św. Józefa, osobno, zafrasowanego, zamyślonego. Pomiędzy nimi w centralnej części ikony widzimy grotę, a w niej, w prostokątnym żłobie, postać ściśle owiniętego w pieluszki Pana Jezusa. Mamy grupę aniołów adorujących Pana Jezusa, anioła wzywającego pasterzy. Widzimy postacie dwóch położnych, które myją Pana Jezusa, namalowanego po raz drugi w ramach tej samej ikony. Widzimy też grupę trzech Mędrców ze Wschodu, na koniach podążających w kierunku gwiazdy ukazanej w centralnej części ikony. Mamy jeszcze w głębi element, który nie należy do klasycznego zespołu elementów ikony Bożego Narodzenia, ale który na etapie prac nad ikoną wydał mi się potrzebny – symbolicznie potraktowane mury Jerozolimy, do której zmierzają Mędrcy. Zanim dotrą do Betlejem, muszą przejść przez Jerozolimę, spotkać Heroda, które to spotkanie wywoła daleko idące następstwa.
Reklama
– Prostokątny, jakby „kamienny” żłób, ma przypominać trumnę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– To zależy na jakim poziomie interpretacyjnym na to spojrzymy. W podstawowym, dosłownym czytaniu ikony jest to żłób. Ale gdy będziemy próbowali odczytywać ikonę teologicznie, to mamy mocno akcentowaną analogię do grobu, do złożenia do grobu. W radosnej, rozśpiewanej ikonie ukazującej Narodzenie Pana Jezusa mamy też zapowiedź męki i śmierci – przypomnienie celu i sensu Jego przyjścia. W ikonie są różne poziomy odczytywania. Jest poziom podstawowy – historyczny, który ma zapisane wiele odniesień do rzeczywistości empirycznej. Choćby ta grota – tak właśnie wyglądają najczęściej stajenki na Bliskim Wschodzie. Tam nie ma za dużo drzew, a właśnie groty dają cień i ochłodę, ważną dla zwierząt. Poziom odczytywania dosłownego jest dla mnie bardzo istotny. Pamiętam, że w zetknięciu z ikoną Bożego Narodzenia bardzo odkrywcze było dla mnie to, że Matka Boża leży – jak kobieta po porodzie. To jest dosłowne i przez to bardziej prawdziwe niż np. ukazanie Matki Bożej już klęczącej przed Panem Jezusem. To popularny sposób przedstawiania, ale trochę nas oddala od rzeczywistości tego wydarzenia.
Niesamowite jest to, że na klasycznej ikonie Bożego Narodzenia Matka Boża jest odwrócona od Dzieciątka. To jest coś, co nieobytego z tradycją ikony katolika zaskakuje, ale jak się nad tym zastanowić ma głęboki sens. W naszej tradycji porenesansowej jesteśmy przyzwyczajeni do przedstawień relacji Maryi i Pana Jezusa głównie jako czułej relacji matki do maleńkiego noworodka. Przez to „ludzkie ujęcie” niekiedy umyka nam trochę aspekt „misterium tremendum” – bojaźni Bożej, który był zawsze jednym z podstawowych sposobów odniesienia do Boga i do rzeczywistości transcendentnej. W moim przekonaniu fakt, że Matka Boża jest odwrócona od Dzieciątka, jest właśnie sposobem ukazania bojaźni Bożej. Ona się po prostu boi spojrzeć na tego Syna, o którym wie, że jest Bogiem, że przyszedł w sposób całkowicie nadprzyrodzony – boi się spojrzeć na Boga.
– A Józef – jest wystraszony tym wszystkim?
– W sposobie ukazania św. Józefa jest zapisane to, co wiemy o nim z Ewangelii – że był zadziwiony, przerażony na początku tym, co go spotyka. Dopiero interwencja nadprzyrodzona pozwala mu przyjąć to, co się wydarza. W postaci św. Józefa są w skrótowy sposób pokazane emocje, cały niepokój, który nim targał.
– Można to po ludzku zrozumieć – oto przychodzi król żydowski, ale w jakich warunkach? W tej chwili są jakby na dnie drabiny społecznej, spotykają się z zupełnym odtrąceniem, muszą być razem ze zwierzętami. Jako ojciec bym się przeraził…
– Pamiętam, jak kiedyś jechałem pociągiem z żoną w ciąży i małym dzieckiem na rękach. Nie dostaliśmy miejscówki i staliśmy z pakunkami na korytarzu, nie mogłem znaleźć żadnego wolnego miejsca, a w przedziałach mnóstwo młodych ludzi z laptopami różne rzeczy oglądało. Wtedy poczułem się blisko św. Józefa (śmiech).
– Ale Ty nie poszedłeś na swojej ikonie Bożego Narodzenia tak daleko jak Rublow. Twoja Matka Boża nie patrzy na Jezusa, ale leży przodem do Niego. Również św. Józef jest bliżej, a nie gdzieś daleko w rogu.
Reklama
– Rzeczywiście, ówczesny proboszcz w Międzylesiu, ks. Hieronim Średnicki, uważał, że jednak namalowanie Matki Bożej odwróconej od Pana Jezusa będzie dla jego parafian zbyt zaskakujące i niezrozumiałe. Forma ikony bierze pod uwagę te wątpliwości, jest próbą interpretacji klasycznego kanonu ikony Bożego Narodzenia z uwzględnieniem wrażliwości zachodniej. Takie ułożenie postaci pozwoliło na bardzo mocną analogię kompozycyjną z ikoną Pustego Grobu, usytuowaną symetrycznie po drugiej stronie Tabernakulum.
– Twoja ikona jest częścią większej całości. Oglądając – czytając prezbiterium od lewej strony najpierw jest ikona Bożego Narodzenia, kamienne Tabernakulum z lampką oliwną i takiej samej wielkości ikona Pustego Grobu. Nad całością góruje wielka polichromia Matki Bożej z Dzieciątkiem. Po jednej stronie Najświętszego Sakramentu widzimy trumnę, w której leży nowonarodzony Jezus, a drugiej tę samą trumnę, która jest opuszczona przez Zmartwychwstałego. Ten sakralny tryptyk jest piękną chrześcijańską opowieścią z „happy endem”. Skąd pomysł na takie zestawienie?
– Początkowo chciałem umieścić wokół Tabernakulum ikony dwóch największych świąt w roku liturgicznym – Bożego Narodzenia i Wielkanocy. W szkicach nie było pustego grobu tylko ukrzyżowanie Pana Jezusa – jako pierwsze skojarzenie katolika z Wielkanocą. Stopniowo doszliśmy do przekonania, że po prawej stronie Tabernakulum powinno pojawić się przedstawienie pustego grobu.
– Udało Ci się w bardzo dużym skrócie pokazać kwintesencję chrześcijaństwa.
Reklama
– Uważam, że taki jest sens obrazu w przestrzeni sakralnej. Każda ikona mówi w jakiś sposób o całości. Ikona sama w sobie pokazując jakąś scenę ma odniesienia też do innych aspektów wiary. Dobrym przykładem jest ikona Bożego Narodzenia, która mówi też o grobie, o ofierze. W chrześcijańskiej sztuce sakralnej istnieje, często nieuświadomione, pragnienie przekazu pełni, dążenie do przedstawienia podstawowego orędzia chrześcijaństwa, prawdy o przyjściu Boga do nas.
– Lubisz ikonę Bożego Narodzenia. Gdzie takie ikony namalowałeś?
– Jedna, o której rozmawialiśmy, jest w warszawskim Międzylesiu, a druga niebawem powstanie w kaplicy Seminarium Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu.
– Twoje dzieła można też podziwiać w kaplicy Muzeum Powstania Warszawskiego.
– Tam namalowałem polichromię 108. Błogosławionych Męczenników II Wojny Światowej oraz ikonę Pustego Grobu.
– Gdzie jeszcze pracujesz?
– Z okazji jubileuszu dominikanów kończę malować dużą ikonę św. Dominika, którą już po Świętach będzie można zobaczyć na Służewie.
– Wróćmy do określania „pisanie ikon”. Używasz go zamiennie z pojęciem „malowania”.
Reklama
– Zwrot „pisanie ikon” jest kalką z języka rosyjskiego, gdzie słowo „pisat” oznacza po prostu „malować” – jest „pisat ikonu” i „pisat kartinu” na określenie zwykłego malarstwa. Ale w tym przeniesieniu językowym kryje się pewna myśl. Chodzi o zwrócenie uwagi na fakt, że w procesie tworzenia ikon jest bardzo ważny aspekt przekazu i tradycji. To nie jest twórczość od zera, ex nihilo. Nie chodzi o nadawanie za każdym razem zupełnie nowej formy tej treści, o której chcemy mówić – np. pracując nad ikoną Bożego Narodzenia nie możemy abstrahować od wielowiekowego procesu poszukiwań adekwatnych form plastycznych dla przekazania tej treści. To był proces, który Kościół postrzega jako przejaw działania Ducha Świętego.
W pracy nad ikoną jest pewna analogia do przepisywania Pisma Świętego. Tak jak Pismo Święte powstało w Kościele, jako zapis jego doświadczenia wiary, aby pomóc tę wiarę przekazywać, tak też w Kościele powstały pewne formy kanoniczne ukazywania wiary w obrazie. Mamy więc pewne archetypy ikon, które okazały się dobrym narzędziem przekazu wiary. Konkretne ikony nie są takie same, bo będą się różnić od strony rozwiązań plastycznych, ale zawierają w sobie strukturę archetypu. Dlatego też ktoś, kto trochę się zna na ikonach nie będzie miał problemu z odróżnieniem ikony Bożego Narodzenia od innych ikon.
– Studiowałeś w Grecji. Tam się pisze ikony, czy maluje?
– W greckim są osobne słowa na malarstwo świeckie „zoografiki” i na malarstwo sakralne – „agiografia”. „Agios” oznacza „święty”, a słowo „grafia” to rysowanie, zostawianie śladu.
– Malujesz świętych i zostawiasz ślady, a więc jesteś hagiografem.
– Przynajmniej próbuję... (śmiech).