Reklama

Niedziela w Warszawie

Katyń w Cytadeli

Otwarcie w zabytkowej Kaponierze w Cytadeli Warszawskiej długo oczekiwanego Muzeum Katyńskiego to wielkie wydarzenie. Przez lata ekspozycja, opowiadająca o zbrodni sprzed siedemdziesięciu pięciu lat, nie mogła znaleźć miejsca

Niedziela warszawska 45/2015, str. 6-7

[ TEMATY ]

muzeum

Wojciech Dudziński

Fragment ekspozycji

Fragment ekspozycji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Droga do ekspozycji wiedzie przez młody las, symbolizujący cmentarze katyńskie, a kojarzący się z lasem katyńskim. Kilkadziesiąt drzew przedzielonych jest wijącą się ścieżką. Drzewa stoją w równych rzędach, prosto jak żołnierze na warcie. Nic dziwnego, że Jerzy Kalina, twórca projektu Muzeum, nazwał je „Wartą”, a ścieżkę przypominającą wyrwę w lesie „Blizną”. Ta „Blizna”, to po ranie na narodzie polskim, którą zadano nam w 1940 r., a która nigdy nie zniknie.

Las, ze stojącym przed nim krzyżem, stanowi najważniejszą część rozległego placu apelowego, na którym mają być organizowane uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni. Wyłożony jest kostkami, z których większość kryje się w trawie. Jest ich ok. 22 tys. – tyle, ile ofiar Zbrodni Katyńskiej. „Wartę” i „Bliznę” uzupełni w przyszłości trzecia instalacja – „Sarkofagi” – trzy kamienne wagony na szynach sugestywnie znikające w ziemi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Razem z żołnierzami

Do właściwej ekspozycji w budynku Kaponiery, stanowiącej część fortyfikacji, prowadzi zatopiony w półmroku korytarz. Na ścianach widać żołnierzy maszerujących do obozu, słychać wojskowe buty. Widać pochylone postacie, jeden z żołnierzy niesie rannego kolegę. Nietrudno poczuć niepokój: możemy mieć wrażenie, jakbyśmy szli razem z nimi.

Reklama

Główne zbiory zostały umieszczone na dwóch poziomach Kaponiery. Ekspozycja na poziomie „0”, zatytułowana „Odkrywanie”, poświęcona jest samej Zbrodni Katyńskiej, wydarzeniom związanym z ujawnianiem prawdy o niej oraz opowiada o kontekście historycznym jej dokonania. – Na tym poziomie towarzyszy nam oś czasu, chronologiczne pokazanie wydarzeń – mówi Paweł Warczyński, oprowadzający po Muzeum.

Opowieść zaczyna się od historii odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r., wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. i stosunków II RP z Niemcami i ZSRR. Pakt Ribbentrop – Mołotow, a potem sowiecki najazd na wschodnią Polskę nieuchronnie prowadzi do ludobójstwa na polskich jeńcach. Szuflady kryją oryginały i kopie dokumentów związanych z tymi wydarzeniami.

Muzeum ogląda się w półmroku. Oświetlone są relikwiarze, gabloty, pomieszczenia rozświetlają ruchome obrazy i filmy. Bo tradycyjną muzealną wystawę wspierają instalacje multimedialne. Można włączyć multimedialne urządzenia, które pokażą nam m.in. biogramy ofiar. Muzeum jest przeznaczone do indywidualnego zwiedzania, tak dużo jest do zobaczenia i przeczytania.

Zbrodnia zaplanowana

Dokumenty i multimedia pokazują grozę jesieni 1939 r. Napaść: 17 września wkracza armia sowiecka, bierze do niewoli ćwierć miliona jeńców. Trwają represje na ziemiach okupowanych. 3 października to data rozkazu o utworzeniu obozów specjalnych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. I to jest początek zbrodni. Z góry było wiadome, co się stanie z oficerami, jakie jest przeznaczenie tych obozów.

– Chcemy pokazać znaczenie, sens, czy raczej bezsens tej zbrodni. Dlaczego Sowietom zależało, żeby tej zbrodni dokonać. Nie dokonano jej ot tak: była zaplanowana. Od dawna wiemy, że był to precyzyjny zabieg, wymordowanie polskich elit – mówi Paweł Warczyński.

Reklama

Muzeum Katyńskie założono co prawda w 1993 r. w Forcie Czerniakowskim, ale miało charakter tymczasowy, oczekiwało na właściwą ekspozycję. Powstało staraniem środowisk związanych z Rodzinami Katyńskimi, ze wsparciem Muzeum Wojska Polskiego. W 2010 r. rozstrzygnięto konkurs na aranżację siedziby Muzeum w Cytadeli Warszawskiej.

Starania o uczczenie ofiar Zbrodni Katyńskiej to dziś jeden z tematów wystawy. W zbiorach Muzeum jest znacznie więcej eksponatów niż tych pokazanych w Cytadeli. To przemyślane; Muzeum ma być żywe, część eksponatów będzie wymieniana. Niezmienna ma być część wystawy znajdująca się pod ziemią.

Motyw nieśmiertelnika

W salach Muzeum łatwo dostrzegalny jest motyw nieśmiertelnika, który służy jako tło, albo ekran. W jednej z gablot zwraca uwagę kurtka generalska. Jest zrekonstruowana – fragmenty oryginalne są uzupełnione współczesnymi doszywkami. Jest bezimienna, bezimiennego polskiego generała. Choć wszyscy generałowie zostali zidentyfikowani, nie wiadomo do kogo należała. To jedna z niewyjaśnionych zagadek.

Eksponowane są listy pisane przez więźniów. Niektóre są mocno wzruszające. Pozwalano na korespondencję więźniów nieprzypadkowo. Ci, którzy się nabierali i pisali – podawali adresy bliskich – zsyłano ich potem z ziem II RP do Kazachstanu.

W wyrwie w stalowej konstrukcji stylizowanej na bramę, kurtynę, można obejrzeć fragmenty oryginalnego niemieckiego filmu z ekshumacji w Katyniu. Pokazana jest propaganda niemiecka podkreślająca udział Sowietów w zbrodni, dokumenty Czerwonego Krzyża, kopie rozkazu sowieckich władz nakazującego zgładzenie Polaków.

Reklama

W innej części Muzeum jest pokazany film z ekshumacji sowieckiej. Rok po ekshumacji niemieckiej, po zajęciu okolic Smoleńska przez Sowietów, zorganizowano propagandową ekshumację, która miała wskazać, że kaźń polskich oficerów zorganizowali jednak Niemcy. Eksponowano łuski niemieckie, fałszowano dokumenty, wskazywano, że ludobójstwa dokonano w 1941 r., a nie 1940 r. Kaci mieli rozkaz używania niemieckiej amunicji, co miało ewentualnie wskazać wykonawcę zbrodni. Brali bowiem pod uwagę możliwość odkrycia kiedyś grobów.

I wreszcie to, co działo się po wojnie. Dokumenty sowieckie fałszujące prawdę o zbrodni, kłamliwe pomniki, przekłamane dokumenty polskich sądów wydawane rodzinom ofiar. I walka o prawdę: nielegalne publikacje ujawniające przebieg wydarzeń. I wreszcie przełom: lata 90., gdy ZSSR przyznał się do zbrodni, dokumentacja pokazująca wizyty i sposób uczczenia ofiar.

Jedna z gablot pokazuje dziesiątki dokumentów i przedmiotów związanych z dr. Janem Boroniem. Po wywiezieniu przez NKWD do obozu w Charkowie napisał do rodziny kilka listów. W jednym z nich prosił o przysłanie dużej ilości pieniędzy. NKWD obiecywało aresztowanym, że będą mogli się wykupić. Zebrane przez rodzinę pieniądze przepadły, a listy ze Starobielska od płk. Boronia wiosną 1940 r. przestały przychodzić.

– Był wybitnym lekarzem i pułkownikiem rezerwy. Nieprzypadkowo został wyselekcjonowany przez Sowietów do zgładzenia. Bez takich ludzi łatwiej było budować satelicką Polskę Ludową – mówi Paweł Warczyński.

W innej gablocie prezentowane są przedmioty pokazujące, jak wyglądało życie w obozie. Modlili się, grali w szachy, w karty, palili tytoń, czytali. Nie spodziewali się, że już nie wrócą.

Pod ziemią

Reklama

Na poziom „-1” zjeżdża się windą. A tam trudno oprzeć się wrażeniu, że trafia się do grobowych jam. Jest tam wszystko to, co wydobyto z grobów katyńskich. W jednej z gablot pokazano fragment stołu ekshumacyjnego z przedmiotami niepoddanymi konserwacji, tak jakby przed chwilą były wydobyte z mogił. W innej zgromadzone są łuski i całe naboje znalezione w miejscach kaźni.

W kolejnej – manierki, naczynia, poprzebijane bagnetem rosyjskim. – Chodziło chyba o to, żeby przedmioty z polskimi napisami, itp., nie znalazły się w rękach chłopów. Poprzebijane były bezużyteczne, nie zachęcały do ich zabrania, przechowywania i świadczenia o zbrodni – mówi Warczyński.

Przedmioty z katyńskich grobów, które ofiary zbrodni miały ze sobą, umieszczono w tzw. relikwiarzach. Każdy przedmiot ma w nich swoje miejsce. Szachy wyrzeźbione w obozie, karty i domino zrobione po amatorsku, części ubiorów, czapki, orzełki, krzyżyki, okulary, odznaczenia, guziki, klucze, rodzinne zdjęcia, zapiski, policyjne blachy, fiolki na lekarstwa, flakoniki perfum. Część ofiar zabrano z domów, nie wszystkich wzięto do niewoli na polu walki.

Z Kaponiery wychodzi się jak ze strasznego snu, ścieżką obok umocnień Cytadeli, po chodniku zrobionym na wzór torów kolejowych, Aleją Nieobecnych. Ustawiono na nich postumenty z nazwami zawodów. – Chcieliśmy pokazać, że w tej zbrodni nie zginęli tylko oficerowie Wojska Polskiego, lecz przedstawiciele bardzo wielu zawodów. Dziennikarze, duchowni, aktorzy, ekonomiści, przedsiębiorcy, celnicy – mówi Warczyński.

Na końcu ścieżki jest Epitafium. W wyremontowanej Działobitni znajdują się tablice z wygrawerowanymi nazwiskami wszystkich znanych ofiar. W ostatniej salce tablice są puste, czekają na nazwiska z tzw. listy białoruskiej, ponad trzy tysiące nazwisk osób spoczywających najpewniej w okolicach Mińska.

2015-11-05 12:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ukraina: poświęcenie Muzeum A. Fredry przy sanktuarium w Rudkach

[ TEMATY ]

muzeum

Magda i Mirek Osip-Pokrywka

Kościół w Rudkach, gdzie znajduje się mauzoleum Fredrów

Kościół w Rudkach, gdzie znajduje się mauzoleum Fredrów

„Aleksander Fredro urodził się i zmarł, gdy Polski nie było już na mapie Europy, ale pozostawała w sercach ludzi, w kościele i w rodzinach” – powiedział abp Mieczysław Mokrzycki 15 lipca w sanktuarium Matki Bożej Rudeckiej, gdzie w krypcie kościoła są pochowane szczątki najwybitniejszego polskiego komediopisarza. W 140. rocznicę jego śmierci metropolita lwowski przewodniczył Mszy św. za dusze zmarłych członków rodów Fredrów i Szeptyckich oraz poświęcił urządzone w dzwonnicy kościoła Muzeum Aleksandra Fredry.

W homilii abp Mokrzycki przypomniał, że tradycja miłości do Ojczyzny poprowadziła Aleksandra Fredrę na pola bitwy, a za udział w wyprawie z wojskiem Napoleona na Moskwę otrzymał Złoty Krzyż Virtututi Militari. „Natomiast jako ziemianin i szlachcic dbał o ziemię z wielkim powodzeniem zarządzając rodzinnym majątkiem w Beńkowej Wiszni koło Rudek. Tam pisał swoje komedie, którymi skutecznie radował swoich rodaków wnosząc w ich trudne życie odrobinę uśmiechu. Nie doczekał się jednak odrodzenia Ojczyzny. Zmarł 15 lipca 1876 roku we Lwowie i pochowany został w wybudowanej przez jego syna kaplicy w dobrze znanym mu kościele w Rudkach, w którym dzisiaj my pochylamy się nad jego doczesnymi szczątkami” - mówił metropolita lwowski.
CZYTAJ DALEJ

Poznań: 24 marca premiera filmu o przyszłym błogosławionym

2025-03-16 17:41

[ TEMATY ]

film

Poznań

premiera

ks. Stanisław Streich

archpoznan.pl

Ksiądz Stanisław Streich

Ksiądz Stanisław Streich

W poniedziałek, 24 marca w kinie Rialto odbędzie się poznańska premiera filmu „Zabili księdza”. Wydarzenie to stanowi element przygotowania do planowanej na 24 maja beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego ks. Stanisława Streicha.

Jak zaznaczają twórcy Antoni Wojtkowiak i Anna Kreczmer, postać tego gorliwego kapłana zasługuje na pamięć i szersze zapoznanie z jego życiem, tym bardziej, że mija już 87 lat od jego śmierci i poza wąskim środowiskiem, nie jest powszechnie znany.
CZYTAJ DALEJ

Zamordowano porwanego seminarzystę w Nigerii

Nie żyje 21-letni seminarzysta, porwany 3 marca w południowej Nigerii z plebanii, w której przebywał. Uprowadzony wraz z nim ksiądz został uwolniony przez porywaczy.

O zabójstwie seminarzysty, 21-letniego Andrewa Petera, poinformowała agencja Fides, która cytuje oświadczenie diecezji Auchi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję