MAGDALENA LEWANDOWSKA: – Od lat Siostry służą życiu w myśl słów św. Jana Pawła II, że każde życie jest święte.
S. EWA JĘDRZEJAK: – Całe dzieło, którego podjęłyśmy się w odzyskanych po wielu latach ruinach poszpitalnych, służy życiu. Zaczęłyśmy od Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego św. Jerzego, w którym pochylamy się nad ludźmi starszymi, chorymi, w ostatnich momentach ich życia. Cały czas naszym marzeniem jest reaktywowanie szkoły pielęgniarskiej i szkoły położniczej, które miałyby przygotować kadry medyczne służące życiu. Chcemy także stworzyć szpital ginekologiczno-położniczy. A więc z jednej strony początek życia, z drugiej – jego kres. Wszystko to w duchu nauczania Jana Pawła II. Po drodze, nie szukając dodatkowych pomysłów, same znajdowały nas nowe inicjatywy – powstały m.in. Specjalistyczny Ośrodek Odpowiedzialnego Rodzicielstwa i Centrum Troski o Płodność, a w nim gabinet ginekologiczny, gdzie skutecznie leczą się pary niepłodne. W tym samym czasie powstała też Poradnia Rodzinna, dofinansowana z urzędu miasta. Dostałyśmy także propozycję od władz Wrocławia otwarcia Okna Życia i takie okno u nas od 6 lat działa. Do tej pory uratowało 9 dzieci. Z Okna Życia zrodziła się także inicjatywa „Banku niemowlaka”.
Reklama
– Ostatnio znów głośno zrobiło się o Oknach Życia, po tym jak ONZ wezwała Polskę do ich likwidacji. Według urzędników, „naruszają prawo dziecka do tożsamości”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Nikt nie ma prawa wymóc na nas zaniechania obrony życia. Jest to nasz święty obowiązek, nie tylko chrześcijański, ale ludzki. Wydaje mi się, że tutaj nie ma tematu do dyskusji i na jakim stołku urzędnicy by nie siedzieli, nie mają prawa narzucić nam zaniechania obrony życia. Stawianie tych dwóch wartości obok siebie: znajomość własnej tożsamości i samo życie, to wielkie nieporozumienie. Po cóż mi znajomość własnej tożsamości, jeżeli ja nie żyję? A bardzo często Okna Życia są naprawdę ostatnią deską ratunku. W naszej 6-letniej praktyce nikogo do oddania dziecka do Okna Życia nie namawiałyśmy, wręcz przeciwnie. Zdarzają się telefony z pytaniem, jak oddać dziecko do Okna Życia. Za każdym razem staramy się zrobić wszystko, by taką kobietę przekonać do porodu szpitalnego, do zrzeczenia się praw rodzicielskich i oddania dziecka do adopcji.
Samo Okno Życia, nawet gdyby nigdy żadne dziecko do niego nie trafiło, jest potrzebne. To trochę tak, jak na statku potrzebne są koła i łódki ratunkowe. Nie po to, żeby ktoś miał się topić, ale na wypadek, gdyby ktoś faktycznie znalazł się w tej dramatycznej sytuacji. Taką funkcję mają Okna Życia: nie po to, by tam wkładać dzieci, ale po to, by kobieta, która sobie nie radzi, może zostaje sama, miała świadomość, że takie Okno Życia jest i jak nie znajdzie żadnej pomocy, to zawsze dziecko może oddać do Okna Życia. Świadomość, że to okno jest, pomoże przetrwać dziecku, którego matka nie usunie, pomoże przetrwać także kobiecie, która będzie miała alternatywę. A przez dziewięć miesięcy może się wydarzyć tak dużo, może okazać się, że matka ma możliwość wychowania, przyjęcia dziecka, że je kocha i już nie chce go oddawać. I Okno Życia będzie niepotrzebne. Ale jak to koło ratunkowe, ono musi być.
– Fundacja Evangelium Vitae oprócz troski o życie, troszczy się także o dobre i godne odchodzenie...
Reklama
– Współtworzymy hospicjum perinatalne. Współpracując z położnymi z różnych szpitali, obracając się w środowisku początku życia, wiemy, że bardzo często niepomyślna diagnoza o tym, że dziecko urodzi się chore, obciążone poważnymi wadami, sprawia, że rodzice zostają z problemem sami, namawiani są na aborcję. Niejednokrotnie lekarze nie chcą zajmować się takimi trudnymi przypadkami i proponują terminację, czyli zakończenie ciąży już w tym momencie. Pomijając fakt, że czasem diagnoza może być chybiona, że nieraz po niepomyślnej diagnozie urodziło się zupełnie zdrowe dziecko, to jest przecież decyzja o zabiciu człowieka. Dlaczego ingerować w zakończenie życia dziecka, które dostało początek i dostanie kres od Pana Boga w momencie, kiedy On zamierzy? To nieprawda, że terminujemy ciążę z litości dla dziecka, żeby kiedyś nie cierpiało. Ono bardziej cierpi, kiedy jest niekochane, kiedy odmawia mu się prawa do życia, niż wtedy, kiedy pomaga mu się urodzić godnie i umrzeć godnie. W praktyce wrocławskiego hospicjum perinatalnego urodziło się już około 20 dzieci. Choć rzeczywiście są to ciężkie przypadki, dzieci umierają wkrótce po porodzie lub rodzą się martwe, to tak naprawdę pomoc przy godnym urodzeniu i śmierci często jest wzmocnieniem dla lekarzy, personelu medycznego, a dla rodziców niesie wiele pokoju. Mogą swoje dziecko przytulić, mogą się z nim pożegnać. Czekając na naturalny poród maleństwa, doświadczają, że Bóg jest Panem życia i śmierci i nawet w takich trudnych przypadkach jest Bogiem miłującym.
– Śmierć jest integralną częścią naszego człowieczeństwa, choć wydaje się, że współczesny świat o tym zapomina.
– I życie, i śmierć są wpisane w człowieka i nie da się jednego od drugiego oddzielić. Jedno i drugie trzeba umieć przyjąć. Każdy też zasługuje na godną śmierć, na każdym etapie: czy przed narodzeniem, jeśli jest poronienie, czy na etapie porodu dziecka obciążonego wadami letalnymi, czy w starości, u schyłku życia. Trzeba nam się na nowo nauczyć się godnego umierania. Bogu dzięki, że jako społeczeństwo coraz bardziej dojrzewamy do tego, by tej śmierci już nie tuszować, nie chować do kącika, jako wstydliwy moment ludzkiego życia. Fundacja Evangelium Vitae te trudne momenty odchodzenia także wspiera i stara się pomagać w dobrym i godnym umieraniu.
– 15 października, w Dzień Dziecka Utraconego, na wrocławskim cmentarzu Osobowickim abp Marian Gołębiewski poświęcił pomnik dzieci martwo urodzonych. Także Siostry przyczyniły się do powstania tego miejsca i do godnego pochówku dzieci poronionych.
Reklama
– Często zdarza się, że ciąża kończy się samoistnym poronieniem na różnym etapie rozwoju dziecka. Niestety, do niedawna nie było możliwości pochowania dziecka poronionego. W tym momencie prawo zezwala rodzicom na każdym etapie ciąży, nawet od najwcześniejszych dni, tygodni, ciało swojego dziecka zabrać i pochować. Jednak wiedza o tym, świadomość praw rodziców w szpitalach jest często mizerna, a rodzic, którego spotkała trauma poronienia, nie dostaje żadnej informacji, co ma dalej robić. Chcieliśmy zadbać o pochówek dzieci, których rodzice ze szpitali wrocławskich nie odbierają – do tej pory ciała tych dzieci były utylizowane z odpadami medycznymi. Udało nam się razem z Urzędem Miasta, szczególnie z Wydziałem Zdrowia, zatroszczyć się o procedury, które podpisały wszystkie wrocławskie szpitale mające odziały ginekologiczno-położnicze i dzieci martwo urodzone, nieodebrane przez rodziców, godnie chować cztery razy do roku we wspólnym pochówku. Na cmentarzu Osobowickim wybudowany został grobowiec dla tych dzieci i piękny pomnik wykonany przez słowackiego artystę Martina Hudaèka. Pomnik, którego nie da się minąć obojętnie. Do tej pory pochowaliśmy tam już ponad 300 dzieci.
– Ważne jest jednak, by rodzice, jeśli mają taką możliwość, sami chowali swoje nienarodzone dzieci, choć jest to dla nich bardzo trudne.
– Choć małżeństwa, zwłaszcza kobiety, boją się, jak dadzą radę przeżyć pochówek własnego dziecka i często dlatego z niego rezygnują, okazuje się potem, że trudniej jest im przeżyć okres żałoby i wrócić do normalności. Dużo częściej zdarzają się wśród nich depresje i żałoby, które długo się nie kończą. Sam pochówek i samo zorganizowanie pogrzebu zamyka pewien etap w życiu i pomaga pójść dalej. Rodzice mają także miejsce, gdzie mogą przyjść, pomodlić się, wypłakać. Dla małżonków po stracie Fundacja Evangelium Vitae prowadzi grupę wsparcia. Jest to na pewno duże umocnienie i pomoc, rodzice szybciej potrafią się odnaleźć wspierani przez tych, którzy przez tę traumę już przeszli.