Ile razy zdarza się, że ponownie widzę film „Santo subito” czy rozmawiam o nim, wywołuje to moje emocje i wspomnienia związane z postaciami tego dokumentu. Na pewno niesamowite jest wspomnienie pani Michito z Japonii. Ta kobieta, która wywodzi się z tradycji buddyzmu, ciężko się rozchorowała. Żaden lekarz w Japonii nie chciał jej zoperować. Wtedy ktoś ze znajomych dał jej obrazek z Janem Pawłem II i tekstem modlitwy. Miała wiele szczęścia, bo chrześcijanie stanowią w Japonii zaledwie 1 proc., z czego 0,3 proc. to katolicy. Niezwykłe jest więc już samo to, że ktoś dał jej katolicki obrazek i powiedział: czytaj, odmawiaj, recytuj ze szczerością twojego serca. Pani Michito zaczęła to praktykować. Nagle w USA znalazł się lekarz, który powiedział: OK, to ja przyjadę i panią zoperuję. I postawił ją na nogi. Ta kobieta jest dziś zdrowa. I co czyni w pierwszym odruchu? Kupuje sobie i grupie znajomych bilety do Wadowic i leci na drugi koniec świata. (...)
Dziś pani Michito, oprócz tego, że jest artystką i sprzedaje swoje rękodzieło – są to bardzo cenne ozdoby do kimon – z każdym, kto do niej przyjdzie, dzieli się swoim świadectwem, kim jest w jej życiu św. Jan Paweł II. Pokazuje zdjęcia z Wadowic, z wizyty Jana Pawła II w Japonii i figurkę Papieża. Wszystko to czyni kobieta, która jest buddystką, która przeżywa swoje doświadczenie religijne w tamtejszej tradycji. To świadczy o tym, że świadectwo świętości Jana Pawła II wyszło poza kręgi chrześcijaństwa, pokazuje, że Pan Bóg działa także poza naszą tradycją i dlatego to świadectwo świętości mogło zadziałać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu